Mężu, a co to jest urlop? Kiedy to coś nadchodzi? Czy wtedy można nie robić - nic i nie myśleć o niczym? Czy to jest stan błogiego lenistwa? Jeżeli odpowiedź na te pytania brzmi - tak, to ja biorę sobie ten urlop! Jeszcze nie w tym tygodniu oczywiście, ale w niedalekiej przyszłości.
Powalczyłam sobie dzisiaj znowu z
a) Urzędem Skarbowym
b) Sądem Rejonowym w Olkuszu
c) Allianzem
i wystarczy!
Chcąc normalnie funkcjonować w naszym państwie często czuję się jak Don Kichot, czy jak mu tam było (w każdym razie chodzi mi o tego błędnego rycerza). Jest jednak różnica! Na niego w końcu czekała piękna Dulcynea! A na mnie czeka zgryzota i zgrzytanie zębów! Ot co! Polska rzeczywistość! No to sobie ponarzekałam, dokładnie tak jak statystyczny Polak i idę robić swoje! Tak jak to kiedyś śpiewał Pan Wojciech Młynarski "róbmy swoje":-)
Nowy, 2018 rok.
7 lat temu
2 komentarze:
O! Już wiem co trzeba było jeszcze dziś załatwić!
To chyba ten urząd skarbowy był! :)
... chyba
Skleroza nie boli...
Urlop to czas, kiedy mam zajmuję się dzieciakami o 8 godzin więcej niż gdy pracuję.
Wakacyjny urlop ma to do siebie, że po nim przychodzi prawdziwy urlop - kiedy pracuję - ale po pracy nikim się nie zajmuję.
Ten trwa 4 tygodnie i właśnie się zaczął.
Prześlij komentarz