Misiek jest absolutnym fanem przeróżnych paści:)
Przez trzy dni świąt grzecznie zajadał tradycyjne potrawy, więc w tygodniu postanowiłam Go kulinarnie dopieścić!
Wzięłam kurzęce cycki, pokroiłam w drobną kostkę i z solą, pieprzem i odrobiną curry przesmażyłam je na oliwie z oliwek. Do innego garnka wrzuciłam kurzęce udko, włoszczyznę pokrojoną w cienkie paski, chińskie grzybki i przeróżne przyprawy, które zapodaje się również do normalnego rosołu!
Kiedy rosołek został prawie że ugotowany, dodałam do niego wcześniej usmażoną kostkę z pierwsi, razem z tłuszczykiem z patelni. Dodałam dwie duże łyżki pasty z curry i jeszcze doprawiłam do smaku (muszę się przyznać, że troszeczkę przesadziłam z ostrością:)
Chiński makaron wrzuciłam do wrzątku, przykryłam pokrywką i odczekałam pięć minut, a później zwyczajnie odcedziłam (bez hartowania). Makaron do miseczki, a później zalać chińską zupką:)
Zapomniałabym, do zupki dodałam jeszcze jedną mini kosteczkę knorra - cebulkę!
I Misiek i Ala stwierdzili, że to nie romans z Azją, tylko kulinarny orgazm :)
Nowy, 2018 rok.
7 lat temu