Ostatnio miałam taki bardzo, rzekłabym, przyziemny problem. Dlaczego tak jest, że McDonald najlepiej smakuje w Ameryce? Dlaczego "krakowskie obwarzanki" kupowane w Warszawie, nie są krakowskimi obwarzankami? Dlaczego do dzisiaj nie potrafię tak odgrzać ziemniaków na patelni, tak jak robiła to moja babcia dla mojego syna? Dlaczego moje czerwone buraczki, robione dokładnie według przepisu teścia, smakują inaczej, niż te zrobione przez niego? No i dupa! Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań :)
Mam olbrzymią prośbę do zaglądających do mnie. Bardzo Was proszę Kochani, może któreś z Was, wie dlaczego tak się dzieje?
Prawdą jest, że odpowiedzi na te i inne pytania, nie jest sprawą życia i śmierci, ale zwyczajnie lubię wiedzieć:)))
Nowy, 2018 rok.
7 lat temu
19 komentarzy:
"Są na świecie rzeczy, które się fizjonomom nie śniły"
Ale chętnie chciałbym usłyszeć odpowiedź...
I ja:) Ponieważ istnieje prawdopodobieństwo, że jeżeli nie uzyskam odpowiedzi, zacznę filozofować,a nawet folozofić :)
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale powód jest dokładnie taki sam jak słodki całus jest słodszy w Saint Tropez niż w Kutnie :)
O to, to Dorotko:)
Podobnie jak świat zza szyby mercedesa wygląda inaczej niż świat zza szyby malucha:)
Ruda, co do babcinych wyrobów kulinarnych, powiem Ci tak. One nie miały żadnych przepisów, tylko robiły wszystko na oko!:)
Od mojej babci nigdy nie udało mi się wyciągnąć żadnego przepisu.
Zawsze mówiła, "oj szczypta tego, tamtego, jak za rzadkie, dodasz mąki, jak za gęste, dolej wody, w ogóle tego na oko, a tamtego do smaku. :)
Najlepiej smakują mi cebularze z Izbicy. Dlaczego? Nie pytaj. Magia miejsca? Coś w tym jest... :)
Odniosłam jeden jedyny sukces w robieniu czegoś "tak samo". Mianowicie tą potrawą są bitki wołowe. Kuzynka jedząca je u mnie powiedziała jedno, "smakują dokładnie tak , jak bitki mojej babci, jak tyś tego dokonała?" ! I robię tak jak piszesz, "na oko". Chociaż podobno "na oko" to chłop w szpitalu umarł:)))
Przyczyn wiele. Może być magia miejsca jak pisze ewa*, może być produkt wejściowy ( np. lepsze buraczki u teścia, chyba że robicie z tych samych),a najważniejsze to serce do tego co się robi, a które często gubimy w codziennym zagonieniu. Byle szybko podgrzać, coś na talerz i do kompa.
Można mi wiele zarzucić, ale nie to, że spieszę się przy przygotowaniu jedzenia:) Przy jedzeniu również mam czas:)
Ozon - zapraszam się na bitki wołowe, to najlepsze w końcu mięsko:)
Bo teraz moja Droga Pani, wszystko jest "lepsze". Człowiek wie "lepiej" od Boga/Matury. Modyfikuje w 7 minut to, co natura zmieniała miliony lat na drodze ewolucji. Wszystko jest "lepsze" ,jedzenie "tesz". Bydle jest mądrzejsze, nie modyfikuje i żyje. Niestety "człowiek" to nie brzmi dumnie.
Ale ja Ci niczego nie zarzucam. Piszę o różnych przyczynach niepowodzeń kulinarnych. Czasami "niebo w gębie" odnajdujemy niespodziewanie.:)
Serce, sercem, ale te "nowoczesne" produkty... rece opadają. Gdzie , ja się pytam, podziały się prawdziwe papierówki??? Gdzie kosztele czy malinówki? Koszteli nie ma, a malinówki zmieniono w gatunek "obronny" tzn. tak twardy, że zęby można sobie wyłamać:((( No i cała reszta podobnie:)
A jajka "rybne"??? Nie potrzebna modyfikacja, wystarczy nieodpowiednie karmienie.
Heniu!
Święte Twoje słowa, wszystko lepsze, a jajko mądrzejsze od kury. Najgorsze, że to jajko też smakuje inaczej:)
Masz rację Ozonie - jabłek jak kiedyś także już nie ma.
Ja biegam od sklepu do sklepu i próbuję znaleźć coś, co jeszcze uciekło od modyfikacji takich tam, czasem mi się udaje:)
I tu masz rację. O jakości dawnych smaków decydował produkt wyjściowy. Z karpia karmionego soją nigdy nie usmażysz ryby. Życzę powrotu do zdrowia :))
O jakości dzisiejszych smaków decyduje dokładnie to samo:) Schabowe ze schabu kupionego na wsi, smakują inaczej niż z tego z hipermarketu:)
I masz odpowiedzieć na Twoje dzisiejsze pytanie dlaczego tak się dzieje:)
No nie wiem, nie wiem:) Ja jak serce: jeszcze tego nie czuję:)))
No to pozostała Ci, tak jak młodemu juhasowi, tylko filozofia:)))))
Prześlij komentarz