Wyprawiłam Miska do pracy, spojrzałam za okno i zobaczyłam nieśmiałe słoneczko:-)
Czem prędzej więc wzięłam prysznic, nakarmiłam Filipa i pognałam na solarkę.
Leżąc i grzeją d...., zamknęłam oczy i zaczęłam sobie marzyć...
Znalazłam się w Nicei, na Lazurowym Wybrzeżu... lekki i ciepły wiatr targał moje włosy, a ja wystawiałam do niego pyszczek! Lazurowe morze szumiało, mewy oczywiście darły mordę, to jednak właśnie w tym miejscu zupełnie mi nie przeszkadza.
Do portu zawijał statek, a słońce załamywało się na jego rufie.
W parku obok dojrzewały pomarańcze, a olbrzymie i piękne rajskie kwiaty kwitły przy torach tramwajowych.
W każdym zaułku pachniała mimoza....
Brutalnie skończyło się moje dziesięć minut na solarce. Założyłam zimową kurtkę i wyszłam na brzydką, warszawską ulicę... Dzisiaj jednak nie wydawała się aż tak brzydka, bo pomyślałam: może jeszcze kiedyś...
Nowy, 2018 rok.
7 lat temu
1 komentarz:
oj...
a właśnie dziś znowu zaczął spadać śnieg.
A karnawał w Nicei kończy się 1 marca!
Prześlij komentarz