Wiele rzeczy może zmęczyć człowieka lub nadwyrężyć jego siłę spokoju. Nie będę się rozpisywała co lub kto dzisiaj właśnie we mnie tego dokonał. Wiadomo - MAK i inni nam wszystkim znani polscy specjaliści od lotnictwa, i to zarówno tego cywilnego jak i wojskowego!
Dla spokojności ducha, jak mawiał Pawlak, postanowiłam zacząć zgłębiać tajniki powstawania przysłów i porzekadeł. A co, przynajmniej czegoś się nauczę. Może pożytku z tej wiedzy niewiele, ale nerwy uspokojone. Dowiedziałam się, że rzeczywiście przysłowia są mądrością ludową, a bardzo dużą ich część zapożyczaliśmy sobie z Biblii.
Pomyślałam zatem, że warto by może jeszcze raz przeczytać ową Księgę Przysłów i porównać ją odrobinkę z Koranem, który jeszcze nie tak dawno był obiektem moich studiów:)
Może później przyjdzie czas na Torę? A swoją drogą, wiedzieliście, że nie można przepisywać Tory ani na maszynie, ani komputerowo i przy tym całym ręcznym przepisywaniu, nie wolno się mylić?
Hmmm, tak sobie pomyślałam, że w obecnym, mocno skomputeryzowanym świecie, wielu z nas przydałaby się intelektualna przygoda z piórem:)
Nowy, 2018 rok.
7 lat temu
11 komentarzy:
To pewne, zwłaszcza naszym, już podrosniętym "milusińskim" ;)))
Siebie do tego grona również zaliczam:) Ale nasi jak powiadasz wyrośnięci "milusińscy", to już wtórni analfabeci, niestety...
Wiesz co, Ruda. Ja jestem już ręczną analfabetką pisarską. Jak muszę wypełnić odręcznie formularz, np. na poczcie, to - klękajcie narody! Gryzmolę coś nieczytelnego pięć razy dłużej, niż na kompie. Niedługo mi tylko pozostanie umiejętność podpisywania się krzyżykami.:)
Kaligrafia się kłania w szkole.
100x a,100x b,itd...Pismo byłoby czytelne a i mniej czasu na pierdółki :)
Oczywiście,wyraziłem się nieprecyzyjnie bo to tyczyło dzisiejszej szkoły i łepków - niestresowanych a nie Ewci:)
Moi Kochani, kiedy nie było blogów, brałam pióro i pisałam dziennik, teraz mam podobnie jak Ewa. Dodatkowo kiedy rzeczywiście mam coś napisać odręcznie, ręce mi się trzęsą, bo mam świadomość, że może nie będę umiała:)
Adasiu, chyba słowo kaligrafia, jest już dzisiaj swoistego rodzaju absolutnym przeżytkiem, niestety...
No cóż,szkoda bo jak czasem czytam bazgroły odręczne urzędników czy lekarzy aż mi głupio ,że nic nie rozumiem...Sam mam całkiem niezły charakter pisma...zresztą niejeden:)
To kwestia wielogodzinnych ćwiczeń ,którymi zamęczał nas ojciec.
W każdym razie,dzisiaj nie żałuję:)
Mnie się ręce nie trzęsą.
Ja nie umiem bez klawiszy :)
Klawiszowiec cholera, a grać i śpiewać ni dydy:)
Mogę zaśpiewać...
... ale pytanie czy na pewno tego chcesz...
Prześlij komentarz