Ja zmieniłam!!! Tak, tak tyle, że to nie znaczy, że taka odważna byłam :) Dostałam w pewnym momencie od losu wszystko co do tej zmiany było mi nieodzowne.
A teraz odrobinę długoweekendowo:)
Mieliśmy wczoraj gości i nie da się ukryć, że nie było bezalkoholowo. Ponieważ ja jednak zawsze lubię gości nakarmić, postanowiłam ugotować dobry, w sensie patrz tłusty rosołek. Nie macie pojęcia jak przydał się dzisiaj rano :)
Zatem, jeżeli jeszcze dzisiaj macie zamiar zabalować to: weźcie dosyć duży garnek i włóżcie do niego około 70 dekagramów dobrej tłustej wołowinki i tak ze trzy-cztery kurzęce skrzydełka i zalejcie wodą. Pozwólcie się temu zagotować i pamiętajcie, że trzeba zebrać łyżką, to co się na górze takie nieładne robi :) Od zagotowania trzymajcie na bardzo małym ogniu i dodajcie co następuje: dwie średnie marchewki, jedną małą cebulę (nieobraną) jedną średnią pietruszkę, ćwiartkę selera, kawałeczek włoskiej kapusty i pęczek świeżej natki pietruszki. Nie obędzie się bez jakiegoś kucharka czy innej mieszanki przypraw (tak pół łyżki) i jednego "rosołka" na przykład knorra (cielęcego albo kurzęcego, w sumie jakiego chcecie), a sól i pieprz - hmmm to zależy jakiego kaca na jutro przewidujecie :) Aha, gotować najmarniej ze dwie godziny, baaardzo powoli, niech się wszystkie smaki połączą :) Powiem krótko, jeżeli mi zaufacie, nie jednego ranka będziecie mnie błogosławili za "Magdzin antykac" :)
1 komentarz:
Oj, bardzo się przydał.... baaaardzo.
Antykacuś genialny :)
Prześlij komentarz