wtorek, 31 sierpnia 2010

Dożynki działkowców

Lech (nasz żyjący) rzekł był dzisiaj, że nie ma w Polsce demokracji. Szczerze, moim zdaniem ma chłopina odrobinę racji! Pani Henryka mówi, że Jarek jej nie straszny, a pan Frasyniuk rzecze do owego Jarka: jarek nie pierd*l, Ciebie tam nie było!!! To przecież jakaś oznaka demokracji jest! Powyżej wymienieni mają zagwarantowaną wolność po wypowiedzi :)
Żarty, żartami, ale pomyślałam sobie, że nasi związkowcy, nasi rządzący i tak dalej mogliby się demokracji uczyć od działkowców jednego z ogrodów działkowych, położonych na południu naszego państwa. Na dożynkach działkowiczów zwanych "Dniem działkowca" ogłaszane są wyniki różnych konkursów. Jakież ważne jest to, że w konkursach tych zwyczajnie nie biorą udziału członkowie zarządu!!! Jak normalnym wydaje się być to, że sam zarząd wybierany jest w bezpośrednich wyborach demokratycznych (co i w naszym państwie nowością nie jest), jednakże w tym ogrodzie, wybrane władze są szanowane!!! Powiem więcej, nawet dzieci startujące w konkursie rysunkowym, mogą mieć świadomość, że ich prace oceniane będą przez niezależną, trzyosobową komisję:)
Niby takie proste - a wydaje się nie do uzyskania w naszym państwie... hmm...

piątek, 27 sierpnia 2010

Jestem za, a nawet przeciw

Kocham Lecha!!! Co by nie było żadnych niedomówień oczywiście Lecha - żyjącego, byłego prezydenta naszej najjaśniejszej:)
Kiedy pada słowo "solidarność" większość z nas myśli "Wałęsa". No i co z tego, kiedy Lechu się na ową pogniewał, a nawet rzekłabym walnął focha z przytupem i dobiciem od ściany (inny się nie liczy). Do Jastrzębia na obchody rocznicowe nie pojedzie, ponieważ nie dostał zaproszenia, do Szczecina również, z powodu braku zadowolenia z kondycji polskiej gospodarki, a do Gdańska to jeszcze nie wie dlaczego, ale zapewne przeszkodzi mu zagraniczna podróż!
Pan Prezydent podśpiewuje sobie pod nosem "Zurich da się lubić, w Zurichu szczęście można zgubić", z tego co pamiętam to szczęście można było znaleźć i to raczej w Warszawie. Nie o owe szczęście jednak tutaj chodzi, a o to, że Lechu jest znowu na topie:)
Gdyby dzisiaj oświadczył, że będzie na wszystkich obchodach rocznicowych - to wszyscy uznając to za normalne, po prostu przyjęliby do wiadomości i już, basta, koniec, szlus!!!
A tu nie!!! Lechu dobrze wie, że o wielkich nieobecnych mówi się więcej i częściej, niż o wielkich obecnych. Dlaczego zatem miałby pojechać gdzie trzeba i kiedy należy? Żeby media przestały się nim zajmować? Żeby inni "wielcy" nie mieli czego komentować?
Lechu jest moim guru - wyznaje zasadę: nieważne jak mówią, ważne, że mówią!!! Jest wielki :)

czwartek, 26 sierpnia 2010

"Pon swoje, chłop swoje"

Ja rozumiem, że demokracja między innymi ma polegać na dyskusji pomiędzy rządzącymi a opozycją! Mnie się czasami ogólnie udaje wiele zrozumieć:)
Hanka mówi, że jeżeli zostanie znowu prezydentem miasta rozpisze referendum, czy Warszawiacy życzą sobie w W-wie następnego pomnika.
Radny Makuch (z jedynie słusznego ugrupowania) zaś twierdzi, że pani Prezydent będzie robić "sondaż"
Zatem wszystkim naszym radnym warszawskim i nie tylko przypominam, że sondażem nazywamy: Sondaż jest to badanie opinii publicznej, rodzaj badań statystycznych mający na celu określenie preferencji danej grupy ludności. Sondaż nie daje pełnego obrazu, a jedynie przybliżony wynik. Stanowi jednak silny wyznacznik trendu. Stosowany jest w wielu dziedzinach, m.in. w handlu do badania preferencji konsumentów, w okresie poprzedzającym wybory (sondaż wyborczy).
Jeżeli zaś chodzi o referendum, to jest to: Referendum (głosowanie ludowe) - forma głosowania o charakterze powszechnym, najbliższe ideałowi demokracji bezpośredniej, w której udział mogą brać wszyscy obywatele uprawnieni do głosowania (tj. mający czynne prawo wyborcze). W czasie referendum obywatele całego państwa lub jego części wyrażają swoją opinię w kwestii poddawanej głosowaniu. (źródło - wikipedia)
Do jasnej cholery, czy ktoś widzi jakąś subtelną różnicę???

środa, 25 sierpnia 2010

Mefedron i takie tam

Przeraża mnie kiedy słyszę, że państwo chce walczyć z narkomanią, a nie potrafi zakazać sprzedaży tak zwanych "dopalaczy". Czy nikt w naszej demokracji nie zdaje sobie sprawy z tego, że częstokroć są one bardziej niebezpieczne niż "twarde" narkotyki???
Poza tym ich, że tak powiem ogólna dostępność jest, jak na mój gust, trochę zbyt duża.
CBŚ dzisiaj chwali się rozbiciem szajki handlującej narkotykami, a konkretnie heroiną. I super !!! Niech walczą!!!
Zastanawiam się jednak jakby to było, gdyby miękkie narkotyki były ogólnodostępne? Czy zwiększyłaby się liczba ludzi je zażywających? Myślę, że nie, pamiętając stare przysłowie pszczół, które mówi, że "zakazany owoc zawsze najlepiej smakuje".
Zadaję sobie również pytanie, po jaką cholerę wsadza się do "więźnia" ludzi posiadających 2 czy 3 gramy amfy czy czegoś innego, a chuligani, którzy skopali 4 lata temu chłopaka, który do dzisiaj jest całkowicie sparaliżowany, jeszcze nawet nie stanęli przed sądem? No co za kraj, co za ludzie, co za władza, co za prawo?

wtorek, 24 sierpnia 2010

Izba pamięci

Znam wiele "izb". Izbę mieszkalną (która królowała w komunizmie, bo jedna przypadała na jedną głowę w rodzinie i koniec), izby pamięci narodowej - które również wcześniej były bardzo "modne", znam również izbę wytrzeźwień - w Warszawie wystarczy powiedzieć, że było się na Kolskiej:)
Do takiej izby właśnie odesłałabym wszystkich, którzy o rozbicie się samolotu oskarżają wszystkich dokoła, nie zaglądając do swojego ogródka! Może zimny prysznic i pasy na materacu to nie jest zły pomysł?
Podejrzewam jednak, że mamusi Gosiewskiej i to nie otrzeźwi, ponieważ właśnie była się wzięła za rychtowanie izby pamięci Przemysława!!! Jedyne szczęście w tym obłędzie to to, że nie pod Pałacem Prezydenckim i nie na Wawelu!
Interesuję się troszkę polityką i obronnością narodową i przysięgam, że żaden z pięciu tysięcy ludzi, którzy zginęli w zamachu na WTC, nie posiada swojej własnej "izby pamięci"!!!
Cóż, my mamy izbę pamięci Adama Mickiewicza i Przemysława Gosiewskiego. Mickiewicz już cieszy się z doborowego towarzystwa. W końcu wielcy Polacy powinni być upamiętniani, czyż nie?
Proponuję teraz wziąć się za naszykowanie alei zasłużonych i za Smoleniem powtórzę - Idę, patrzę - A leją zasłużonych...

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

CBA (Centralne Biuro Aferalne)

Od lat zadaję sobie pytanie: Czy utworzenie CBA miało na celu stworzenie intratnych etatów dla kolesi Jarka i Zbycha Z.?
Jakie może być inne wytłumaczenie? Ja go nie znajduję.
Może i my polskojęzyczni mieszkańcy naszego kraju (bo na pewno nie "my naród") jesteśmy skorumpowani. Być może, w związku z powyższym, można mówić o chirurgu u którego znalazło się kilka flaszek koniaku, że ten pan nigdy nikogo już nie pozbawi życia. Być może należy ścigać innych, którzy biorą lub wręczają łapówki w zamian za osiągnięcie jakiegoś swojego celu. Czy wolno jednak przy tym łamać prawo i wydawać miliony złotych podatników???
Podam pewien fakt: Sekretarka w policji, która zarabiała 1200 PLN miesięcznie w owym omawianym stworze dostała na dzień dobry 3000 PLN. Czy to uczciwe?
Czy uczciwym jest, że "agent Tomek" jeździ samochodami po kilkaset tysięcy złotych i jednego wieczoru wydaje kilka tysięcy na rozrywki, nazywane zresztą "robotą operacyjną"???
Kto w takim razie, do jasnej cholery, jest skorumpowany? Kto kogo próbuje korumpować? Jak można łamać wszystkie przepisy prawa, tylko dlatego żeby dowieść, że jakaś baba się wzięła i zakochała w jakimś "agencie" (to określenie nijak nie pasuje do panów z CBA - wiem to) i mu się zwierzyła?
Tak własnie wygląda pojęcie państwa demokracji i praworządności zarówno w wydaniu pana Kamińskiego, pana Ziobry i kilku innych!
Niech teraz prokuratura umorzy śledztwo - przecież owi panowie są nieskazitelnie praworządni!!!


niedziela, 22 sierpnia 2010

"My naród"

Kto ma prawo wypowiadania się w imieniu całego narodu? Prezydent? Premier? Parlamentarzyści? Może istnieje jakaś grupa reprezentatywna?
Przecież nie może tak być, że stoi kilka osób, w miejscu przez siebie wybranym i mówi: My naród!
To ja już nie jestem naród? To 99% polskiego społeczeństwa nie jest narodem? Narodem są tylko ci, którzy w jedynie słusznej sprawie (w swoim mniemaniu) jakoby walczą z demokratycznie wybraną władzą?
Hmmm, widocznie oni wiedzą lepiej!
Podobnie jak Antoś - o katastrofie już wie wszystko: wie kto jest jej winien wie, że gdyby premier nie poleciał 7 kwietnia, to 10 nie rozbiłby się samolot i co więcej, wie że Lech Kaczyński jest największym mężem stanu od czasów Dmowskiego i Piłsudskiego!!!
Co tam wszystkie komisje, co tam prokuratorzy naczelni, co tam setki godzin spędzonych na odczytywaniu różnych zapisów - Antek wie i już.
Uważam, że organizowanie wyborów prezydenckich było olbrzymim nieporozumieniem - wystarczyło zapytać kto ma być Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej - narodu (tego wspomnianego powyżej) lub samego Antka - przecież oni wiedzieli lepiej! Zaoszczędzone miliony złotówek i jedynie słuszny prezydent - drugi co do wielkości polski "mąż stanu"!!!

sobota, 21 sierpnia 2010

Mój Pan

Ha!!! Wypoczęłam, wypięłam co trzeba - jak rzekłam i znowu jestem! Pewnie niewielu to ucieszy, ale są zapewne jednostki nie do końca zrównoważone psychicznie, które ten fakt przyjmą pozytywnie:)
Spojrzałam na ostatnie komentarze u mnie i miałam niespodziewajkę :) Robo3 - nie pamiętam kiedy widziałam tego nicka - chyba jeszcze w dobrych, mundurowych czasach:)
Obwieszczam, że wrócił mój Pan!!! Jakieś 11, a może nawet 12 lat do tyłu - to ja miałam być jego Panią!!! I wszystko byłoby pięknie, "paniowałabym" swojemu słudze, godnie i sprawiedliwie! To nie! Cwana bestia musiała wymyślić - 10 praw niewolnika!!! Ehhhh... Tak bardzo się Rudej spodobały, że to ona zapragnęła zostać Niewolnicą - i jako się rzekło tak i się stało!!!
Szczerze? Trudno było egzekwować swoje prawa - za to Pan coraz częściej przypominał o swoich :) Niezależnie jednak od wszystkiego - dobrze było być niewolnicą:) Tym bardziej, że dzisiaj moja druga połówka spojrzała na profil "mojego Pana" i rzekła: ohohohoho, ależ przystojny ten Twój Pan:)
Dzisiaj jeszcze wakacyjnie, ale zapewne wieczorem dowiem się z telewizji czegoś, co mnie znowu doprowadzi do białej gorączki!!! Cóż - życie :)

niedziela, 15 sierpnia 2010

Święto narodowe

I mamy następne święto narodowe, nie dziwi nic, nie pierwsze i nie ostatnie:)
Nie wiem zasadniczo czyje to święto - bo na pewno nie tych bidoczków żołnierzy, którzy w 40-sto stopniowym upale będą defilować!
Święto dzisiaj jest z zupełnie innego powodu i zaraz go, że tak powiem objaśnię :)
"Na grzyby, lalala, na ryby, lalala"
"hej ho, hej ho, do lasu by się szło"
"Wakacje, znów będą wakacje"
Ja, przedstawiciel narodu polskiego (inni mogą, to ja też kcę) wszem i wobec obwieszczam tydzień wakacji!!! Nie w górach, nie nad morzem, ale w malowniczym zakątku zwanym Sarnówkiem nad jeziorem Jeziorak (czyli na tak zwanym "zadupiu" kilka kilometrów od jakiejkolwiek cywilizacji)
Nadal, pełniąc powyższą funkcję, obwieszczam wszem i wobec, że niczego nie będę przez ów tydzień czciła, niczego przenosiła, ani przesuwała i idąc za radą Ewy wypnę wiadomą część ciała w jedynie słusznym kierunku:) Rzekłam!!!

sobota, 14 sierpnia 2010

Dziennikarz???

Dziennikarz, publicysta, pisarz!!! Wolna Europa i zagraniczna kariera dziennikarska. Kilka nagród i w końcu prezesura Zarządu Telewizji Polskiej. Dzisiaj publicysta Rzeczpospolitej (popularnie zwanej Rzepą) - pan Bronisław Wildstein!
To, że jest synem żołnierza, przedwojennego komunisty zresztą i matki chłopki, zdeklarowanej antykomunistki, ani to, że nigdy nie udało mu się zdobyć wyższego wykształcenia niż średnie - nie uprawnia tego pana do używania języka nie zdefiniowanego w żadnym słowniku, nawet tym podwórkowym czy śmietnikowym.
Rozmawiając na forum kilku milionów ludzi, z profesorem historii zresztą, nazywa osobę publiczną, wszystkim nam znaną, czyli pana Janusza Palikota - osobą o świńskim ryju i gumowym penisie!
Poczułam niesmak i zażenowanie, chciałam się upewnić, że dobrze usłyszałam!
W pierwszej chwili pomyślałam - upadek polskiego dziennikarstwa! Później jednak przypomniałam sobie przysłowie: jedna jaskółka wiosny nie czyni!!!
Mam nadzieję, że ten pan, ów nie posiadający świńskiego ryja nie zostanie już nigdy więcej poproszony o publiczne wyrażanie swoich myśli...

piątek, 13 sierpnia 2010

Żądza władzy

"Wiarę w Boga powinno się tracić tak jak pierwsze zęby" - to nie mój pomysł, ale jednego z wielkich tego świata. Nie wiem czy uprawnione jest stwierdzenie "wielkich" ponieważ pan, o którym wspominam słusznym wzrostem nie grzeszył! Jak widać i współcześnie "niedomagania wzrostowe" muszą znaleźć ujście w innych "nadwymaganiach".
Ten sam klasyk rzekł jeszcze: Religia mahometańska pasowałaby do nas dużo bardziej niż chrześcijaństwo. Dlaczego musiało to być chrześcijaństwo z jego potulnością i słabością... No dobrze pora wyjaśnić o kim mowa. Cytaty te pochodzą z ust Naczelnego Wodza i Kanclerza III Rzeszy Adolfa Hitlera. Nie powiecie mi, że to nie klasyk:) Był nim zresztą pod wieloma względami - pod względem pożądania władzy, przede wszystkim. Patrzę dzisiaj na niektórych "wielkich" Polaków takich jak ojciec R. czy prezes K. i z przerażeniem spostrzegam jak wiele ich łączy z panem H. Nie będę omawiać jak Adolf dochodził do władzy, jeżeli ktoś zechce znajdzie bez problemu tę wiedzę, ale jedno jest pewne - na początku "swojej drogi" miał niewielką "bandę" swoich fanatycznych zwolenników. Zaczynał od obalenia wszystkich władz w Berlinie, a co było później, wiemy wszyscy...

środa, 11 sierpnia 2010

Spieprzaj dziadu!!!

Wojna z Turcją, Konstytucja Trzeciego Maja i wojna polsko-rosyjska, Powstanie Kościuszkowskie, wojna austriacko-polska, wyprawa Napoleona na Rosję i w końcu kampania w Niemczech i śmierć w Bitwie pod Lipskiem! Zapytacie po co wymieniam te fakty? Zasadniczo można rzec, że bez sensu! To takie w ogóle nic nie znaczące epizody z życia człowieka, który zasadniczo niczego dla kraju nie zrobił! Książę Józef Poniatowski - "dziad", który nie jest godzien stać na pomniku przed Pałacem Prezydenta Kaczyńskiego!
Oczywiście, że nie jest godny - w końcu POLEGŁ w bitwie, na polu walki! Idiota, po cholerę się tam pchał?
Dzisiaj mija równo 90 lat od rozpoczęcia Bitwy Warszawskiej! Kto dzisiaj o tym pamięta? Kto wie, dlaczego Marszałek Józef Piłsudski, podjął próbę ratowania kraju przed absolutnym zalewem bolszewików? Kto śmiał - ja pytam - ową bitwę nazwać "Cudem nad Wisłą"? Po jaką cholerę naczelny wódz, ów wcześniej wspomniany Piłsudski pchał się na pole walki i zmusił ruskich do kapitulacji?
Niepotrzebnie zupełnie!
Książę Józef niczego nie zrobił, Marszałek Józef - także. Ten pierwszy ma spieprzać sprzed Pałacu, a ten drugi (zapewne już niedługo) z Wawelu bohatera narodowego Kaczyńskiego!
Spieprzajcie wszystkie dziady z kaczogrodu! Won stąd!!!

Nie będzie Giżyński pluł nam w twarz

Poseł na sejm VI kadencji. Pan Zbigniew, który maturę zdawał w Niższym Seminarium Duchownym, który studiował historię i doktoryzował się na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika, nie gdzie indziej jak w Toruniu! Tenże sam pan Poseł był ministrantem do uzyskania pełnoletności, a później zaangażował się uwaga, w Ruch Światło-Życie i Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Nie muszę już chyba mocno podkreślać, że jako student "udzielał się" w toruńskim duszpasterstwie redemptorystów, zatem uczeń ojca R!
I dzisiaj zadaję sobie pytanie: Czy uczeń nie przerósł mistrza?
Wczoraj rzeczony pan Giżyński, na forum kilku milionów Polaków oświadczył, że mówimy po polsku tylko dzięki temu, że w 966 roku Polska przyjęła chrzest!
Świat się wali! Ten wykształcony, wydawałoby się, historyk jakby zapomniał o następnych, ponad tysiącu lat!
Jeżeli jego teza jest słuszna - to ja pytam: Po jaką zarazę walczyliśmy kilkaset lat z krzyżakami? Po jaką chusteczkę jedwabną 123 lata pod zaborami, wielu światłych Polaków ostentacyjnie posługiwało się ojczystym językiem? Dlaczego dzieci potajemnie we wszystkich trzech zaborach uczyły się naszej literatury, w naszym języku? Po co?
Przecież zostaliśmy ochrzczeni, to musi wystarczyć, aby zachować polską tożsamość i język!!!
Mogę tylko zakrzyknąć: Larum Waszmościowie, ojczyzna ginie!!!

wtorek, 10 sierpnia 2010

Miłe złego początki:)

Mogłam się dzisiaj spodziewać wszystkiego... A co! W sumie nigdy nie wiemy co przyniesie nowy dzień. Wczoraj wieczorem nakarmiłam zgłodniałego rodaka przybywającego zza granicy i było fajnie. Zresztą nie tylko nakarmiłam, ale nawet napiłam i to niekoniecznie wodą:) Wstałam raczej na lekkim kacyku i usłyszałam, że o 9.00 będzie kurier z przesyłką! Nie zdążyłam się "ogarnąć", a pan kurier wziął i był przybył! Ehhhh.... Odebrałam przesyłkę w szlafroku, a co mi tam:)
Pomyślałam, że teraz się jeszcze drzemnę zanim zabiorę się za różne zaplanowane działania. Nic z tego!!! Zadzwoniła Helga z pytaniem, czy nie mogłabym się wypowiedzieć dla telewizji?
Matko kochana jedyna i wszyscy święci! Oszalałaś Kobieto! Ja i telewizja? Ja Tobie mogę kotletów nasmażyć, kapuchę ugotować, a nie do telewizji się pchać! Mowy nie ma!
Okazało się, że mowa była:)
Siostra zabiła mnie moją własną bronią - ot co! Rzekła, zawsze mi powtarzałaś, że mam wsiąść do samochodu i zacząć jeździć po Warszawie - zrobiłam to! Teraz Ty wsiadaj i jedź - pora na Ciebie, ja już w telewizji bywałam!
I co miałam zrobić?
Się wypowiedziałam!
Teraz, dzisiaj już będę tylko odpoczywała - w końcu "gwieździe telewizyjnej" się ów odpoczynek należy:)

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Mężczyźni są prości

Instrukcja obsługi mężczyzny jest tak samo prosta jak instrukcja obsługi kota. Należy pamiętać, że po pierwsze: Nie głaszcze się "kota pod włos", a po drugie nie zachodzi się go "od ogona" (mężczyzn można, a nawet trzeba:))
Dzisiaj apel do wszystkich Pań, którym wydaje się, że mężczyzna zrozumie jakieś ich "podchody". Otóż nie zrozumie. Dla każdego faceta (no może z małymi wyjątkami) - śliwka, morela czy pomarańcza - to owoc, a nie kolor!
Kiedy prosisz mężczyznę, aby wyciągnął odkurzacz - to go wyciąga i stawia najczęściej na środku pokoju czy przedpokoju. Dla niego "wyciągnięcie odkurzacza" nie jest równoznaczne z odkurzeniem mieszkania! Przecież babo jedna z drugą, kiedy siadasz przy swoim kompie i otwierasz na przykład dokument worda, to nie jest równoznaczne z naniesieniem w nim poprawek i ich zapisaniem, prawda?
Następnie, zanim którakolwiek z Was, wymyśli sobie powód do awantury (tak wymyśli, bo najczęściej je sobie w naszych głowach wymyślamy i jeszcze podkręcamy często przez pół dnia), niech zaraz po wymyśleniu, swojemu chłopu ten powód zapoda! Inaczej zaręczam Wam, moje drogie Panie, Wy będziecie krzyczeć i płakać, a chłop zacznie się zastanawiać: O co jej chodzi? Co ja takiego zrobiłem? Chłop szuka powodu, a my za chwilę mamy ochotę wystrzelać sobie po pysku!
A spróbujmy potem od jednej czy drugiej "awanturnicy" wyciągnąć powód sprzeczki! Zwyczajnie nie pamięta! :)

niedziela, 8 sierpnia 2010

Zakazane reklamy

Kiedyś mieliśmy "Zakazane piosenki" dzisiaj jak wszyscy wiedzą "Zakazane reklamy". Wracamy sobie z działki i jak zazwyczaj w W-wie to bywa utknęliśmy w koreczku na Wale Miedzyszyńskim, spoko- to norma. Mieliśmy czas podziwiać okolicę (po raz enty) i wyczytywać wszelkie przydrożne reklamy! Zimny Lech nie ma prawa ruszać w Polskę, to fakt już (przez niektórych uznany) czy jednak producenci mają prawo kupować sobie miejsce reklamową w obrębie kilku kilosów od Wawelu i zamieszczać tam reklamę napoju energetyzującego, która brzmi następująco "O żyj i zwyciężaj"?
Myślę sobie, że obraźliwa dla Jarosława jest reklama jednego z biur podróży: "Zabierz ze sobą dziecko na wakacje za 389 zeta" Na żadne takie nie powinno sobie owo biuro pozwalać!
A inne także to od podróżowania i wypoczynku - nie ma prawa na bilbordach zamieszczać hasła: "Najlepiej podróżować z rodziną"
Ale, ale, znaleźliśmy reklamę jak ulał dla Jarosława: "Domy w zabudowie bliźniaczej" :) To nam się podobało :) Najlepiej jednak moim zdaniem byłoby w miejsce Lecha i wspomnianego napoju zamieścić slogan brzmiący następująco: "Teren pod zabudowę bliźniaczą" :) Mam nadzieję, że to chwytliwe hasło :)

sobota, 7 sierpnia 2010

Całkowicie politycznie

Dzisiaj całkowicie politycznie! Nie będzie co prawda "kiełbasy wyborczej" ale będzie przepis na kotlety i kapustę z grochem :) Wierzcie mi, tymi potrawami "załatwiałam" wiele spraw i nie tylko politycznych :)
Do kotletów mielonych koniecznie trzeba posiadać pół kilograma mięska wieprzowego (najlepiej z szynki) i 30 dkg mięska wołowego (najlepiej takiego na tatara). Mięsko do miski, a do mięska dwa jaja, utarta na małych oczkach tarki jedna cebula, namoczona w mleku jedna bułka, sól i pieprz oczywiście ile komu trzeba i wyrabiamy! Jeżeli wydaje się, że masa ma zbyt "płynną" konsystencję, możemy do niej dodać odrobinę tartej bułki :) Później - to już jak kto chce! Można uformować małe klopsiki i obsmażyć na maśle (pyszne do zupy pomidorowej), można standardowe kotlety otoczyć w bułce tartej i rzucić na rozgrzany smalec (nie profanować kotletów, broń Boże olejem) albo uformować okrągłe placki i usmażyć sobie (też na smalcu) hamburgery :)
Co do kapusty - hmmmm.....
Może być kilogram kiszonej kapusty (dobrej, nie takiej kiszonej na occie czy drożdżach z hipermarketu) Odciskamy z niej wodę (można ją później wypić - podobno jest dobra) delikatnie kroimy, co by przy jedzeniu się nie ciągnęła i do gara :) Do tego samego gara wrzucamy jakieś 10-15 dkg startych warzyw (marchew, pietruszka, seler), jedną kostkę rosołową, koniecznie pieprz ( z solą uważamy, bo kapusta kiszona ma to do siebie, że raczej lubi być słona), pokrojoną w piórka jedną cebulę, natkę pietruszki czy koperek, jak kto woli i lubi) i dusimy. Uwaga - możemy podlać odrobiną wody, ale nie możemy zapomnieć o tłuszczyku i skwarkach z wytopionej słoninki! W drugim garnku do miękka gotujemy jakieś 30 dkg łuskanego grochu, kiedy zostanie ugotowany, przerzucamy do gara pierwszego :) Mieszamy i w tak zwanym międzyczasie pilnujemy smażonych kotletów :)
Przysięgam, to nie jest danie dietetyczne, ale możecie na nie zapraszać i media i polityków :) I za klasykiem powiem: "Wiem to z własnej autopsji" :)

piątek, 6 sierpnia 2010

Odrobina otuchy

Włączyłam telewizor i jakież było moje zdumienie! Brak posłanki Kempy i posła Macierewicza :) Uff! To był ostatni dzień do podjęcia decyzji "w sprawie wyrzucenia telewizora". Dlatego w sprawie, ponieważ u nas wszystko dzieje się "w jakiejś sprawie", to ja także mogę sobie takie decyzje podejmować, prawda?
Dzisiejsza "lektura" mediów naprawdę dodaje otuchy. Absolutnie miłą odmianą jest widzieć nie ziejące nienawiścią twarze i słyszeć głosy, zamiast (jak mówi Ewa) - beki baranie:)
Począwszy od obecnego Prezydenta Komorowskiego, poprzez Wałęsę, Kwaśniewskiego na uwaga - również na uroczystości zaproszonego (nareszcie) byłego Prezydenta Jaruzelskiego!
Spokój, skupienie a w końcu gratulacje i uściski! Pamiętajmy ten dzień - na drugi taki możemy znowu wyczekiwać latami (mam nadzieję, że się mylę).
Rzadko zdarza mi się apelować do kogokolwiek, bo wiadomo jaki skutek mają obywatelskie apele (bo wbrew wszystkiemu co mówi Pan Prezydent, do społeczeństwa obywatelskiego dzielą nas jeszcze lata świetlne).
Dzisiaj jednak postanowiłam zaapelować do mediów, aby skupiły swoją uwagę raczej na tych obecnych na dzisiejszych uroczystościach, a nie na tych "wielkich nieobecnych"> A swoją drogą - z tym "wielkich" chyba trochę przesadziłam :)

czwartek, 5 sierpnia 2010

Hazardowa Beata

Światła kamer i zainteresowanie mediów. Niektórzy są sławni, niektórzy są znani z tego, że są znani, a jeszcze inni są znani z różnego rodzaju komisji sejmowych! Z tej "hazardowej" najbardziej znana jest pani Beata Kempa, która dzisiaj, śladami pana Macierewicza, była uprzejma zorganizować konferencję prasową! Poobrażała wielu ludzi, posiała wokół jadem i co więcej wypowiedziała się w imieniu wszystkich Polaków! A ja sobie nie życzę, ja sobie wypraszam, żeby ta pani wypowiadała się w moim imieniu!
A swoją drogą to mi jej biedaczki, tak zwyczajnie po ludzku, żal. Od jakiegoś miesiąca bodajże ta pani robi wszystko, aby komisja nie zakończyła pracy! Myślicie może, że czyni tak z uwagi na to, że chce dociec prawdy? Nic bardziej mylnego :) Ta pani robi wszystko, żeby nie przestać być najjaśniejszą gwiazdą naszych mediów :) Skądinąd wolałabym żeby członkowie owej raczej nie hazardowej, a wręcz farsowej komisji dali sobie po pyskach! Dlaczego? To bardzo proste - wtedy mniej by siebie nawzajem obrażali! Żal pani Beaty, ale żal też, że ze strony posłów PiS-u nie można oczekiwać podstaw, elementarnych podstaw zwyczajnej, ludzkiej grzeczności.
Pani Beato? Co stanie się od jutra? Zacznie blaknąć blask kamer? Gwiazda polskiego chamstwa zacznie spadać? (nie wiem czy można wtedy wypowiedzieć jakieś życzenie). Nie będzie już możliwości płaczu na forum kilku milionów Polaków? Hmmm... To może skutkować za rok opuszczeniem Parlamentu!!! Zawsze jednak zostanie zapewne miejsce - pod krzyżem!

środa, 4 sierpnia 2010

Bogactwo

Zadaję sobie dzisiaj pytanie: Czym jest bogactwo? Niezaprzeczalne jest absolutnie, że to pojęcie jest bardzo względne! Dla jednych będzie to konto wolne od długów, dla innych parę odłożonych groszy, a dla innych jeszcze bogactwem nie będzie nawet kilka kolejnych milionów w kieszeni.
Dzisiaj jeden z posłów mojej "ulubionej" partii podjął podobną dyskusję z trybuny sejmowej. Obliczył dokładnie ile co miesiąc zostaje w portfelu pani Irenki, która pracuje "na kasie" w hipermarkecie (po podniesieniu podatku vat), a ile panu Donaldowi, Prezesowi Rady Ministrów!
Swoją drogą, ciekawe ilu asystentów przygotowało wspomniane wyliczenia panu posłowi? I ile im za to wpłynie na konto i to niekoniecznie przelewem z konta pana posła.
Co więcej, w żadnym razie pan poseł nie wspomniał, ile jemu pozostaje z diety poselskiej! Czy musiałby wtedy przyznać, że Premier ma jednak większą odpowiedzialność od niego? A może musiałby bić się w pierś, że co miesiąc z budżetu pobiera dietę? Dla przypomnienia dieta poselska to:zwrot kosztów ponoszonych w związku z wykonywaniem mandatu posła. Wypłacana z budżetu państwa, jej wysokość określają wspólnie Prezydium Sejmu i Prezydium Senatu. Nie podlega opodatkowaniu. Przysługuje od dnia złożenia ślubowania do końca trwania kadencji parlamentu.
Zwrot kosztów? Jakich kosztów? Może dojazdu do pracy? A to pani Irence też zwracane są takie koszta?

wtorek, 3 sierpnia 2010

Usuwamy i nie usuwamy

Raz w naszej historii moglibyśmy się zdecydować czego chcemy! Chcemy przeniesienia krzyża - to pewne (nie usunięcia - jak niektórzy insynuują). Tyle, że z tego chcenia nic nie wynika, ot co! Dla mnie dzisiaj "moje" demokratyczne państwo poniosło spektakularną porażkę, ulegając grupie "islamskich ekstremistów" (patrz - polskich katolików). Zastanawiałam się dzisiaj - jakbyśmy odpierali ataki terrorystyczne :) Śmiech na sali :) A tak naprawdę, to to co dzisiaj się działo przed Pałacem Prezydenckim nie jest śmieszne, jest tragiczne!
Za to wczoraj (ekstremistom Pisiorowym) udało się wyegzekwować usunięcie reklamy Lecha (w sensie piwa), która od zeszłego roku funkcjonowała sobie na rynku! Coś się udało usunąć, pytanie tylko ilu Polakom owa reklama przeszkadzała?
Skoro jednak już tak się stało, ja mam kolejną propozycję do usuwania:) Proponuję wyeliminować panią Beatę Kozidrak! Zdziwieni? Już tłumaczę skąd moja propozycja! O ile się nie mylę (nie, nie mylę się) na Wawelu spoczywa również jeden z wielkich Polaków - marszałek Józef Piłsudski!
I o ile sięgam pamięcią, to kiedyś, jakieś parę lat do tyłu, nie kto inny właśnie jak pani Beata, w Krakowie, śpiewała: Józek, nie daruję Ci tej nocy! I już się wyjaśniło, skąd moja propozycja:)
Nie wspomnę już o usunięciu kaczek ze szpitali - bo na ten pomysł wpadło już wielu, nie ma sensu powielać, ale sama idea mnie osobiście także się podoba :)

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Wszechmogący i wszechwiedzący

Na pewno zapytacie: Kto to taki??? No jak to kto? No przecież to rzecz najjaśniejsza na świecie! To najpierwszy krasomówca Rzeczypospolitej Polskiej, słynny "Wielki Likwidator" oraz "Ojciec Założyciel" Zespołu do spraw wyjaśnienia katastrofy pod Smoleńskiem, czyli najjaśniejszy Antoni.
Międzynarodowa Komisja nie wie jakie były przyczyny owej wyżej wspomnianej, nasza (w sensie Polska) prokuratura generalna także nie posiada takiej wiedzy. Podobnie rzecz się ma z prokuraturą wojskową, Rządem, Sejmem czy Senatem!
No i po jaką chusteczkę jedwabną, grzecznie pytam, było tym zawracać dupę tak licznej rzeszy rodaków, skądinąd dobrze wykształconych i z olbrzymim doświadczeniem ludzi???
No moi drodzy, Panie Premierze, Panie Prezydencie i wszyscy Wy, którzy macie z tym problem - przecież wystarczyło podejść do pana Macierewicza i zapytać: Antek, kto jest winien smoleńskiej katastrofie? Otrzymujecie natychmiast Panowie gotową odpowiedź, skonkretyzowaną i oczywiście, zdaniem pana Antoniego, popartą rzetelnymi faktami!
Teraz ja zadaję pytanie: Czy tak nie jest łatwiej i prościej? Przecież cokolwiek ustalicie, w trakcie rzetelnej pracy nad materiałami i tak to Platforma będzie ponosiła odpowiedzialność. Moim skromnym zdaniem - szkoda howoryty :)
Wpadła mi teraz do głowy myśl (czasami mi się to zdarza, aczkolwiek ubolewam, że tak rzadko) - w Rosji szaleją nieopanowywalne pożary, zbliżają się do Moskwy... Panie Antoni, a może Rosjanie chcę spalić swoją stolicę, wraz z dowodami smoleńskiej zbrodni, żeby Panu odebrać z rąk dowody? Myślę, że to jest bardzo prawdopodobne...

niedziela, 1 sierpnia 2010

Magda Warszawianka

Obudziłam się w niedzielny, słoneczny poranek i włączyłam TV. I na dzień dobry rzekłam: O obchody 66 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego są w naszym parku :) Dla niewtajemniczonych - w Parku Dreszera - samym sercu serca Mokotowa.
Gdyby 9 lat temu ktoś mi powiedział, że zamieszkam w Warszawie, że kiedyś o sobie pomyślę - Warszawianka... Nie, no nie - toż to przecież było niemożliwe. Niechaj zatem mój przykład świadczy o tym, że niemożliwe często staje się całkiem oczywiste :)
Poprzez życie właśnie tutaj, poprzez codzienne spotykanie ludzi, którzy walczyli w Powstaniu - dzisiaj spojrzałam na to wszystko zupełnie inaczej. Nie chcę dzisiaj już dochodzić do tego, czy to był potrzebny, wielki zryw patriotyczny czy niepotrzebna śmierć 200 tysięcy ludzi. Nie chcę znać takiej prawdy i myślę, że nikomu ta prawda już nie jest potrzebna.
Jestem za to absolutnie przekonana o tym, że wszystkie powojenne pokolenia powinny dzisiaj dokładnie słuchać tych, którzy owo piekło przeżyli! Jeszcze mamy taką szansę! Za lat dziesięć, piętnaście nie będzie nam to już dane! Tylko oni mogą nam przekazać prawdę, prawdę o walce i o tym jak ich przyjaciele umierali! Ci ludzie dzisiaj nie dociekają, dlaczego szeroko pojmowani alianci nie udzielili nam wtedy wsparcia, ale są dumnie z tego co robili! I moim zdaniem, dzisiaj to jest właśnie najważniejsze!
I jak zwykle na koniec znowu pytanie: Czy gdybyśmy współcześnie w podobnej sytuacji, to czy takie samo wsparcie otrzymalibyśmy od naszych dzisiejszych sprzymierzeńców?