wtorek, 30 września 2008

Kosmos

Chodzę polskimi ulicami (zabrzmiało to co najmniej jak "Pyza na Polskich dróżkach:-), rozglądam się i mam wrażenie jakbym była na innej planecie. Nic dziwnego! Ci którzy mogli uciekli do pracy poza granicami ukochanej ojczyzny, a reszcie co zostało? Qrde kosmos!
Mam propozycję. Wszyscy, którzy jeszcze ostali się na rubieżach Europy - czyli w Polsce, wybierzmy się na inną planetę! Że, co mówicie, że w kosmosie nie ma tlenu? A tutaj niby jest? Otwórz rano onet albo interię z newsami i od razu wstrzymujesz oddech i brakuje Ci powietrza. Każda nowinka zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie już tylko narasta. Tak więc sprawę tlenu mamy załatwioną.
Następny problem to absolutny brak cywilizacji! To też można łatwo wytłumaczyć. Byliśmy w niedzielę na spacerze, w parku w centrum (wydawałoby się) Europejskiej stolicy. Zieleń owszem utrzymana, ale Polacy wszystkie swoje śmieci rzucaja dokładnie tam gdzie im jest wygodnie. Normalnie dno i wodorosty! W chińczyku Misiek zjadł danie i wychodząc słyszymy: to się kurwa odnosi! No tak, myślę, że tym cytatem na dobre mamy wyjaśniony brak cywilizacji:-)
Tak więc postanowione, udajemy się na inną planetę!
Tam życzę sobie rano dostawać śniadanie do łóżka i przynajmniej jedną dobrą wiadomość. Później wychodząc na ulicę mam widzieć uśmiechniętych, pełnych życia ludzi. W urzędach mają pracować przyjaźni i kompetentni urzędnicy. To mi chyba wystarczy... a nie jeszcze jedno - żadnych podatków i partii politycznych!!!
No to udałam się właśnie do mojego wymarzonego świata w kosmosie:-) Odezwę się zaraz potem jak wrócę na Ziemię:-)
Jeszcze jedno - informacja dla Mamonia - nie mam juz doła:-)

czwartek, 25 września 2008

Para

Zodiakalny bliźniak (co by o sobie mówił) nie jest typem samotnika. Ja jestem takim bliźniakiem, że na samą myśl o tym skóra na karku mi cierpnie:-)
Nauczyłam się jednak przez kilkadziesiąt lat żyć ze sobą. Co do stadnego życia jednak niczym się nie różnię od typowych bliźniąt. Nie umiem być sama! Przez chwilkę jest mi dobrze, dzień może dwa, w trzecim koniecznie muszę się z kimś spotkać. Dawno zauważyłam, że nic nie zaradzę, więc przestałam z tym walczyć.
Może być całe stado ale fajnie też jest w parze. Może być po prostu bardzo miło. Ciekawe rozmowy w długie zimowe czy jesienne wieczory, uśmiechy i żarty.
Może też być jednak zupełnie inaczej:-) Oprócz miłej atmosfery można również okazać sobie uczucia różnej maści. Szacunek, przyjaźń i miłość. Z ta ostatnią bywa różnie, można ją kochanej osobie okazywać w każdej sytuacji. Przy śniadaniu, obiedzie, kolacji, na spacerze ale najfajniej jest (tutaj większość zapewne się ze mną zgodzi) w łóżku.
Para w łóżku - to mi się podoba! Nie powiem lubię. Pod jednym jednak warunkiem: parę tworzymy ja i facet! Nie żebym była w jakiś sposób uprzedzona do innych kombinacji. Jestem jedynie przeciwna jednaj z nich: ja i grypa. Uroczyście ogłaszam, że nie będę z nią spędzać czasu w łóżku! Nie!!! Ona nie chciała go opuścić, więc uczyniłam to ja! Jestem zdrowa i tak pozostanie. Rzekłam!!!

wtorek, 23 września 2008

Służby mundurowe...

Zawsze w kręgu moich zainteresowań byli panowie w mundurach! Jako nastolatka kochałam się w żołnierzach! Nie we wszystkich jednak. Przede wszystkim w tych w czerwonych beretach. Wysportowani, przystojni i co najważniejsze odważni:-)
Mój pierwszy mąż dzielnie służył najpierw w Milicji Obywatelskiej, później się przekwalifikował (znaczy przeszedł pozytywnie weryfikację) na Policję Państwową! Moje trzynaście lat spędzone w tejże instytucji też o czymś świadczy!
Zawsze na te organy ścigania patrzyłam od wewnątrz i wydawało mi się, więcej, byłam nawet przekonana, że wcale nie jest tak źle jak wypowiadają się obywatele i jak pokazują media.
Teraz miałam okazję spojrzeć z zupełnie innej strony i ehhhhhhhh.....
Ale ja jednak dzisiaj nie o tym. Wczoraj zapowiadał się tak po prostu nudny, szary, bury poniedziałek. Nie było żadnych znaków na niebie i ziemi, które by wskazywały na jego burzliwość.
Rano wiadomość, Misiek nie zmienia pracy... On smutny, ja z mieszanymi uczuciami. Co by nie myśleć wzięłam się za roboty domowe! Qrde, coś mi śmierdzi! E pewnie coś z podwórka, więc zamknęłam okna i już! Postąpiłam jak blondynka, kiedy zamknę okna, to smród zniknie sam z siebie:-)
Kilka minut później usłyszałam syreny, też mnie to nie zaciekawiło. Niemało ich słyszy się codziennie w naszym mieście stołecznym.
I już.
Minął jakiś kwadransik kiedy z klatki schodowej zaczął dochodzić tętent kilkunastu męskich stóp i łomot siekier w drzwi sąsiada! Matko kochana!!! Nie zdążyłam dobiec do drzwi kiedy usłyszałam cytuję "wypierdalaj te drzwi, ale już".
Drzwi zostały wyp.... i panowie strażacy zgasili "obiad" który sobie gotował mój pijany (jak zwykle zresztą) sąsiad".
Milczeniem powinnam pominąć fakt, że po całej akcji panowie nieźle się ubawili, ponieważ wyżej wspomniany właściciel mieszkania, udając trzeźwego paradował po klatce bez slipek, no cóż, każdemu pewnie może się zdarzyć:-)
Kiedy emocje opadły, pomyślałam: nasi strażacy to faceci z jajami!
Decyzje podejmują w ułamku sekundy i działają, tak po prostu robią swoje i robią to dobrze:-)
Czapki z głów Panowie! Niech wszyscy inni w mundurach spłoną w pąsach wstydu:-)

piątek, 19 września 2008

Zniknęły...

Ruda i Magda gdzieś sobie poszły! Nie wiem co się stało? Może obraziły się, że skończyło się lato i wrócą dopiero na wiosnę?
Tak czy owak, została jedynie Magdalena. Nie lubię takiego stanu rzeczy. Zaczyna się robić bardzo poważnie, dostojnie i zgodnie ze wszystkimi normami społecznymi!
A ja tak nie chcę! Ja się nie zgadzam i protestuję! Muszę tamte dwie przywołać do porządku! Niech wracają i to szybko! Wszystko znowu ma być tak jak zawsze.
Póki co, Magdalena postanowiła zacząć dzień od przeczytania wiadomości na jednym z portali internetowych. Czytam i myślę sobie... Myślę - rzadko mi się zdarza, ale czasami....
Myślę tak: w dobie PRL-u satyrycy uprawiali tak zwany dowcip polityczny! Było czasami śmiesznie! Jednak muszę przyznać, że dysydenci z tamtej epoki w porównaniu ze współczesnymi politykami byli śmiertelni poważni! Matko jedyna przecież naprawdę wtedy nie było niczego do śmiacia! Za to teraz! Cokolwiek się nie stanie dobrego to zasługa obecnie miłościwie nam panujących (w ich ocenie), a jeżeli jest źle to wina rządzących poprzedników!
Policja zatrzymuje szajkę handlującą narkotykami - opozycja mówi, to na polityczne zamówienie.
Poprzedni premier (na szczęście już poprzedni) wydala z siebie słowa (że mówi raczej nie powinno się tak tego określać), że po meczu zatrzymano niewinnych kibiców. Jasne, tym niewiniątkom pewnie zapłacił Tusk za wywijanie kijami jeszcze przed stadionem. wszystko to pewnie zrobił na złość panu Kaczyńskiemu, żeby mu udowodnić, że kiedy on nam miłościwie panował, Policja była nieudolna!
I tak dzień po dniu jeden premier podcina skrzydełka drugiemu, Prezydent się obraża na wszystkich, GUS podaje, że nie ma inflacji, Polacy coraz więcej zarabiają, a nam obywatelom musi się w Polsce żyć spokojnie i dostatnio!

czwartek, 18 września 2008

Polskiego absurdu ciąg dalszy...

Artykuł 32 Konstytucji RP stanowi:
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Zapis konstytucyjny swoje, a władze ustawodawcze swoje. Co z tego, że to właśnie ta ustawa jest najwyższym aktem prawnym w kraju? Zupełnie nic!
Wszyscy w naszym kraju są równi, z tą różnicą, że obok tych równych są jeszcze równiejsi! I tak w świetle zgłoszonej ustawy chudzi będą równiejsi od grubych!
Moi drodzy zapewne jeszcze przed nowym rokiem zostaniemy zawezwani do ogólnonarodowego ważenia! Jeżeli nasza masa ciała przekroczy uznane indeksy, szykujmy portfele do zapłacenia kolejnego podatku! Polaku, jeżeli chcesz zaoszczędzić - schudnij!
Podobno każdy grubas kosztuje państwo Polskie 3000 PLN rocznie. Częściej choruje i zawraca dupę służbie zdrowia. Chudzi nie chorują! Alkoholicy i narkomani się nie leczą! Przestępcy siedzący w więzieniach sami płacą za wszystko! Tylko grubi są uciążliwi dla społeczeństwa! Ciekawe co na to społeczeństwo?
Magda, ty jednak spójrz na to z innej strony! Państwo Polskie bardzo sobie ceni swoich obywateli i ważny jest dla niego każdy kilogram Polaka:-)
Ja osobiście zgłaszam projekt nowej ustawy!
Ogólnie rzecz biorąc będzie ona na każdego chudego nakładała obowiązek płacenia podatku na obywateli posiadających nadwagę! Dlaczego? Ano dlatego, że w chudym jest za mało Polaka i musi on wspomagać tłuściochów w zamian za to, że wyrównują oni poziom kilogramów obywateli Rzeczpospolitej Polskiej!!!!

wtorek, 16 września 2008

Miłość

Kiedy słyszę dwóch nastolatków, którzy twierdzą, że spotkali miłość swojego życia myślę sobie: ciekawe ile jeszcze żyć im pozostało:-)
Ja też miałam 17 lat, nie przeczę. Po każdej dyskotece czy zabawie wracałam zakochana na śmierć i życie! To był ten jeden jedyny, wymarzony, najlepszy, najmądrzejszy, najprzystojniejszy i w ogóle w nim wszystko było naj!
Niezależnie jednak od tego, że nie wierzę w przeznaczenie to jestem absolutnie przekonana, że każdy z nas spotyka właśnie tą jedną osobę, z którą chciałby spędzić resztę życia. Nie wszyscy jednak są w stanie zauważyć tego kogoś, a już na pewno nie w wieku kilkunastu lat.
Z wiekiem człowiek przewartościowuje wiele rzeczy!
Jedno jest pewne (tutaj rada dla kobiet) facet musi mieć jedną z trzech cech. Musi być na przykład bardzo bogaty i wtedy uroda i inteligencja nie są najważniejsze. Jeżeli jest przystojny (tak, żeby wszystkie panienki się za nim odwracały) wtedy rozum i zawartość portfela nie są najważniejsze. Może to być bardzo mądry facet i wtedy może sobie być brzydki i biedny:-)
Jestem w stanie zrozumieć każdą kobietę, która wiąże się z wybranym przez siebie facetem. Nie mogę zrozumieć jedynie tych, które kochają brzydkich, głupich i biednych:-) No cóż - dobrze im tak:-)

poniedziałek, 15 września 2008

Zdziwienie!

Raczej jego brak. Po kilkudziesięciu latach w naszym kraju już mnie nic nie dziwi. Jakie to przykre. Postanowiłam do rana zacząć wyjaśniać kilka spraw, w których mówiąc policyjnym żargonem, jestem poszkodowana.
Dzwonię do jednej instytucji (niepaństwowej - zaznaczam) i słyszę informację: Pani Magdaleno, trzeba żeby była Pani wyposażona w dokumenty (tutaj dokładna ich lista) i zapraszam do mnie codziennie od 8.00 do 17.00. Dzwonię do następnej (państwowej) z pytaniem czy mogę otrzymać kserokopię dokumentów moje sprawy i słyszę, że tak jeżeli prokurator wyrazi zgodę. Nadmieniam, że jako poszkodowany mam to zagwarantowane! Nie szkodzi, w Polsce obywatel nie ma praw, ma obowiązki. Jest jednak jeszcze jeden knif! Aby zdobyć dokumenty w prokuraturze muszę wiedzieć czy zostały one tam wysłane przez naszą dzielną policję! Tutaj zaczyna być fajnie:-) Oficer dyżurny mówi, że nie mogę otrzymać takich informacji! Pani w sekretariacie dochodzeniówki podaje mi numer sprawy i telefon do Pani kierowniczki. Pani kierowniczka podaje mi nazwisko prowdzącego sprawę i jego numer telefonu (ponieważ ona nie wie o co chodzi, gdyż wpis w książce ma skreślony, nie wiedzieć co to znaczy) i zarazem podaje informacje, że raczej z tym Panem dzisiaj nie porozmawiam, ponieważ ma dyżur i jest w terenie. Wiem co znaczy: "jest w terenie" - tyle samo co nie będzie odbierał telefonów bo ma kaca! Jestem uparty i dzwonię! Odbiera Pani policjant, która uprzejmie mówi, że jeżeli coś ustali to do mnie oddzwoni! Oczywiście nie ustaliła! Czy jeszcze kogoś dziwi, że złodzieje i inni przestępcy smieją się w nos naszym organom ścigania? Mnie - nie. Przecież jest fajnie - jedni są niezorientowani, inni w terenie! Gratuluję!
Jakem Magda przysięgłam sobie, że zdobędę interesujące mnie informacje! Z gardła im je wyciągnę!
Idę cos zrobić, inaczej nerwy mnie rozniosą i będę żałowała później tego co mogę zrobić teraz!

piątek, 12 września 2008

Aktywny wypoczynek

Od kilku miesięcy moja praca polega raczej na trzymaniu pewnej części ciała na wygodnym skórzanym fotelu! Poza tym obdzwanianiu i zastanawianiu się jakby tu wybrać się do urzędu i nie wrócić sfrustrowaną na cały następny tydzień!
Podjęta więc została decyzja, że czwartek będzie dniem czynnego wypoczynku z dala od ludzi, urzędów i telefonów!
Słowo się rzekło, kobyłka u płota!
Rankiem zapakowałam adidasy i udałam się do lasu. Towarzyszyła mi nasza znajoma, która ma syna w moim wieku, ale żywotności i siły nie można jej odmówić:-)
Rzekłam: Tereniu idziemy na grzyby ale bardziej w celach rekreacyjnych niż wyczynowych! Oczywiście córcia troszkę pospacerujemy!
Po czterech godzinach i piętnastu kilometrach w nogach, Teresa zapytała czy z moimi nogami wszystko w porządku, bo jakoś ciężko idę? Jasne qrde, że w porządku, ale nie po piętnastu kilometrach! Matko kochana, u teściowej czekał na mnie obiad. Zaczęłam się jednak intensywnie zastanawiać czy nie zostać w tym lesie i nie poczekać aż teść po mnie przyjedzie!
Dotarłam jednak na schabowego, zahaczając jeszcze o kawkę i suszone grzybki u Teresy, na własnych nogach:-) (nie ukrywam, że kotlet jest niezłą motywacją do pokonywania trudności:-)
Byłam zmęczona ale szczęśliwa!
Uzbrojona w wiadro świeżych grzybów i różne skarby z działki wróciłam do domku! Super!
Dzisiaj jest troszkę mniej bosko. Jakby boli mnie wszystko cholernie! Wiem dokładnie gdzie usytuowany jest każdy mięsień! Siedzę i się pocieszam, że to rozchodzę, tylko jak zacząć? Wiem, wiem początki zawsze są trudne, ale dlaczego aż tak?
Aha, wczoraj obroniłam dwie prace licencjackie na cztery! Jestem niezła i podoba mi się to:-)
Dobra idę się rozchadzać!

wtorek, 9 września 2008

Coś fajnego

Napisz Kiciu coś fajnego na blogu - rzekł mąż. Trudno pisać coś fajnego, kiedy nie ma się absolutnie nastroju!
Od 34 lat właśnie tego dnia dopada mnie chandra. W 1974 roku nie zdawałam sobie sprawy, że ten dzień zmieni całe moje życie. Zmarła moja mama. Pamiętam, że długo miałam do niej żal, że mnie zostawiła. Teraz wiem, że gdyby to od niej zależało byłaby ze mną do dzisiaj.
Czy tak naprawdę jej nie ma?
Jest, zawsze jest ze mną. Cokolwiek robię myślę o niej. Czy była wyjątkową kobietą? Nie wiem. Byłam za mała żeby pamiętać. Wiem jedno - nie jestem do niej podobna. Mama była urodzoną damą, a ja jestem baba ze wsi:-)
Kiedy odeszła, jej matka ze wszech miar starała się mi ją zastąpić! Udało jej się:-) Kiedy była Leośka miałam matczyne ciepło. Wszyscy moi znajomi i przyjaciele znają ją bardzo dobrze, chociaż wielu z nich nigdy nie miało okazji jej poznać. Zawsze wszystkim o niej opowiadam, zawsze cokolwiek robię robię tak jakby ona to zrobiła. Często cytuję jej powiedzenia. Babcia Eleonora na pewno była wyjątkową kobietą.
Teraz kiedy sięgam pamięcią wstecz widzę ile miała życiowej wiedzy. Często kiedy piłyśmy kawę, a ona opowiadała mi o wojnie, o śmierci dziadka, o ciężkim życiu wdowy z trójką małych dzieci w powojennej Polsce, powtarzała: wiesz co dziecko jak tak to wszystko sobie przypominam, to nie wierzę, że ja to przeżyłam. Przeżyła wiele! Mimo to miała olbrzymie poczucie humoru, nigdy, przenigdy się nie załamywała. Kiedy płakałam podstawiała mi talerz ze smakołykami i mówiła: dziołcha, na taką boleść to trzeba dobrze pojeść:-)
Kiedy, jako nastolatka, przeżywałam kolejną nieszczęśliwą miłość, to ona wyrzucała mnie z łóżka i rozkazywała pójść na dyskotekę. Była matką, babcia i przyjaciółką. Jest nią do dzisiaj:-)

piątek, 5 września 2008

Pan Śmierć!

Prawo i Sprawiedliwość, to wydawałoby się bardzo trafna nazwa dla ugrupowania politycznego działającego w demokratycznym państwie. Właśnie, niestety kluczowym słowem w poprzednim zdaniu jest "wydawałoby się". W Polsce wszystko się wydaje.
W średniowieczu w Polsce rządził król! Tak twierdzą podręczniki do historii. Tajemnicą Poliszynela jednak jest, że rzeczywistą władzę sprawował kler.
Po II Wojnie Światowej mieliśmy oficjalnie ustrój nazywany przez Marksa i Engelsa "realnym socjalizmem", a przecież tak naprawdę żyliśmy w komunizmie.
Dzisiaj jesteśmy dumni z naszego demokratycznego kraju! Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, mamy decydujący głos w wielu międzynarodowych sprawach!
Mrzonki!
Podskakujemy Rosji do gardła myśląc, że mamy za plecami sojuszników. Przed wojną też ich mieliśmy i porwaliśmy się z szabelką na czołgi. "Sprzymierzeńcy" czekali kiedy się wykrwawimy.
Teraz nie jest inaczej. Nasz wielki partner - Stany Zjednoczone, wcale nie uważa, że jest naszym partnerem! Może jedynie w kwestii naszych misji wojskowych na terenach gdzie oni prowadzą swoje wojny. Zawsze jest tak, że kiedy inni korzystają, my jedynie ponosimy straty!
Wróćmy jednak do prawa i sprawiedliwości. Kiedyś usłyszałam: dura lex set lex!
Kogo jednak dotyczy dura lex? Drobnych złodziejaszków, kobiet doprowadzonych do ostateczności. Prawdziwi przestępcy cieszą się zazwyczaj wolnością!
Twardość prawa zależy od zasobności portfela lub układów podejrzanego! Im większe konto lub lepiej ustawiony krewniak tym prawo coraz bardziej miękkie!
To na tyle co do prawa!
Co do sprawiedliwości!
Nie ma sprawiedliwości - JESTEM JA (powiedział Pan Śmierć) :-)

środa, 3 września 2008

No i co?

Pora raczej pojechać po walizki! Mój mąż jest Kubusiem ale nie Fatalistą tylko Katastrofistą. Kiedy trzeba na coś wydać 500 złotych on zakłada, że to będzie kosztowało 5000. Jeżeli jest ciepło, on twierdzi, że jest koszmarny upał, a 0 stopni to niewyobrażalny mróz. Przejście kilometra przeradza się w pokonanie maratonu, a kiedy jesteśmy o krok od jakiegoś celu, twierdzi, że mamy 10% szans! To jest Michał. Dzisiaj zapytałam jak poszły mu rozmowy w Szwajcarii i co usłyszałam? Nie, nie, nie! Nie to, że wszystko było źle i nie tak, nie usłyszałam również, że nadchodzi katastrofa!
Doznałam szoku ponieważ dotarły do mnie następujące słowa: "Poszło mi lepiej niż dobrze" Matko kochana! Stąd moje stwierdzenie, że raczej pora pakować walizki:-)
Każdego dnia jest mi przykro, że dostrzega się umiejętności Polaków, tyle tylko, że za granicą.
Moi znajomi, którzy tutaj wydawali się tak całkiem przeciętni, poza granicami kraju święcę triumfy! Cieszę się bardzo z ich sukcesów ale ubolewam, że musieli wyemigrować aby się odnaleźć! Przykre, hm. Co stało się z Polską? Jeszcze tysiąc lat temu obsypywało się honorami ludzi zasłużonych dla ojczyzny, walecznych rycerzy, zdolnych bardów! Dzisiaj Wałęsa (którego nigdy nie lubiłam ale dzisiaj bardzo Go szanuję) jest dla większości oficjelów nikim! Poczekam, kiedy okaże się, że Jan Paweł II tak naprawdę przez przypadek został Papieżem i że donosił na Karola Wojtyłę! Moja siostra pierwsza w Polsce zaczęła współpracować z ramienia Policji z mediami! Zrobiła w tym kierunku naprawdę dużo! Dzisiaj jej szefami są ludzie.... ehhhh, dajmy spokój.
Fascynującym jest jak bardzo cenieni dzisiaj są ludzie absolutnie niczym się nie wyróżniający! Takimi łatwo jest rządzić!

wtorek, 2 września 2008

Los!

Niektórzy mówią, że często los podejmuje za nich decyzje. Ja mogłabym również powiedzieć, że ten właśnie rzeczony los jutro zadecyduje o naszej przyszłości. Fajnie byłoby wszystko zrzucić na jego karb.
Niestety!
Pora przyjąć, że to my decydujemy o dzisiejszym dniu, jutrzejszym czy nawet całych następnych kilkudziesięciu latach. To co, że jutro jakiś Szwajcar, Niemiec czy Francuz podejmie decyzję o przyjęciu Michała do Bazylei? To my podjęliśmy decyzję, że trzeba się starać o tą pracę. To my zadecydowaliśmy, że jesteśmy gotowi znowu wszystko zaczynać od nowa. No i jutro nadejdzie chwila prawdy!
Stare przysłowie mówi, że "nie przesadza się starych drzew". Ciekawe, czy jestem jeszcze na tyle młoda, że mnie to nie dotyczy, czy jestem na tyle mało zakorzenionym drzewem, że można co kilka lat zasadzać mnie gdzieś indziej?
Wszędzie jestem u siebie!
Może to fakt, że wyszłam za mąż za programistę! Zapytacie, a co to ma do rzeczy?
Wiele. Choćby to, że żyjemy troszkę w jakby wirtualnym świecie. Dobrze jest tam gdzie są urządzenia z klawiaturą i wygodne łóżko! A właśnie, co do urządzeń z klawiaturą. Natrafiłam dzisiaj na blog narzeczonej programisty: enter.stringi.com Skąd ja znam te miłe, spędzane razem chwile:-) Ja piszę prace, bloga, czytam onet i inne ciekawostki względnie oglądam telewizję, a Michał "fruwa". Znaczy jest zagubiony w świecie fantazji:-) Zbiera skóry, żeby kupić sobie nową kieckę, wybiera się na okolicznościowe imprezy, a urodzinowo dostaje bukiet kwiatów od bliżej nieznanego mi mężczyzny! Mój mąż:-) No cóż i niech ktoś powie, że całe moje życie to nie wirtualny świat. Bohaterzy wspomnianego bloga mają dziecko. Chylę czoła przed odwagą tej dziewczyny!!! Programiści nie powinni mieć dzieci, ponieważ obok ich "przesranego" życia nasze (kobiet) jest zafajdane na następne co najmniej 18 lat:-) Ja się nie dam:-)