piątek, 29 kwietnia 2011

Kulinarny romans z Azją:)

Misiek jest absolutnym fanem przeróżnych paści:)
Przez trzy dni świąt grzecznie zajadał tradycyjne potrawy, więc w tygodniu postanowiłam Go kulinarnie dopieścić!
Wzięłam kurzęce cycki, pokroiłam w drobną kostkę i z solą, pieprzem i odrobiną curry przesmażyłam je na oliwie z oliwek. Do innego garnka wrzuciłam kurzęce udko, włoszczyznę pokrojoną w cienkie paski, chińskie grzybki i przeróżne przyprawy, które zapodaje się również do normalnego rosołu!
Kiedy rosołek został prawie że ugotowany, dodałam do niego wcześniej usmażoną kostkę z pierwsi, razem z tłuszczykiem z patelni. Dodałam dwie duże łyżki pasty z curry i jeszcze doprawiłam do smaku (muszę się przyznać, że troszeczkę przesadziłam z ostrością:)
Chiński makaron wrzuciłam do wrzątku, przykryłam pokrywką i odczekałam pięć minut, a później zwyczajnie odcedziłam (bez hartowania). Makaron do miseczki, a później zalać chińską zupką:)
Zapomniałabym, do zupki dodałam jeszcze jedną mini kosteczkę knorra - cebulkę!
I Misiek i Ala stwierdzili, że to nie romans z Azją, tylko kulinarny orgazm :)

czwartek, 7 kwietnia 2011

Jestem, wróciłam...

Witajcie:)
Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale wypoczywałam!!! Lazurowe Wybrzeże o tej porze roku jest bajeczne:)
Ponieważ trudno było wrócić do codziennych obowiązków, przedwczoraj to Misiek przejął pałeczkę w kuchni. Wziął trochę suszonych drożdży, łyżkę cukru i łyżkę mąki i zalał to ciepłym mlekiem i pozwolił się temu "wyruszać". Kiedy już to nastąpiło wziął jeszcze trochę mąki, wody, soli oliwy z oliwek i pozwolił żeby mikser zrobił z tego ciasto.
Rozwałkował je na cieniutki okrągły placek, posmarował sosem pomidorowym i nałożył na wierzch: trochę pokrojonej szyneczki, plasterki pieczarek, plasterki zielonych oliwek i mieszankę utartych serów przywiezionych z Francji:)
Później wszystko to wciepnął na 15 minut do nagrzanego do 250 stopni piekarnika:)
Na talerzach polaliśmy sobie pizzę jeszcze wcześniej przygotowana oliwą z różnymi dodatkami! Mówię Wam, jak smakuje kiedy się nie gotuje :)
Wiem, że przepis jest małoprecycyjny, ale o szczegóły możecie pytać Miśka:)