piątek, 5 grudnia 2008

Rozważania!

Pogoda za oknem taka, że ehhhh.... Nastraja do przemyśleń! Nie rozmyślam jednak, jak wielcy tego świata, nad istotą życia i przemijania:-) Ogólnie posiadam bardzo dobry nastrój i chodzą mi po głowie jedynie pozytywne myśli:-)
I tak wczoraj wieczorem zadałam sobie pytanie: Dlaczego przysłowia są mądrością narodu?
Gdyby przeanalizować kilkadziesiąt z nich, pewnie można by wyciągnąć taki wniosek. Mnie jednak przyszły do głowy takie, które nie wydają mi się być prawdziwe:-)
Dla jednych życie będzie długie i szare jak papier toaletowy (nie wiem co z tymi wszystkimi różowymi i błękitnymi), dla innych krótkie i zasrane jak koszulka niemowlaka! Inny krzyknie: życie jest piękne:-)
No i co? Który z przedstawicieli tak zwanego narodu będzie miał rację?
A co z przysłowiem: "Kłamstwo ma krótkie nogi"?
Jego Autor zapewne chciał przekazać, że owo kłamstwo zawsze wychodzi na jaw, że nie da się kłamać na dłuższą metę!
Hmmm... to zależy jakiego nauczyciela się miało:-)
Mój nauczyciel (rodzony Tatuś) dał mi jedna radę na całe życie: Jeżeli mówisz prawdę, nie musisz pamiętać co powiedziałaś, jeżeli natomiast kłamiesz, Twoim obowiązkiem jest zapamiętanie każdego słowa!
Wstyd się przyznać ale do dzisiaj się jej trzymam, jeszcze bardziej mi wstyd, ponieważ nie posiadam żadnych wyrzutów sumienia (sumienie mam czyste - w ogóle nie używane:-)
Dla tych jednak, którzy nie mieli takiego nauczyciela jak ja lub nie są tak pojętnymi uczniami, prawdziwe przysłowie brzmiałoby następująco:
"Kłamstwo ma długie nogi"
Pamiętaj - zawsze Cię dogoni:-)

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Programista czy imbecyl komputerowy?

Wszyscy nasi znajomi są świadomi tego, że Michał jest programistą! Ostatnio co więcej, od innego Michała usłyszałam, że jednym z lepszych jakich on zna:-)
Nie powiem, miło połechtało to nawet moje ego. W końcu dobrze jest mieć inteligentnego męża! Przyjaciele z każdym problemem (oczywiście komputerowym) dzwonią do Miśka. Z innymi dzwonią do mnie:-) I dobrze, tak ma być:-)
Aż tu dzisiaj, wraca wspaniały programista do domu i słyszę, że jego koledzy przepędzili go z pracy na tak zwane "trzy wiatry" Szok!!! Jak to? Dlaczego? Ci się stało? Oczywiście zadaje milion pytań jemu i sobie samej. Matko jedyna co się stało?
Wyjaśniam, po kolei!
Jest sobie program, który podobno podczas tysięcy testów (prowadzonych oczywiście przez innych programistów) działał bez zarzutu. Dzisiaj Misiek go odpalił i co? I system tak po prostu sobie padł!
Postanowił więc na chwilę zrezygnować z zawodowych obowiązków i zalogował się na oficjalną stronę mBanku, która natychmiast przestała działać!
Misiek świadomy, że coś jest nie tak, dzielnie postanowił przerwać wszelkie czynności i udać się do galerii w celu spożycia tak zwanego (przez korporacyjnych zagródkowców) lunchu!
Wrócił pełen nadziei!
Odpalił swojego kompa i..... padło w firmie absolutnie wszystko!
Nic nie dzieje się bez przyczyny! Ten rok musi się już skończyć!
Aha, informacja dla Michała w Szwajcarii, spoko Misiek, syndrom Bartczaka wrócił do Polski:-)

piątek, 28 listopada 2008

Złodziej czy poeta?

Szare dni sprawiły, że wieczorami zaczęłam rozmyślać. Nie wiem dlaczego ale przypomniałam sobie postać, która w ostatnich latach ubiegłego wieku spędzała sen z powiek śląskiej i nie tylko Policji! Pan Zdzisław Najmrodzki! Specjalista w okradaniu PRL-owskich sklepów marzeń czyli Pewexów! Ponadto złodziej samochodów. No może wyrażenie "samochodów" jest troszkę przesadzone, ponieważ kradł jedynie cuda polskiej myśli technicznej, czyli Polonezy! Uciekał z aresztów, sądów i zakładów zamkniętych, a ciekawostką jest to, że w 1994 roku został ułaskawiony przez Prezydenta. Przysiągł wtedy, że nigdy już nie będzie parał się żadnym przestępstwem. Nic z tego, zginął w wypadku samochodowym , kiedy jechał kardzionym Polonezem i miał przy sobie fałszywe dokumenty! Myślę, że żył tak jak chciał i miał zapewne barwne życie. Nie o tym jednak dzisiaj chciałam powiedzieć. Jakieś 15 lat do tyłu wpadł mi w rękę jeden z jego wierszy. Tak, był również poetą! Nie pamiętam gdzie go przeczytałam! Pamiętam jedno, że strasznie mną poruszył. Wczoraj kiedy się wieczorem zadumałam, zdałam sobie sprawę, że nadal go pamiętam! Więcej uświadomiłam sobie, że co jakiś czas wracam do analizy jego słów. Zazwyczaj wtedy kiedy nie mogę pogodzić się z tak zwaną "równością społeczną", zarówno w kontaktach prywatnych jak i zawodowych. Żeby za dużo nie powiedzieć, pozwolę sobie po prostu zacytować ten wiersz:-)
"Który skrzywdziłeś człowieka prostego,
śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
gromadę błaznów wokół siebie mając,
na pomieszanie dobrego i złego.
Nie bądź bezpieczny,
poeta pamięta,
możesz go zabić,
narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy,
lepszy dla Ciebie byłby... świt zimowy....i sznur....i gałąź pod ciężarem zgięta".

niedziela, 23 listopada 2008

Resztkówka!

Hmmm, Michał (nasz przyjaciel mieszkający niestety poza granicami Polski, piszę niestety, ponieważ chętnie częściej mogłabym Go karmić:-) i Michał (mój mąż) podsunęli mi pomysł, żeby podzielić się z innymi różnymi moimi doświadczeniami z kuchni:-)
Pierwszy przepis, nie jest moim popisowym, ale takim dla zrobienia nawet przez taką gospodynię, która przypala wodę na herbatę!
Resztkówkę przyrządza się najczęściej w poniedziałek, zaraz potem kiedy ugotowało się rosół na wołowince, a gotowanego mięska nikt w rodzinie jeść nie chce:-)
Bierzemy średnią cebulę, kroimy na półplasterki i delikatnie podsmażamy na oliwie lub masełku (co kto woli) . Wołowinę kroimy na mniej więcej centymetrowe plastry podsmażamy razem z cebulą. Ziemniaki (najlepiej wcześniej podgotowane, na półtwardo, w mundurkach) obieramy i kroimy na podobne plastry i układamy na mięsku z cebulką, wszystko posypujemy (dosyć obficie) utartym żółtym serem. Używamy oczywiście soli, pieprzu, jakiejś jarzynki i zieleniny. Zestaw przypraw zostawiam do indywidualnego wyboru (co kto lubi). Ja dodaję pieprz, sól, jarzynkę, zieloną pietruszkę i koperek!
Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni i wrzucamy tam naszą zapiekankę na około 30 minut! Podając do stołu, możecie postawić jakieś sosy, na przykład pomidorowy lub grzybowy (przepisy też mogę podać, kiedy indziej) i koniecznie surówki - ja uwielbiam taką z kiszonej kapusty (przepis też podam). A teraz zostało już tylko pokazać Wam jak wygląda Resztkówka:-)



czwartek, 20 listopada 2008

Odkrycie!

Dokonałam odkrycia! Oczywiście nie jestem Kolumbem i Ameryki już nie odkryję, ale zawsze!
Można by powiedzieć: jaki odkrywca - takie i odkrycie:-)
Reasumując, po wielogodzinnych przemyśleniach, doszłam do wniosku, że jestem fanką gotowania:-)
Mam nową pasję! Powiem więcej bardzo się cieszę z jej odkrycia! Dlaczego?
Przyczyna jest bardzo prozaiczna. Jako zodiakalny bliźniak bardzo szybko wszystko mnie nudzi. Jeżeli nie znajduję coraz to nowych rzeczy do zrobienia czy chociażby do zrozumienia, zaczynam powoli dochodzić do wniosku, że życie nie ma sensu. Matko jedyna, ja przecież nie jestem nastolatką, która może sobie pozwolić na stwierdzenie, że życie jest jak koszulka niemowlaka i w ogóle nie warto żyć!!!
Skoro więc skończyło się (i to już jakiś czas temu) naście lat należało mieć różnorakie zainteresowania. Jeżeli zapytacie jaki miały gatunek i czego dotyczyły, będę musiała poświęcić następne godziny na przemyślenia, ponieważ ich liczba będzie pewnie co najmniej trzycyfrowa:-)
Powtórzę za Scarlet O'hara, jutro też jest dzień pomyślę o tym jutro:-)

poniedziałek, 17 listopada 2008

Kilka słów wyjaśnienia!

Wróble na "drutach" ćwierkają, że czytelników mojego bloga (serdecznie dziękuję im wszystkim, że go czytają:-), szczególnie interesuje postać Pana!
Czuję, że powinnam coś wyjaśnić...
Absolutnie nie jest to wyimaginowana czy wymyślona postać! To facet z krwi i kości. Muszę jeszcze przyznać, że do tego całkiem przystojny:-)
Poznaliśmy się na przełomie wieków i uśmiejecie się ale to on miał być moim niewolnikiem! Trudno mi przyznać - podszedł mnie. Zgodził się służyć mi natychmiast. Miał tylko jeden warunek. Zaproponował, że spisze dziesięć praw niewolnika, a ja, czyli jego Pani, będę jej respektować.
Zgodziłam się (żałuję, że ich już nie mam:-(. Pamiętam tylko, że kiedy przysłał mi je do akceptacji, zadecydowałam natychmiast, że to ja chce być jego niewolnicą!!! I jak sobie zdecydowałam, tak mam!!!
Mam Pana, niezmiennie od ośmiu lat! Wszystkim zainteresowanym wyjaśniam również, że go nie zmienię. W końcu Pan jest jeden!
Swoją drogą, ciekawostką jest, że nagle udaje, że mam zasady! Kochankowie - proszę bardzo, dwóch mężów bardzo proszę, a Pan tylko jeden:-) Cóż jakieś zasady trzeba mieć:-)

piątek, 14 listopada 2008

Strefa XI

Myślę sobie (no cóż czasami mi się zdarza), że żyję w świecie, w którym chyba nie chciałabym żyć. Bardzo stylistycznie napisałam, ale cóż, pewnie w tej chwili nie zdarzyło mi się pomyśleć:-)
Strefa XI to program publicystyczny, który traktował o niewyjaśnionych zjawiskach! Dla mnie, we współczesnej Polsce, zjawiskiem absolutnie niewytłumaczalnym jest fakt, że wiele ludzi otrzymuje dyplomy wyższych uczelni!!!
Generalnie jeżeli jeszcze rzecz dotyczy licencjata czy tytułu magistra, dobra nie będę się sprzeczać, jeżeli natomiast chodzi o wyższe stopnie naukowe!!!! No normalnie dno i wodorosty!!!!
Komunizm, zgadzam się nie był to najlepszy ustrój państwowy, ale do ciężkiej cholery pilnował poziomu wykształcenia swoich obywateli!!!! Dwadzieścia, trzydzieści lat temu, absolwent uniwersytetu czy politechniki posiadał jakąś wiedzę. Piszę "jakąś" bo ja się już nie upieram aby magister był naukowcem.
Dzisiaj jednak taki współczesny (zaoczny)"magister" marząc o karierze naukowej pnie się po jej stopniach i co? I matko jedyna uczy następnych takich "magistrów".
Myślę sobie, że dobrze, że nie mam już szesnastu lat, ponieważ nie chcę oglądać czy słuchać niektórych "naukowców" za jakieś pięćdziesiąt lat!!!!!

piątek, 7 listopada 2008

Ja wiedziałam, że tak będzie:-)

Ha, ha, ha... No po prostu nie mogę dać wiary! Każdy kto zna mojego Miśka, na pewno się ze mną zgodzi i także nie zechce uwierzyć!
Mąż mój rodzony przedsięwziął zostać "Wilkiem morskim":-)
Wczoraj, z kilkunastoma zagródkowiczami, udał się był pociągiem do pięknego, nadmorskiego miasta - Gdynia. Wszystkim wiadomo jest, że tam właśnie w porcie cumuje nasz słynny żaglowiec "Zawisza Czarny".
Misiek, przekonany, że udaje się na zasłużony odpoczynek, zabrał śpiwór i flaszeczkę i posiadając wspaniały humor pożegnał się ze mną!
Wieczorem, po zamustrowaniu, okazało się, że należy zrobić kolację, odrobić swoje na zmywaku, a później wyznaczyć wachty! Miśkowi przynależała się ta od 4.00 do 6.00 oczywiście nad ranem. Na wszelki wypadek, mąż mój się był zanietrzeźwił i został obudzony o 7.30 :-)
Odrobił znowu swoje na zmywaku (stwierdziwszy, że lepiej po śniadaniu niż po obiedzie - wiadomo - tam Misiek gdzie mało roboty) i około 11.00 poinformował mnie, że stawiają żagle i odpływają w piękny rejs:-)
Po obiedzie już żaden z nich nie miał zmiany w kuchni! Zostali nagrodzeni za bycie świetnym żeglarzem? Nic bardziej błędnego! Pochorowali się i już o 14.30 siedzieli w pociągu udającym się na dworzec Warszawa-Centralna:-)
Morska przygoda mojego Miśka (dla mnie spodziewanie) zakończyła się tak szybko jak była uprzejma się zacząć. Jeżeli ktoś kiedyś będzie miał wątpliwości, skąd scenarzyści czerpią pomysły na filmy, niech pomyśli ile filmów można by nakręcić opowiadając ciekawostki z mojego i moich bliskich życia:-)

wtorek, 4 listopada 2008

Niemożliwe

Obawiam się mój Panie, że to proces stawania się egoistą, nie jest aż taki prosty. To nie jest możliwe! Przecież sam przeczytałeś wiele książek. Czy stałeś się bohaterem jednej z nich? Czy po przeczytanie "Potopu" zacząłeś żyć jak Skrzetuski?
Ja na przykład, swojego czasu, przeczytałam pozycję pod tytułem "Żyj mądrze i bogać się". Szczerze? Ani nie byłam mądrzejsza, ani bogatsza:-)
Teraz zaś, w ramach podjętej decyzji stawania się egoistą, wczoraj ugotowałam mężowi wspaniały obiad, zrobiłam pranie, napisałam kilka stron pracy, nakarmiłam kota. Co zrobiłam dla siebie? Aha, wiem wykąpałam się żeby się nie zaśmiardnąć:-)
Dzisiaj zaszaleję! Tylko ugotuję obiad! To się dopiero nazywa egoizm:-)

poniedziałek, 3 listopada 2008

Poszukiwania

Szukam odpowiedzi na bardzo ostatnio nurtujące mnie pytanie. Brzmi ono: "Co trzeba zrobić, żeby zostać egoistą?". Nie ukrywam, że bardzo mi zależy na odpowiedzi! Chcę chociaż troszeczkę sobie pobyć tylko dla siebie:-)
Kto zna odpowiedź? Bardzo proszę o wskazówki!
No chyba, że człowiek się z tym rodzi i tak mu zostaje? Jeżeli tak, to przepadłam! Nie mam już takiej możliwości:-)
Może jednak, może w jakimś minimalnym zakresie można się tego nauczyć? Hmmm, przemyślę to jeszcze!

środa, 29 października 2008

Znowu mądrości wyczytałam:-)

Hmmm... Ludzie, którzy mnie znają bardzo się zdziwią kiedy przeczytają jakim tematem teraz jestem zainteresowana. Otóż przestudiowywuję współpracę polskich i światowych służb w ochronie bezpieczeństwa publicznego i ładu społecznego. Szczerze mówiąc, myślałam, że temat taki jak wszystkie inne. A tu nie! Qrde! Jak my mamy rozbudowany system ochrony obywatela! No normalnie mucha terrorystka się u nas nie prześlizgnie!
Co jeszcze ciekawsze, to Departament Bezpieczeństwa Publicznego w zakresie swoich obowiązków ma wpisaną koordynację zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego w czasie organizacji "Euro 2012" No nie! Nie mamy stadionów, nie mamy autostrad i innego potrzebnego zaplecza, ale mamy zapewnioną ochronę!
Na moje oko, to wszystkie działania spełnią założenia w 100%. Jestem pełna optymizmu. Wszystkie zjednoczone służby porządkowe w 2012 roku zapewnią nam obywatelom Rzeczpospolitej Polskiej pełne bezpieczeństwo. Oczywiście w zakresie działań "Euro". Skąd to wiem? To bardzo proste. Mistrzostwa te nie odbędą się w naszym kraju:-)
Podobnie sprawa może się mieć z jakimś atakiem terrorystycznym! Nigdy go nie będzie! Żaden honor dla terrorysty atakować kraj, w którym za terrorystów robią politycy!
Inaczej natomiast może się mieć sprawa w czasie zagrożenia jakimś naturalnym kataklizmem. On może nastąpić! Wtedy: obywatelu chroń się sam!

wtorek, 21 października 2008

Schodzimy na "psy"

Kiedyś, żeby być "psem" nie trzeba było mieć wykształcenia. Nie bez kozery popularnym było powiedzenie: "nie matura lecz chęć szczera zrobi z Ciebie oficera", i takoż dosłownie było!
Później wszyscy wpadli na genialny pomysł, że przyjmuje się do służby ludzi tylko z wyższym wykształceniem! Zresztą nie tylko do służby ale konkretnie wszędzie!
I mamy teraz zatrzęsienie ludzi, którzy ukończyli studia! Matko kochana!!!! Ukończyli!!!
Mam wrażenie, że na niektórych uczelniach wygląda to tak: zapłaciłeś za semestr - zaliczyłeś semestr, zapłaciłeś za trzy lata - masz licencjat, po pięciu latach opłat - jesteś magistrem!
Pytanie magistrem czego i po co, skoro jednego zdania poprawnie sklecić nie potrafi? Nie mówiąc o tym, że podstawowe pojęcia z zakresu jego studiów są mu zupełnie obce!
CBOS przeprowadza badania na reprezentatywnej grupie Polaków, zadając im pytanie, czy człowiek z wyższym wykształceniem powinien wykonywać pracę fizyczną? Oczywiście "wykształceni" Polacy odpowiadają, że absolutnie nie! To wstyd, nie po to się uczyli... i tak dalej.
A ja myślę sobie, że mój ojciec skończył cztery klasy podstawówki i był o niebo mądrzejszy od dzisiejszych magistrów!
Gdzie podziały się czasy kiedy studiując trzeba było się uczyć? Czy odeszły bezpowrotnie? Czy poziom naszych uczelni będzie zawsze tak wysoki jak w Ameryce?
Strach pomyśleć, że właśnie tak będzie! Brrrr

środa, 15 października 2008

Mój Pan

Mój Pan coś mi dzisiaj uświadomił. Dla niewtajemniczonych, kiedy piszę Mój Pan nie mam na myśli mojego męża. Dla uspokojenia, tych, którzy zechcą tutaj zaglądać i czytać - mąż Michał wie o istnieniu Pana:-) (zawsze wiedział). Do rzeczy jednak! Ciągle pisze, że jest nas trzy, że jedna drugiej częściej przeszkadza niż pomaga... i tak dalej. Nigdy nie pomyślałam, że inni mogą nie wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi!!! No bo jak to?
Czy to jest takie dziwne, że w jednym ciele mogą sobie mieszkać trzy różne kobiety?
Czy nienormalnym jest, że jedna lubi być "niewolnicą" i mieć Pana, którego szanuje i wykonuje jego polecenia?
I czy powinno dziwić, że druga chce mieć "niewolnika". Takiego, który nie tylko ją szanuje ale także kocha no i oczywiście zrobi dla niej wszystko?
A już na pewno logicznym wydaje się być, że musi być trzecia. To ta, która twardo stąpa po ziemi i od czasu do czasu (czasami częściej), sprowadza tamte dwie z obłoków!!!
Mimo wszystko dobrze mi z nimi, a i mój mąż przestał narzekać:-)
Mój Pan natomiast zastanawia się, jak wiele osób zna moją tajemnicę:-) Myślę, że będzie to najmarniej kilka osób. My trzy, Pan, Michał, Ika i Ewka:-)

piątek, 10 października 2008

Wiedza

Mój osobisty małżonek stwierdził wczoraj, że posiadam dużą wiedzę i mogłabym nieźle zarabiać! Co do zarabiania pewnie ma rację, a i ja uważam, że nie jest to zły pomysł!
Co do wiedzy... hm... Mogłabym się uśmiechnąć i podziękować za tak wysoką ocenę. Nie byłabym jednak sobą (żadną z nas) gdybym tak postąpiła. Uśmiechnęłam się i rzekłam, że biedaczek nawet nie zdaje sobie sprawy w jakim totalnym jest błędzie:-)
Fakt, głupia nie jestem. Jestem za to (co często podkreślam) zodiakalnym bliźniakiem. Nie zwykłam zgłębiać wiedzy z żadnej dziedziny. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny - bardzo szybko wszystkim się nudzę!
Uwielbiam za to liznąć to i owo z przeróżnych dziedzin, często tematycznie bardzo odległych od siebie. Tu przeczytam, tu posłucham, tu sama coś zaeksperymentuje i już jestem fachowcem!
Oczywiście z tą fachowością to absolutna lipa! Często wiem niewiele ale umiem robić dobre wrażenie i wielu moim słuchaczom wydaje się, że jestem ekspertem w danym temacie! No cóż, wydawałoby się, że wyznaję zasadę: nieważne ile wiesz, ważne jak o tym mówisz! Niekoniecznie tak jest. Często przyznaję się, że w jakimś temacie nie mam absolutnie wiedzy, ale zaraz potem podwijam rękawy, troszkę poczytam i popiszę i już! Myślę sobie, że ze mną jest tak: nienawidzę być totalną ignorantką ale uczyć się dogłębnie także nie mam zamiaru:-) Po co się nudzić, skoro codziennie można nauczyć się czegoś nowego:-) Dzisiaj zarządzanie - jutro bezpieczeństwo obywatelskie! To się nazywa jazda bez trzymanki:-)

środa, 8 października 2008

Jakość

Wszyscy znawcy przedmiotu przestrzegają, żeby nie mylić jakości z wartością!!! To kardynalny błąd! No bo weźmy na przykład takiego Trabanta! Komunistyczne stare, dobre autko. Konstrukcja mało skomplikowana, blacharkę można było załatwić bandażem i plastrem, palił niewiele i to najtańszej benzyny, a i cena nie była wygórowana. Jeździło to przez całe dziesięciolecia po drogach wschodniej Europy! Natomiast rzecz ma się inaczej z takim sławnym Mazzeratii! Drogie to to niebotycznie, tapicerka ze skóry najwyższej jakości, komputery pokładowe nie pozwolą na normalną naprawę, a psuje się w najmniej oczekiwanych momentach! No! Mamy więc wyjaśnione, że za wysoką ceną nie zawsze kryje się dobra jakość!
Jakość w dobie XXI wieku jest rzeczą bardzo ważną i dlatego posiadamy szereg filozofii i norm, które pomagają nam nią zarządzać. W moim ostatnim, państwowym zakładzie pracy również kiedyś postanowiono wprowadzić taką filozofię i oprzeć ją na normach ISO! Matko kochana, jaka ja byłam głupia! Myślałam, że oni naprawdę chcą to zrobić! Dzisiaj czytam i uczę się o filozofiach zarządzania jakością i jestem pewna, że nikt tak jak władze warszawskiej Policji nie potrafił pomylić tej filozofii z tyranią, którą wtedy wprowadziły!!!
Ha, powiem więcej, gdyby była to firma komercyjna, dzisiaj nikt by już o niej nie pamiętał! Nie miałaby najmniejszej możliwości przetrwania na rynku, a "szczęśliwi" pracownicy uciekaliby z niej w tempie dziesięciu dziennie ale tysiąca! Co do założeń zarządzania jakością, czyli na przykład daniu zatrudnionym możliwości rozwoju, samodoskonalenia i współdecydowania, to.... napisze o tym jutro, nie mogę się jednorazowo aż tak denerwować:-)
Z tego wszystkiego wyciągnęłam jedną naukę - warto się uczyć i wiedzieć, nie warto wierzyć niedouczonym przełożonym! O rzekłam!

wtorek, 30 września 2008

Kosmos

Chodzę polskimi ulicami (zabrzmiało to co najmniej jak "Pyza na Polskich dróżkach:-), rozglądam się i mam wrażenie jakbym była na innej planecie. Nic dziwnego! Ci którzy mogli uciekli do pracy poza granicami ukochanej ojczyzny, a reszcie co zostało? Qrde kosmos!
Mam propozycję. Wszyscy, którzy jeszcze ostali się na rubieżach Europy - czyli w Polsce, wybierzmy się na inną planetę! Że, co mówicie, że w kosmosie nie ma tlenu? A tutaj niby jest? Otwórz rano onet albo interię z newsami i od razu wstrzymujesz oddech i brakuje Ci powietrza. Każda nowinka zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie już tylko narasta. Tak więc sprawę tlenu mamy załatwioną.
Następny problem to absolutny brak cywilizacji! To też można łatwo wytłumaczyć. Byliśmy w niedzielę na spacerze, w parku w centrum (wydawałoby się) Europejskiej stolicy. Zieleń owszem utrzymana, ale Polacy wszystkie swoje śmieci rzucaja dokładnie tam gdzie im jest wygodnie. Normalnie dno i wodorosty! W chińczyku Misiek zjadł danie i wychodząc słyszymy: to się kurwa odnosi! No tak, myślę, że tym cytatem na dobre mamy wyjaśniony brak cywilizacji:-)
Tak więc postanowione, udajemy się na inną planetę!
Tam życzę sobie rano dostawać śniadanie do łóżka i przynajmniej jedną dobrą wiadomość. Później wychodząc na ulicę mam widzieć uśmiechniętych, pełnych życia ludzi. W urzędach mają pracować przyjaźni i kompetentni urzędnicy. To mi chyba wystarczy... a nie jeszcze jedno - żadnych podatków i partii politycznych!!!
No to udałam się właśnie do mojego wymarzonego świata w kosmosie:-) Odezwę się zaraz potem jak wrócę na Ziemię:-)
Jeszcze jedno - informacja dla Mamonia - nie mam juz doła:-)

czwartek, 25 września 2008

Para

Zodiakalny bliźniak (co by o sobie mówił) nie jest typem samotnika. Ja jestem takim bliźniakiem, że na samą myśl o tym skóra na karku mi cierpnie:-)
Nauczyłam się jednak przez kilkadziesiąt lat żyć ze sobą. Co do stadnego życia jednak niczym się nie różnię od typowych bliźniąt. Nie umiem być sama! Przez chwilkę jest mi dobrze, dzień może dwa, w trzecim koniecznie muszę się z kimś spotkać. Dawno zauważyłam, że nic nie zaradzę, więc przestałam z tym walczyć.
Może być całe stado ale fajnie też jest w parze. Może być po prostu bardzo miło. Ciekawe rozmowy w długie zimowe czy jesienne wieczory, uśmiechy i żarty.
Może też być jednak zupełnie inaczej:-) Oprócz miłej atmosfery można również okazać sobie uczucia różnej maści. Szacunek, przyjaźń i miłość. Z ta ostatnią bywa różnie, można ją kochanej osobie okazywać w każdej sytuacji. Przy śniadaniu, obiedzie, kolacji, na spacerze ale najfajniej jest (tutaj większość zapewne się ze mną zgodzi) w łóżku.
Para w łóżku - to mi się podoba! Nie powiem lubię. Pod jednym jednak warunkiem: parę tworzymy ja i facet! Nie żebym była w jakiś sposób uprzedzona do innych kombinacji. Jestem jedynie przeciwna jednaj z nich: ja i grypa. Uroczyście ogłaszam, że nie będę z nią spędzać czasu w łóżku! Nie!!! Ona nie chciała go opuścić, więc uczyniłam to ja! Jestem zdrowa i tak pozostanie. Rzekłam!!!

wtorek, 23 września 2008

Służby mundurowe...

Zawsze w kręgu moich zainteresowań byli panowie w mundurach! Jako nastolatka kochałam się w żołnierzach! Nie we wszystkich jednak. Przede wszystkim w tych w czerwonych beretach. Wysportowani, przystojni i co najważniejsze odważni:-)
Mój pierwszy mąż dzielnie służył najpierw w Milicji Obywatelskiej, później się przekwalifikował (znaczy przeszedł pozytywnie weryfikację) na Policję Państwową! Moje trzynaście lat spędzone w tejże instytucji też o czymś świadczy!
Zawsze na te organy ścigania patrzyłam od wewnątrz i wydawało mi się, więcej, byłam nawet przekonana, że wcale nie jest tak źle jak wypowiadają się obywatele i jak pokazują media.
Teraz miałam okazję spojrzeć z zupełnie innej strony i ehhhhhhhh.....
Ale ja jednak dzisiaj nie o tym. Wczoraj zapowiadał się tak po prostu nudny, szary, bury poniedziałek. Nie było żadnych znaków na niebie i ziemi, które by wskazywały na jego burzliwość.
Rano wiadomość, Misiek nie zmienia pracy... On smutny, ja z mieszanymi uczuciami. Co by nie myśleć wzięłam się za roboty domowe! Qrde, coś mi śmierdzi! E pewnie coś z podwórka, więc zamknęłam okna i już! Postąpiłam jak blondynka, kiedy zamknę okna, to smród zniknie sam z siebie:-)
Kilka minut później usłyszałam syreny, też mnie to nie zaciekawiło. Niemało ich słyszy się codziennie w naszym mieście stołecznym.
I już.
Minął jakiś kwadransik kiedy z klatki schodowej zaczął dochodzić tętent kilkunastu męskich stóp i łomot siekier w drzwi sąsiada! Matko kochana!!! Nie zdążyłam dobiec do drzwi kiedy usłyszałam cytuję "wypierdalaj te drzwi, ale już".
Drzwi zostały wyp.... i panowie strażacy zgasili "obiad" który sobie gotował mój pijany (jak zwykle zresztą) sąsiad".
Milczeniem powinnam pominąć fakt, że po całej akcji panowie nieźle się ubawili, ponieważ wyżej wspomniany właściciel mieszkania, udając trzeźwego paradował po klatce bez slipek, no cóż, każdemu pewnie może się zdarzyć:-)
Kiedy emocje opadły, pomyślałam: nasi strażacy to faceci z jajami!
Decyzje podejmują w ułamku sekundy i działają, tak po prostu robią swoje i robią to dobrze:-)
Czapki z głów Panowie! Niech wszyscy inni w mundurach spłoną w pąsach wstydu:-)

piątek, 19 września 2008

Zniknęły...

Ruda i Magda gdzieś sobie poszły! Nie wiem co się stało? Może obraziły się, że skończyło się lato i wrócą dopiero na wiosnę?
Tak czy owak, została jedynie Magdalena. Nie lubię takiego stanu rzeczy. Zaczyna się robić bardzo poważnie, dostojnie i zgodnie ze wszystkimi normami społecznymi!
A ja tak nie chcę! Ja się nie zgadzam i protestuję! Muszę tamte dwie przywołać do porządku! Niech wracają i to szybko! Wszystko znowu ma być tak jak zawsze.
Póki co, Magdalena postanowiła zacząć dzień od przeczytania wiadomości na jednym z portali internetowych. Czytam i myślę sobie... Myślę - rzadko mi się zdarza, ale czasami....
Myślę tak: w dobie PRL-u satyrycy uprawiali tak zwany dowcip polityczny! Było czasami śmiesznie! Jednak muszę przyznać, że dysydenci z tamtej epoki w porównaniu ze współczesnymi politykami byli śmiertelni poważni! Matko jedyna przecież naprawdę wtedy nie było niczego do śmiacia! Za to teraz! Cokolwiek się nie stanie dobrego to zasługa obecnie miłościwie nam panujących (w ich ocenie), a jeżeli jest źle to wina rządzących poprzedników!
Policja zatrzymuje szajkę handlującą narkotykami - opozycja mówi, to na polityczne zamówienie.
Poprzedni premier (na szczęście już poprzedni) wydala z siebie słowa (że mówi raczej nie powinno się tak tego określać), że po meczu zatrzymano niewinnych kibiców. Jasne, tym niewiniątkom pewnie zapłacił Tusk za wywijanie kijami jeszcze przed stadionem. wszystko to pewnie zrobił na złość panu Kaczyńskiemu, żeby mu udowodnić, że kiedy on nam miłościwie panował, Policja była nieudolna!
I tak dzień po dniu jeden premier podcina skrzydełka drugiemu, Prezydent się obraża na wszystkich, GUS podaje, że nie ma inflacji, Polacy coraz więcej zarabiają, a nam obywatelom musi się w Polsce żyć spokojnie i dostatnio!

czwartek, 18 września 2008

Polskiego absurdu ciąg dalszy...

Artykuł 32 Konstytucji RP stanowi:
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Zapis konstytucyjny swoje, a władze ustawodawcze swoje. Co z tego, że to właśnie ta ustawa jest najwyższym aktem prawnym w kraju? Zupełnie nic!
Wszyscy w naszym kraju są równi, z tą różnicą, że obok tych równych są jeszcze równiejsi! I tak w świetle zgłoszonej ustawy chudzi będą równiejsi od grubych!
Moi drodzy zapewne jeszcze przed nowym rokiem zostaniemy zawezwani do ogólnonarodowego ważenia! Jeżeli nasza masa ciała przekroczy uznane indeksy, szykujmy portfele do zapłacenia kolejnego podatku! Polaku, jeżeli chcesz zaoszczędzić - schudnij!
Podobno każdy grubas kosztuje państwo Polskie 3000 PLN rocznie. Częściej choruje i zawraca dupę służbie zdrowia. Chudzi nie chorują! Alkoholicy i narkomani się nie leczą! Przestępcy siedzący w więzieniach sami płacą za wszystko! Tylko grubi są uciążliwi dla społeczeństwa! Ciekawe co na to społeczeństwo?
Magda, ty jednak spójrz na to z innej strony! Państwo Polskie bardzo sobie ceni swoich obywateli i ważny jest dla niego każdy kilogram Polaka:-)
Ja osobiście zgłaszam projekt nowej ustawy!
Ogólnie rzecz biorąc będzie ona na każdego chudego nakładała obowiązek płacenia podatku na obywateli posiadających nadwagę! Dlaczego? Ano dlatego, że w chudym jest za mało Polaka i musi on wspomagać tłuściochów w zamian za to, że wyrównują oni poziom kilogramów obywateli Rzeczpospolitej Polskiej!!!!

wtorek, 16 września 2008

Miłość

Kiedy słyszę dwóch nastolatków, którzy twierdzą, że spotkali miłość swojego życia myślę sobie: ciekawe ile jeszcze żyć im pozostało:-)
Ja też miałam 17 lat, nie przeczę. Po każdej dyskotece czy zabawie wracałam zakochana na śmierć i życie! To był ten jeden jedyny, wymarzony, najlepszy, najmądrzejszy, najprzystojniejszy i w ogóle w nim wszystko było naj!
Niezależnie jednak od tego, że nie wierzę w przeznaczenie to jestem absolutnie przekonana, że każdy z nas spotyka właśnie tą jedną osobę, z którą chciałby spędzić resztę życia. Nie wszyscy jednak są w stanie zauważyć tego kogoś, a już na pewno nie w wieku kilkunastu lat.
Z wiekiem człowiek przewartościowuje wiele rzeczy!
Jedno jest pewne (tutaj rada dla kobiet) facet musi mieć jedną z trzech cech. Musi być na przykład bardzo bogaty i wtedy uroda i inteligencja nie są najważniejsze. Jeżeli jest przystojny (tak, żeby wszystkie panienki się za nim odwracały) wtedy rozum i zawartość portfela nie są najważniejsze. Może to być bardzo mądry facet i wtedy może sobie być brzydki i biedny:-)
Jestem w stanie zrozumieć każdą kobietę, która wiąże się z wybranym przez siebie facetem. Nie mogę zrozumieć jedynie tych, które kochają brzydkich, głupich i biednych:-) No cóż - dobrze im tak:-)

poniedziałek, 15 września 2008

Zdziwienie!

Raczej jego brak. Po kilkudziesięciu latach w naszym kraju już mnie nic nie dziwi. Jakie to przykre. Postanowiłam do rana zacząć wyjaśniać kilka spraw, w których mówiąc policyjnym żargonem, jestem poszkodowana.
Dzwonię do jednej instytucji (niepaństwowej - zaznaczam) i słyszę informację: Pani Magdaleno, trzeba żeby była Pani wyposażona w dokumenty (tutaj dokładna ich lista) i zapraszam do mnie codziennie od 8.00 do 17.00. Dzwonię do następnej (państwowej) z pytaniem czy mogę otrzymać kserokopię dokumentów moje sprawy i słyszę, że tak jeżeli prokurator wyrazi zgodę. Nadmieniam, że jako poszkodowany mam to zagwarantowane! Nie szkodzi, w Polsce obywatel nie ma praw, ma obowiązki. Jest jednak jeszcze jeden knif! Aby zdobyć dokumenty w prokuraturze muszę wiedzieć czy zostały one tam wysłane przez naszą dzielną policję! Tutaj zaczyna być fajnie:-) Oficer dyżurny mówi, że nie mogę otrzymać takich informacji! Pani w sekretariacie dochodzeniówki podaje mi numer sprawy i telefon do Pani kierowniczki. Pani kierowniczka podaje mi nazwisko prowdzącego sprawę i jego numer telefonu (ponieważ ona nie wie o co chodzi, gdyż wpis w książce ma skreślony, nie wiedzieć co to znaczy) i zarazem podaje informacje, że raczej z tym Panem dzisiaj nie porozmawiam, ponieważ ma dyżur i jest w terenie. Wiem co znaczy: "jest w terenie" - tyle samo co nie będzie odbierał telefonów bo ma kaca! Jestem uparty i dzwonię! Odbiera Pani policjant, która uprzejmie mówi, że jeżeli coś ustali to do mnie oddzwoni! Oczywiście nie ustaliła! Czy jeszcze kogoś dziwi, że złodzieje i inni przestępcy smieją się w nos naszym organom ścigania? Mnie - nie. Przecież jest fajnie - jedni są niezorientowani, inni w terenie! Gratuluję!
Jakem Magda przysięgłam sobie, że zdobędę interesujące mnie informacje! Z gardła im je wyciągnę!
Idę cos zrobić, inaczej nerwy mnie rozniosą i będę żałowała później tego co mogę zrobić teraz!

piątek, 12 września 2008

Aktywny wypoczynek

Od kilku miesięcy moja praca polega raczej na trzymaniu pewnej części ciała na wygodnym skórzanym fotelu! Poza tym obdzwanianiu i zastanawianiu się jakby tu wybrać się do urzędu i nie wrócić sfrustrowaną na cały następny tydzień!
Podjęta więc została decyzja, że czwartek będzie dniem czynnego wypoczynku z dala od ludzi, urzędów i telefonów!
Słowo się rzekło, kobyłka u płota!
Rankiem zapakowałam adidasy i udałam się do lasu. Towarzyszyła mi nasza znajoma, która ma syna w moim wieku, ale żywotności i siły nie można jej odmówić:-)
Rzekłam: Tereniu idziemy na grzyby ale bardziej w celach rekreacyjnych niż wyczynowych! Oczywiście córcia troszkę pospacerujemy!
Po czterech godzinach i piętnastu kilometrach w nogach, Teresa zapytała czy z moimi nogami wszystko w porządku, bo jakoś ciężko idę? Jasne qrde, że w porządku, ale nie po piętnastu kilometrach! Matko kochana, u teściowej czekał na mnie obiad. Zaczęłam się jednak intensywnie zastanawiać czy nie zostać w tym lesie i nie poczekać aż teść po mnie przyjedzie!
Dotarłam jednak na schabowego, zahaczając jeszcze o kawkę i suszone grzybki u Teresy, na własnych nogach:-) (nie ukrywam, że kotlet jest niezłą motywacją do pokonywania trudności:-)
Byłam zmęczona ale szczęśliwa!
Uzbrojona w wiadro świeżych grzybów i różne skarby z działki wróciłam do domku! Super!
Dzisiaj jest troszkę mniej bosko. Jakby boli mnie wszystko cholernie! Wiem dokładnie gdzie usytuowany jest każdy mięsień! Siedzę i się pocieszam, że to rozchodzę, tylko jak zacząć? Wiem, wiem początki zawsze są trudne, ale dlaczego aż tak?
Aha, wczoraj obroniłam dwie prace licencjackie na cztery! Jestem niezła i podoba mi się to:-)
Dobra idę się rozchadzać!

wtorek, 9 września 2008

Coś fajnego

Napisz Kiciu coś fajnego na blogu - rzekł mąż. Trudno pisać coś fajnego, kiedy nie ma się absolutnie nastroju!
Od 34 lat właśnie tego dnia dopada mnie chandra. W 1974 roku nie zdawałam sobie sprawy, że ten dzień zmieni całe moje życie. Zmarła moja mama. Pamiętam, że długo miałam do niej żal, że mnie zostawiła. Teraz wiem, że gdyby to od niej zależało byłaby ze mną do dzisiaj.
Czy tak naprawdę jej nie ma?
Jest, zawsze jest ze mną. Cokolwiek robię myślę o niej. Czy była wyjątkową kobietą? Nie wiem. Byłam za mała żeby pamiętać. Wiem jedno - nie jestem do niej podobna. Mama była urodzoną damą, a ja jestem baba ze wsi:-)
Kiedy odeszła, jej matka ze wszech miar starała się mi ją zastąpić! Udało jej się:-) Kiedy była Leośka miałam matczyne ciepło. Wszyscy moi znajomi i przyjaciele znają ją bardzo dobrze, chociaż wielu z nich nigdy nie miało okazji jej poznać. Zawsze wszystkim o niej opowiadam, zawsze cokolwiek robię robię tak jakby ona to zrobiła. Często cytuję jej powiedzenia. Babcia Eleonora na pewno była wyjątkową kobietą.
Teraz kiedy sięgam pamięcią wstecz widzę ile miała życiowej wiedzy. Często kiedy piłyśmy kawę, a ona opowiadała mi o wojnie, o śmierci dziadka, o ciężkim życiu wdowy z trójką małych dzieci w powojennej Polsce, powtarzała: wiesz co dziecko jak tak to wszystko sobie przypominam, to nie wierzę, że ja to przeżyłam. Przeżyła wiele! Mimo to miała olbrzymie poczucie humoru, nigdy, przenigdy się nie załamywała. Kiedy płakałam podstawiała mi talerz ze smakołykami i mówiła: dziołcha, na taką boleść to trzeba dobrze pojeść:-)
Kiedy, jako nastolatka, przeżywałam kolejną nieszczęśliwą miłość, to ona wyrzucała mnie z łóżka i rozkazywała pójść na dyskotekę. Była matką, babcia i przyjaciółką. Jest nią do dzisiaj:-)

piątek, 5 września 2008

Pan Śmierć!

Prawo i Sprawiedliwość, to wydawałoby się bardzo trafna nazwa dla ugrupowania politycznego działającego w demokratycznym państwie. Właśnie, niestety kluczowym słowem w poprzednim zdaniu jest "wydawałoby się". W Polsce wszystko się wydaje.
W średniowieczu w Polsce rządził król! Tak twierdzą podręczniki do historii. Tajemnicą Poliszynela jednak jest, że rzeczywistą władzę sprawował kler.
Po II Wojnie Światowej mieliśmy oficjalnie ustrój nazywany przez Marksa i Engelsa "realnym socjalizmem", a przecież tak naprawdę żyliśmy w komunizmie.
Dzisiaj jesteśmy dumni z naszego demokratycznego kraju! Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, mamy decydujący głos w wielu międzynarodowych sprawach!
Mrzonki!
Podskakujemy Rosji do gardła myśląc, że mamy za plecami sojuszników. Przed wojną też ich mieliśmy i porwaliśmy się z szabelką na czołgi. "Sprzymierzeńcy" czekali kiedy się wykrwawimy.
Teraz nie jest inaczej. Nasz wielki partner - Stany Zjednoczone, wcale nie uważa, że jest naszym partnerem! Może jedynie w kwestii naszych misji wojskowych na terenach gdzie oni prowadzą swoje wojny. Zawsze jest tak, że kiedy inni korzystają, my jedynie ponosimy straty!
Wróćmy jednak do prawa i sprawiedliwości. Kiedyś usłyszałam: dura lex set lex!
Kogo jednak dotyczy dura lex? Drobnych złodziejaszków, kobiet doprowadzonych do ostateczności. Prawdziwi przestępcy cieszą się zazwyczaj wolnością!
Twardość prawa zależy od zasobności portfela lub układów podejrzanego! Im większe konto lub lepiej ustawiony krewniak tym prawo coraz bardziej miękkie!
To na tyle co do prawa!
Co do sprawiedliwości!
Nie ma sprawiedliwości - JESTEM JA (powiedział Pan Śmierć) :-)

środa, 3 września 2008

No i co?

Pora raczej pojechać po walizki! Mój mąż jest Kubusiem ale nie Fatalistą tylko Katastrofistą. Kiedy trzeba na coś wydać 500 złotych on zakłada, że to będzie kosztowało 5000. Jeżeli jest ciepło, on twierdzi, że jest koszmarny upał, a 0 stopni to niewyobrażalny mróz. Przejście kilometra przeradza się w pokonanie maratonu, a kiedy jesteśmy o krok od jakiegoś celu, twierdzi, że mamy 10% szans! To jest Michał. Dzisiaj zapytałam jak poszły mu rozmowy w Szwajcarii i co usłyszałam? Nie, nie, nie! Nie to, że wszystko było źle i nie tak, nie usłyszałam również, że nadchodzi katastrofa!
Doznałam szoku ponieważ dotarły do mnie następujące słowa: "Poszło mi lepiej niż dobrze" Matko kochana! Stąd moje stwierdzenie, że raczej pora pakować walizki:-)
Każdego dnia jest mi przykro, że dostrzega się umiejętności Polaków, tyle tylko, że za granicą.
Moi znajomi, którzy tutaj wydawali się tak całkiem przeciętni, poza granicami kraju święcę triumfy! Cieszę się bardzo z ich sukcesów ale ubolewam, że musieli wyemigrować aby się odnaleźć! Przykre, hm. Co stało się z Polską? Jeszcze tysiąc lat temu obsypywało się honorami ludzi zasłużonych dla ojczyzny, walecznych rycerzy, zdolnych bardów! Dzisiaj Wałęsa (którego nigdy nie lubiłam ale dzisiaj bardzo Go szanuję) jest dla większości oficjelów nikim! Poczekam, kiedy okaże się, że Jan Paweł II tak naprawdę przez przypadek został Papieżem i że donosił na Karola Wojtyłę! Moja siostra pierwsza w Polsce zaczęła współpracować z ramienia Policji z mediami! Zrobiła w tym kierunku naprawdę dużo! Dzisiaj jej szefami są ludzie.... ehhhh, dajmy spokój.
Fascynującym jest jak bardzo cenieni dzisiaj są ludzie absolutnie niczym się nie wyróżniający! Takimi łatwo jest rządzić!

wtorek, 2 września 2008

Los!

Niektórzy mówią, że często los podejmuje za nich decyzje. Ja mogłabym również powiedzieć, że ten właśnie rzeczony los jutro zadecyduje o naszej przyszłości. Fajnie byłoby wszystko zrzucić na jego karb.
Niestety!
Pora przyjąć, że to my decydujemy o dzisiejszym dniu, jutrzejszym czy nawet całych następnych kilkudziesięciu latach. To co, że jutro jakiś Szwajcar, Niemiec czy Francuz podejmie decyzję o przyjęciu Michała do Bazylei? To my podjęliśmy decyzję, że trzeba się starać o tą pracę. To my zadecydowaliśmy, że jesteśmy gotowi znowu wszystko zaczynać od nowa. No i jutro nadejdzie chwila prawdy!
Stare przysłowie mówi, że "nie przesadza się starych drzew". Ciekawe, czy jestem jeszcze na tyle młoda, że mnie to nie dotyczy, czy jestem na tyle mało zakorzenionym drzewem, że można co kilka lat zasadzać mnie gdzieś indziej?
Wszędzie jestem u siebie!
Może to fakt, że wyszłam za mąż za programistę! Zapytacie, a co to ma do rzeczy?
Wiele. Choćby to, że żyjemy troszkę w jakby wirtualnym świecie. Dobrze jest tam gdzie są urządzenia z klawiaturą i wygodne łóżko! A właśnie, co do urządzeń z klawiaturą. Natrafiłam dzisiaj na blog narzeczonej programisty: enter.stringi.com Skąd ja znam te miłe, spędzane razem chwile:-) Ja piszę prace, bloga, czytam onet i inne ciekawostki względnie oglądam telewizję, a Michał "fruwa". Znaczy jest zagubiony w świecie fantazji:-) Zbiera skóry, żeby kupić sobie nową kieckę, wybiera się na okolicznościowe imprezy, a urodzinowo dostaje bukiet kwiatów od bliżej nieznanego mi mężczyzny! Mój mąż:-) No cóż i niech ktoś powie, że całe moje życie to nie wirtualny świat. Bohaterzy wspomnianego bloga mają dziecko. Chylę czoła przed odwagą tej dziewczyny!!! Programiści nie powinni mieć dzieci, ponieważ obok ich "przesranego" życia nasze (kobiet) jest zafajdane na następne co najmniej 18 lat:-) Ja się nie dam:-)

czwartek, 28 sierpnia 2008

Trzy!

Kiedyś napisałam, że zawsze byłyśmy trzy. No i dzisiaj się to na mnie zemściło. Jest was trzy - to robota też dla trzech. Pamiętam kiedy w informatyce wchodziło w obieg pojęcie "wielodostępu", wtedy myślałam, że dotyczy to jedynie komputerów. No i okazało się, że bardzo się myliłam. Rano siadłam do poprawek pracy i natychmiast przypomniałam sobie, że spotykam się dzisiaj z koleżankami z pracy na ploty. Doszłam więc do wniosku, że trzeba trochę uporządkować mieszkanie (kot grasował po nim całą noc, ponieważ w ciągu dnia śpi snem sprawiedliwego), ugotować coś lepszego niż zazwyczaj i siebie doprowadzić do stanu używalności. Miotałam się więc pomiędzy łazienką, garnkami a stwierdzeniami naukowymi. Fajnie co? I zrobiłam wszystko. Najgorsze jest to, że muszę przyznać samej sobie, że ja naprawdę wiele potrafię, jeżeli tylko zechcę! Qrde. Tak nie powinno być. Ja chcę raz być bezbronną kobietą, która niewiele potrafi, opiera się na męskim mocnym ramieniu, nie musi podejmować diecezji i w ogóle niczego nie musi! Tak chcę! Chociaż na troszkę! Proszę, podaję łapkę i macham ogonkiem:-)

środa, 27 sierpnia 2008

Nie jestem sama:-)

Nie ja jedna złorzeczę na polskie urzędy! Chociaż dzisiaj byłam po prostu oczarowana. Panie w Wydziale Komunikacji Dzielnicy Mokotów spowodowały, że wprowadzona zostałam w stan osłupienia! Były pomocne, zabroniły płacić (niech płaci towarzystwo ubezpieczeniowe - stwierdzenie pań), pokazały palcem jaki kwit i jak wypełnić i do tego od razu poprosiły do wolnego okienka!
Wybryki natury! To się normalnie w naszym kraju nie zdarza! I choć dzisiaj obsługa w urzędzie mile mnie zaskoczyła nie żywię nadziei, że tak będzie zawsze i wszędzie! Aha na poczcie też nie było kolejki i pani też miła! Armagedon normalnie.
Za to pan, który przyszedł przede mną do urzędu rzucał strasznie niecenzurowanymi słowami!
Co z tego, że pan kupił motocykl, miał fakturę zakupu na której napisane było, że pojazd jest "nowy" - skoro nie było jego daty produkcji! Mógł być nowy, ale produkowany na przykład w roku 1990. A co może nie? Kazano panu dokonać tak zwanego "przeglądu zerowego" i zapłacić oczywiście za niego 100PLN. Próbowaliśmy wytłumaczyć, że w numerze VIN zawarta jest data produkcji! Nic z tego! Się chłopak nacieszył, dwa tygodnie temu kupił motocykl, w tamten weekend miał być u narzeczonej nad morzem! Nie dojedzie biedaczek bo nie może zarejestrować motorka:-) I znowu poczułam się jak w Polsce! No bo już zaczęłam się obawiać, że idzie ku lepszemu:-)

wtorek, 26 sierpnia 2008

Pakuję walizki!

Nie inaczej! Pakuję walizki i wyjeżdżam z tego kraju! Pojadę na Okęcie i poproszę o bilet - dokądkolwiek! Dzwonię rano do Żywca żeby wyjaśnić treść otrzymanego pisma i datę jego wysłania, ale panienki obrażone, bo pewnie przerwałam im poranną kawę! Mówię, że list dostałam dzisiaj, a datowany jest 22 lipca! Panna mówi - nie szkodzi, próbuję wyjaśnić, że szkodzi bo ujęte są w nim terminy, ale moje wyjaśnienia przebiegają gdzieś obok. Dzwonię do towarzystwa ubezpieczeniowego Alianzz aby dowiedzieć się co w sprawie mojego ukradzionego autka! Przecież wysłaliśmy do Pani wykaz dokumentów do uzupełnienia! Może i tak ale ja ich nie otrzymałam! Można było wysłać e-mailem? Tak, oczywiście już przesyłamy! Czytam przesłane dokumenty i okazuje się, że nie zakończą postępowania dopóki autko nie będzie wyrejestrowane. Nie mogę wyrejestrować samochodu bo nie mam zawiadomienia z Policji o umorzeniu postępowania. Policja nie wyda mi takiego zaświadczenia, ponieważ sprawę przesłała do Prokuratury!!! I o !!!!! Myślę, zadzwonię do Gminy Klucze i dowiem się jak mogę zapłacić podatek od spadku po rodzicach! Nie mogę! I już! Muszę mieć akt własności rodziców, a takiego nigdy nie było! Muszę zatem zacząć od Wydziału Ksiąg Wieczystych z prośbą o zaświadczenie, że nigdy takich nie było, później ze starostwa muszę odebrać wycią z ewidencji gruntów, później zwrócić się do gminy o zaświadczenie, że nie było aktu własności. Niech nikt nie myśli, że to koniec! Następnie złożyć wniosek do sądu zgodnie z ustawą uwłaszczeniową z 1971 roku i powołać dwóch świadków, którzy zeznają, że w tymże roku moi rodzice od pięciu lat użytkowali ten majątek! Kiedy sąd wyda wyrok moge zwrócić się do Urzędu Skarbowego z prośbą o danie mi możliwości zapłacenia podatku od niewątpliwego mojego "wzbogacenia się". Kto jeszcze się dziwi, że chcę stąd uciec?

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Horoskop

Kto zaczyna tydzień od czytania horoskopów? Idiota? Blondynka? Nie. Magdzia! No co mnie podkusiło? No nie mam nawet fiołkowego pojęcia. Nie podejmuj ważnych decyzji, uważaj na żołądek, a w końcu tygodnia wspaniale w uczuciach. Coraz lepiej w twoim związku, być może nawet partner ci się oświadczy! No nie może to być! W jakim celu mój osobisty mąż miałby mi się oświadczać kolejny raz? Ma za dużo pieniążków, nie wie jak je wydać, więc musi kupić następny pierścionek zaręczynowy? Może jest inny powód, który na pewno nie przydzie mi do głowy. No cóż, są na tym świecie rzeczy, które nie sniły się fizjologom:-) (może filozofom, ale Ferdynand Kiepski twierdzi inaczej). Tak czy inaczej rzeczony mąż przysłał mi dzisiaj link do bloga Pana Marka Krajewskiego. Przeczytałam kilka postów. Świetnie pisze! Czy jestm zdziwiona? Nie. Trudno się dziwić, że pisarzowi łatwo przychodzi pisanie. Z jego postów bije inteligencja, łatwość formułowania zdań i tęsknota za rodzinnym miastem Wrocław. Ja jeżeli tęsknię to za ludźmi, nigdy za miejscem. Nie, to kłamstwo! Jest jedno miejsce, za którym tęsknię! Nicea! Lazurowe Wybrzeże w lutowe popołudnie! Kiedy siedzę na kamiennej plaży, wystawiam twarz do słoneczka i myślę sobie, że w Warszawie właśnie pada śnieg i jest ciemno i buro! Za tym miejscem tęsknię i zawsze będę tęskniła! Ciekawe czy kiedykolwiek stęsknię się za Warszawą?

czwartek, 21 sierpnia 2008

Nadzieja

Nadzieja umiera ostatnia! Będę się trzymała kurczowo tego stwierdzenia. Będę i już! chociaż z drugiej strony - nadzieja jest matką głupich! No i co wybrać? Osiołkowi w żłoby dano! Niestety przeprowadzka się zbliża. Nie podoba mi się to, nie ukrywam. Posiadam teraz dylemat czy mieć nadzieję, że nie wyjedziemy?, czy ją porzucić i zacząć myśleć o nauce języka? No i sobie jeszcze troszkę pobędę z tym dylematem, dzięki czemu nie będę musiała na razie nic robić:-) Cwana bestia ze mnie:-) Naczelny bezrobotny Polski, czyli Ferdynand Kiepski krzyknąłby: Halinka to jest normalnie armagedon! Chciałam że mój mąż się rozwijał, chciałam żeby robił to co lubi, chciałam żeby był szczęśliwy no i doigrałam się! Teraz płacz i zgrzytanie zębów! E tam w strasznie tragiczny to uderzyłam. Dosyć użalania się nad sobą! Magda - masz być twarda i wziąć się w garść. No dobra. Póki co idę dzisiaj z siostrą na przedpremierowy pokaz jakiejś komedii romantycznej. Mam nadzieję się dobrze bawić. Jutro też zajęty dzień. W sobotę chyba wezmę się za dukanie po niemiecku. Na początek przypomnę sobie jak zapytać o drogę. Przecież muszę w tej Szwajcarii trafiać do sklepu, raczej powinniśmy coś jeść, tym bardziej, że nie pojedziemy tam na 3 dni. Qrde, jednym słowem mówiąc będę światową kobietą!

wtorek, 19 sierpnia 2008

Ja się zabiję!

Miałam pisać! To ważne, ponieważ nigdy jeszcze tak szybko nie zbliżał się termin oddania pracy! Miałam - to dobre określenie, ze szczególnym naciskiem na czas przeszły. Najsamwprzód zabrakło mi papierosów więc musiałam iść do sklepu. Upał jak nie przymierzając na Saharze, ale to przecież normalne - jest wtorek. Kiedy ma świecić słońce? No przecież nie w sobotę czy w niedzielę! To byłoby bez sensu, gdyby ładna pogoda byłą właśnie w weekendowe dni:-)
Nic to - ma się klimę:-)
No i dzisiaj podjęłam wiekopomną diecezję! Znajdę sobie pracę na etat! A tak! I to wcale nie za pieniądze! Będę miała tylko jedno wymaganie w stosunku do pracodawcy: cisza! Aha no i może jeszcze jedno: nieograniczony dostęp do wody! I to na tyle. Nie muszę dodawać, że już dzisiaj, jak nigdy dotąd zrozumiałam Adasia Miałczyńskiego. Spieszył się do domu ale k... po co? No właśnie po co? Zapewne dlatego, że bardzo tęsknił za hałasem sąsiadów i służb porządkowych. Fajnie jest kiedy od rana "po głowie" jeżdżą dwie kosiarki do trawy, wyłączają wodę z powodu remontu (jak to się ładnie nazywa magistrali wodnej), a pijany sąsiad o mało co nie wybija sobą Twoich drzwi! Fajnie, prawda? Jest woda więc się kąpie i wychodzę z domu. Może na ulicy jest spokojniej? Wrócę wieczorem i przysięgam, że będę rozkoszowała się ciszą:-)

czwartek, 14 sierpnia 2008

Czwartek, wydawało by się, że taki jak każdy inny!

Piszę, sprzątam (ale bez przesady) i w przerwach panikuję! Biorąc pod uwagę jak wielka jest moja panika, nie ukrywam, że przerwy w pisaniu i sprzątaniu są dosyć długie! Czyżby, niestety znowu nadszedł czas na podejmowanie ważnych (może nawet życiowych decyzji)? Niestety, na to właśnie wygląda! A ja się nie zgadzam! Ja protestuję! Ja zaraz pokażę focha i to takiego z przytupem! Guzik prawda! trochę się nie zgodzę, trochę poprotestuję i podejmę słuszną decyzję! Jakie ma znaczenie to, że się boję? Żadne! A może nawet w tym względzie pozytywne! Stare porzekadło mówi, że jeżeli czegoś się bardzo boisz - to zrób to! Nie ukrywam, że jeżeli zajdzie taka potrzeba zbiorę wszystkie moje siły i Alusię oczywiście i wypuszczę się na szerokie wody lepszej części Europy:-) Tak jak w Warszawie nauczyłam się doskonale jeździć samochodem, obsługiwać różnego rodzaju bankomaty, wpłatomaty i parkometry tak w Szwajcarii zacznę od nauki języka. Nie ukrywam, że skoro mam się już uczyć obcego języka, to cieszę się, że jest to niemiecki. Lubię go. Chociaż zawsze wszystkim tłumaczę, że zmiany w życiu są dobre i pożądane, to sama się ich boję. W całym jednak swoim szaleństwie i nieodpowiedzialności wiem, że i dla mnie są one dobre. Szczęście, że pozwolono mi jeszcze zachowac malutką odrobinkę rozsądku. Chociaż prawdę mówiąc nie przepadam za nim:-)

wtorek, 12 sierpnia 2008

Miła odmiana!

Porzuciłam dzisiaj wszystkie problemy i rozpracowywanie spraw urzędowych! Chciałam mieć miły i spokojny dzień. Taki jest do tej pory i oby tak się zakończył. Dla odmiany, żeby się nie nudzić i nie siedzieć po próżnicy zaczęłam studiować historię hotelarstwa w Polsce i na świecie. Tak jak podejrzewałam jest ona podobnie stara jak stara jest historia ludzkości. Bardzo zadziwiła mnie historia hotelu, który do 2005 roku był uważany za najbardziej ekskluzywny na świecie. Do dzisiaj ma siedem gwiazdek!!!! Ot niespodzianka! Myślałam, że skala ekskluzywności hoteli kończy się na pięciu gwiazdkach. Ale jeżeli mamy do czynienia z takim "deluxem" to matko jedyna! Zatoka Perska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, sztuczna wyspa! Żadnych pokoi, jedynie apartamenty! Najmniejszy ma prawie dwieście metrów kwadratowych! Osobista ochrona, osobisty kierowca i osobisty kucharz. Na każdego gościa przypada 6 osób obsługi. Pisząc to czuję się jakbym przeniosła się w zupełnie inny świat, a nawet inny wymiar! Sprawdziłam - polskie biura podróży też mają ten hotel w ofercie! Pobyt jednej osoby na dobę wyceniły sobie na 20000 złtych polskich! A ja myślałam, że szczytem marzeń byłoby polecieć na Kreml! Eh! Niekoniecznie, Jakby to było, gdybym na obiad do restauracji z pokoju hotelowego popłynęła łodzią podwodną? Jakby było uczyć się nurkowania, oglądać żywe rafy koralowe, zwiedzać muzea i wypożyczać książki nie wychodząc z hotelu? Jakby to było najpierw skorzystać z hydroterapii, później sauny, fitness, i zażyć odprężającego masażu nie ruszając się z miejsca? Jakże śmiesznie byłoby oglądać fontanny i kasakdy mieniące się ferią barw mając świadomość, że na każde moje skinienie czeka osobisty lokaj, który jest do mojej dyspozycji 24 godziny na dobę? Ciekawe czy byłoby bajecznie czy nudno? Jeszcze się zastanowię jak sobie to zinterpretuję:-)

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Normalny kraj

Możesz mieć nadzieję, żyjąc w Polsce, że żyjesz w normalnym kraju. Pod jednym jednak warunkiem. Nigdy niczego nie będziesz załatwiać w jakimkolwiek urzędzie! W każdym innym przypadku - dno i wodorosty! Jedziemy z siostrą rejestrować autko siostrzenicy w Urzędzie Miasta Katowice. Siostra narychtowana, posiadająca wszystkie dokumenty - więc ja jestem spokojna. Udało mi się pokonać 300 km w niezłym czasie jak na ograniczenia jakie panują na naszych polskich dróżkach. Obie jesteśmy pełne optymizmu:-) Opłatę za rejestrację opłacamy bez przeszkód (wyższą niż w Warszawie) i gnamy na drugi koniec miasta żeby dokonać tejże rejestracji. Jesteśmy i kolejka jest również. Spoko kilkanaście osób - damy radę. Po chwili okazuje się, że to jest kolejka jedynie do weryfikacji dokumentów czyli tzw. sortowni. W tejże sortowni ważne urzędzniczki (jeżeli oczywiście masz komplet wymaganych dokumentów) zapodają Ci datę rejestracji odległą o tydzień. Innej możliwości nie ma. Przy okienku sortowni okazuje się, że jeżeli posiadasz upoważnienie do załatwiania wszystkich spraw dotyczących rejestracji samochodu, to nie upoważnia Cię ono do napisania żadnego kwitu. Dlaczego? Bo tak! Urząd jest czynny do 15.30 ale o 15.00 nie wykonuje się już żadnych czynności ponieważ panie urzędniczki malują usta i stoją w blokach stratowych do wyjścia. O 15.32 odbijasz się od drzwi i dowiadujesz się, że urząd jest zamknięty i ty niezdyscyplinowany petent wychodzisz drzwiami awaryjnymi. Matko jedyna! Dzisiaj już milczę! Nakręciłam sie strasznie, a nie chcę napisać czegoś czego później będę musiała żałować!

niedziela, 3 sierpnia 2008

Horroru ciąg dalszy!

Dzielna mokotowska policja przyjęła mnie już o 21.00 i poinformowała mnie, że zgłoszenie kradzieży pojazdu odbywa się według algorytmu. Wyciągnęła skrót algorytmu (jakieś 40 stron) i zaczęła mnie zadawać pytania. Szczęśliwie ta część policji była wyjątkowa rozgarnięta - na początek przeprosiła za zadawanie głupich pytań - później zaczęła je zadawać. Akurat do tej części policji nie mam żalu, bo wszystko załatwiła tak szybko na ile pozwolił algorytm i jeszcze była miła. Więc oki. Towarzystwo ubezpieczeniowe potrzebuje danych z tejże wspomnianej ogólnie wyżej mokotowskiej policji, ale tego już tak szybko (kilka dni) nie dostanie. To znaczy, że my nie dostaniemy odszkodowania, nie będziemy mieli samochodu i qrde nie wiadomo co jeszcze. Myślałam, że nareszcie zacznie nam się coś układać, widać jednak, że jeszcze nie pora. Póki co jutro jeszcze troszkę się wykłócę z organami ścigania, miło załatwię inne sprawy i o! Od czwartku jeżdżę innym wozem. Nissan note! Ładnie brzmi, auto jednak nie lepszej klasy niż maluch. Jedyny co mi się w nim podoba to wielostrefowa klima. Kiedy wczoraj spróbowałam wyprzedzać na trasie miałam wrażenie, że nie ma tam po maską stu koni, ale jeden bidoczek i to do tego wypasiony jak "nasza szkapa". Teraz kiedy dzisiaj skończyłam już działalność artystyczną w kuchni mam chwilkę wolną i żeby nie myśleć ile mam problemów zastanawiam się jakie teraz kupimy autko. Termin "teraz" jest tutaj względny i może on nastąpić na przykład dopiero za kilka tygodni i jeżeli tak się stanie to będzie to znowu "zasługa" dzielnych organów ścigania. Nic to i tak jak zwykle damy radę!

środa, 30 lipca 2008

Niespodzianka

16.30 wyrychtowałam się żeby pójść na pocztę i odebrać męża z pracy! Pełna wigoru i optymizmu zdążam w kierunku autka, a tu NIESPODZIANKA! Nie ma mojego autobusu! Chyba zapomniałam gdzie zaparkowałam! Mateusz rano go przeparkował! Nic podobnego! Ukradli? Niemożliwe! Citroena Berlingo? No żeby limuzynę ale mój autobus! Przybył mąż i również stwierdził brak pojazdu! To już żargon policyjny! Ja, jako prawy obywatel każde takie zdarzenie (to zdarzyło mi się pierwszy raz) zgłaszam Policji! Mokotów nie podnosi słuchawki bo i po co? 997 - jest! Zgłaszam kradzież, przyjeto zgłoszenie i kazano mi udać się na KRP Warszawa II. O 18-tej się udałam! Zdążyłam zgłosić w towarzystwie ubezpieczeniowym, towarzystwo przysłało mi numer szkody, załtwiło samochód zastępczy, a Policja przez trzy godziny nie zdążyła przyjąc zawiadomienia! No cóż, obniżmcie im jeszcze pensje, a będa się pchali do służby drzwiami i oknami! O przyjęciu zawiadomienia napiszę jutro! Dużo by mówić (według algorytmu zresztą) więc zostawie to sobie na czas kiedy nie będę wściekła i głodna!

Coś małego

Mały rozumek! To, że Ruda, to że Madzia to rozumiem, ale żeby Magdalena miała mały rozumek? To akurat mało prawdopodobne, a jednak.
Budda mnie opuścił, a Pan Bóg rozum odebrał (zapewne stąd jego całkowity brak). Za oknem +700, nie do życia a ja wzięłam się za nadrabianie zaległych prac domowych, a konkretnie za prasowanie! Nie będę szczegółowo opisywała którędy wychodził ze mnie pot bo nie było to absolutnie zabawne! Jest jednak w tym wszystkim jakiś pozytywny szczegół: może troszkę tłuszczyku się ze mnie wytopiło?
Robię wszystko żeby nie myśleć. Boję się myśleć! Straszne, zwłaszcza dla kogoś komu myślenie niekoniecznie jest obce. Dlaczego się boję? Ponieważ moje myśli krążą wokół Szwajcarii! Istnieje prawdopodobieństwo, że na jakiś czas tam się wyprowadzimy. Co prawda niewielkie jest to ryzyko ale zawsze jest. Mąż wczoraj chcąc mnie przekonać do tego Szwabskiego kraju rzekł, że będzie mi się podobało ponieważ panuje tam porządek. Myślałam, że mój osobisty mąż mnie zna. Qrde! Największego bałaganiarza i melanżowicza przekonywać o wyższości Szwajcarii nad Polską używając jako naczelnego argumentu - porządku! Nie boisz się chodzić po ulicach - no to co przecież ja jeżdżę, nie wolno łamać przepisów ruchu drogowego - ja zazwyczaj (z naciskiem na zazwyczaj) ich nie łamię! O 23.00 obowiązuje cisza nocna i nie bierzesz natrysku! Znaczy o 22.30 jesteś w łóżku! Pojadę tam kiedy skończę 80 lat! Wtedy będzie mi sie podobało:-) Żartuję! Pojadę nawet teraz i jak znam się to troszke ponaginam przepisy i za pół roku będę tam u siebie! Tak jak wszędzie i zawsze zresztą:-)

wtorek, 29 lipca 2008

A miało być tak fajnie!

Jak ja nienawidzę! Czego? Nienawidzę jak ktoś robi mi niespodzianki. Ja nigdy nikomu ich nie robię i sobie również nie życzę. Do wielu to dotarło i zawsze przynajmniej dzień wcześniej się ze mną umawiają. Tak, ludzie potrafią dużo zrozumieć! Nawet tacy całkiem przeciętnie inteligentni! No tak, ale nie mój syn. Czasami sama sobie nie wierzę, że on jest mój! Dwadzieścia dwa lata dzień po dniu próbowałam wpajać podstawowe zasady współżycia społecznego. Nie! On jako jednostka społeczna tak po prostu nie istnieje! Uważa, że jest cudownie kiedy postawi się matkę przed faktem dokonanym! Nie wiadomo czemu stara się czepia? Tylko temu, że dzisiaj miałam absolutnie inne plany! Moje plany! Może one nie były napięte, może nie były najważniejsze na świecie, ale były moje! Ja mam prawo żyć własnym życiem, ja mam prawo w ogóle żyć! Misiek pakujmy walizki, ja stąd odlatuję! Może dwa tysiące kilometrów to wystarczająca odległość abym mogła tak normalnie zacząć żyć? Mam taką nadzieję, a ona umiera ostatnia! Nie pozwolę jej sobie odebrać!

poniedziałek, 28 lipca 2008

Trening

Zaczął się kolejny tydzień, a ja zamiast zacząć go na przykład: od odwiedzenia fryzjera lub kosmetyczki, to co robię? :-) Oczywiście fałszuje wyniki pomiarów wydolności fizycznej! Gdyby rugbiści naszej akademickiej drużyny nie byli tak zajęci różnego rodzaju interesami - ja mogłabym teraz siedzieć grzecznie i poddawać się zabiegom stylisty. Ale nie! Oni muszą dorabiać jako instruktorzy narciarstwa alpejskiego, ratownicy wodni itd... No i ich wydolność jest tak wysoka, że tak na moje oko leżą na murawie i kwiczą po dziesięciu minutach gry! Jeszcze rozumiem atak, ale młyn! Toż to oni mają stać i nie odpuszczać atakowi! (to takie wtrącenie apropos zasad tej gry). To, że oni mają daleko gdzieś podnoszenie zużycia tlenu w mililitrach na minutę na kilogram masy ciała przy maksymalnym wysiłku, skutkuje tym, że ja od rana w temperaturze pokojowej (dzisiejsza wynosi 47 stopni Celsjusza) podnoszę na arkuszu ekscela ich wydolność tlenową! Uhhhh ale poleciałam po naszych rugbistach. I dobrze, ulżyło mi. Co prawda moja sytuacja się nie zmieniła bo dalej będę zmieniać tabelki i wykresy, ale na duszy od razu lepiej:-) Taka już moja natura. Kiedy jestem zadowolona to głośno wszystkich znajomych o tym informuję, kiedy się wściekam moja informacja dociera nie tylko do znajomych. Krzyczę i to dosyć głośno! Szczęśliwie dla moich najbliższych i znajomych również, wściekam się często ale krótko i potrafie później przeprosić! Przepraszam - chociaż takie gesty są absolutnie niezgodne z naturą Rudej. Magdalena natomiast stara sie być w zgodzie z tym co mądrzy ludzie nazywają kulturą osobistą:-)

piątek, 25 lipca 2008

+700

Znowu upał, plus siedemset, nie do życia. Ja pierdziu! Gorąco - źle, zimno - jeszcze gorzej! Kot, kiedy jest mu zimno szuka ciepłego zapiecka lub poduszki swojego pana. Pies w upale wywala jęzor, dużo pije i szuka cienia. Co robi człowiek? Podobnie jak wszystkie zwierzęta próbuje coś zaradzić na chłód i upał, ale przede wszystkim - narzeka! To homo sapiens potrafi najlepiej. Inne narody nie do końca, za to Polaków to sport narodowy! Spotykasz znajomego Amerykanina i pytasz co u niego? Jak to co? Oczywiście świetnie. Teściowa co prawda umarła, psa przejechała śmieciara, a jego wczoraj szef wyrzucił za drzwi! Generalnie jednak jest super! Przechadzasz się ulicami słonecznej Francji i myślisz - zgłupieli? Dlaczego mi się kłaniają? Dlaczego jest im tak wesoło? No qrde jaki mają ku temu powód?
Przyzwyczaiłam się (niestety), że kiedy pytam moich znajomych co u nich dobrego, zaznaczam pytanie brzmi: Co u Ciebie dobrego? Słyszę! Musiałam odejść z pracy, mąż miał zawał, a córka ma problemy z nadciśnieniem. Nie chce mi się żyć, nie daję rady z problemami! No cóż, to by było na tyle co do dobrych wiadomości! Tych gorszych już chyba nie chcę słuchać! Może dlatego prawie przestałam rozmawiać z wieloma znajomymi. Czasami i ja chciałabym ponarzekać ale rzadko narzekam, więc moi znajomi uważają, że u mnie zawsze wszystko oki:-) Może to i dobrze! Ojciec zawsze mówił: Nie żal się, nikt Ci nie współczuje, mów zawsze, że u Ciebie wszystko w porządku! Nie często, trzeba uczciwie przyznać, słuchałam ojca. Co może wiedzieć, stary pięćdziesięcioletni zgred? Dzisiaj myślę sobie, że był bardzo mądrym życiowo człowiekiem. Takiej mądrości jednak niestety nie nabywa się w naszych placówkach edukacyjnych. Takie prawdy przychodza z wiekiem:-) Jaka ja będę mądra za 40 lat!!!!!!!!

czwartek, 24 lipca 2008

Misiek wraca:-)

Dzisiaj wraca mój Misiek:-) Ja spokojnie sobie zdrowieje, nic mnie już nie boli, ale dalej przy wysiłku fizycznym (jakimkolwiek) ogarniają mnie siedemnaste poty! Nic to, będę żyć:-)
Swoją drogą, teraz kiedy mam więcej czasu dostrzegam znowu uroki gospodarstwa domowego i ręcznych robótek! Qrde zawsze lubiłam być inteligentną kura domową:-) Dobra, dobra, emancypantki zaraz krzykną, że to szowinistyczne stwierdzenie, że nie wszystkie kobiety chcą byc tak nazywane, że one też pracują zawodowo, że zarabiają nie mniej niż mężczyźni, że są lepszymi dyrektorami itd., itp.
No i dobrze! Dobrze, że nie chcą siedzieć przy garach ale z drugiej strony patrząc, który szef kuchni (mężczyzna oczywiście) obraża się kiedy jego goście mówią, że wspaniale gotuje? No który? Facet, który bierze urlop wychowawczy jest dumny, że jest ojcem, że wychowuje dziecko, zdąży posprzątać i ugotować żonie obiad! Jest dumny, że jest tak zdolny, że robi to w ciągu kilku godzin! Baba nie jest z siebie dumna! Czuje się gorsza od tych, które robią to wszystko w nocy ponieważ cały dzień spełniają się zawodowo! Kiedy mają czas na odpoczynek? Nigdy, ale nie są kurami domowymi! Może to błąd! Może rzeczywiście jeszcze dwa wieki temu panował lepszy podział płci? Może natura wie lepiej kto do czego ma predyspozycje? Nie wiem! Wiem jedno od czasu do czasu ja lubię być panią domu:-)

środa, 23 lipca 2008

Hmm...

Nie umiem chorować! Nie umiem leżeć kilka dni tak po prostu. Zwyczajnie nie umiem. Dlatego dzisiaj miałam zrobić całe mnóstwo rzeczy. Co zrobiłam? Ledwie ugotowałam obiad i nakarmiłam siostrę i to na tyle. Co do robót fizycznych. Umysłowo mogłam już troszkę popracować. Myślenie to teraz jedyna czynność przy której się nie pocę:-)
Teraz już wiem dlaczego nasi posłowie, ministrowie itd. często się pocą przy obradach! Dla nich myślenie to ciężki wysiłek fizyczny, zaryzykuję stwierdzenie, że cięższy niż kopanie dołów. No cóż przy wyborach parlamentarnych nie przeprowadza się testu na inteligencję. Nawet gdyby był taki wymóg to na pewno byłby to następny przyczynek do korupcji. Trzeba by płacić mądrym ludziom za w miarę poprawne rozwiązanie testu. Ale takie bez przesady, przecież "przedstawiciel ludu" nie może być zbyt inteligentny. Z drugiej strony patrząc inteligentni ludzie mogliby w końcu zarobić godziwe pieniądze nie przerzucając cegieł w Irlandii. Mogliby robić to co lubią i umieją. Ale po co? Kiedyś myślałam, że komunistyczne powiedzenie : Nie matura lecz chęć szczera zrobi z Ciebie oficera, przestanie kiedyś być aktualne. Dzisiaj nie mam złudzeń!

wtorek, 22 lipca 2008

Siostry

Reklama udowadnia nam, jak dobrze, że Biedronka jest tak blisko! Ja mam inne hasło reklamowe: Jak dobrze, że Siostra jest tak blisko:-) Jestem chora (dzisiaj już mniej), mąż wyjechał, syn nie wiadomo kiedy dotrze do domu, a siostra tak po prostu JEST! Najlepszy lekarz prywatnej przychodni nie wyleczyłby mnie tak szybko i skutecznie. Prawdą jest, że myślałam wieczorem, że to już koniec, ale warto było posłuchać starszej siostry. Często się ze sobą nie zgadzamy, nie często ostatnio mamy czas na pogaduchy, ale wtedy kiedy siebie potrzebujemy - jesteśmy:-)
Ogólnie nie jest źle, pani dzisiaj posprzątała, teść przywiózł mi pomidory z ogródka, syn zrobił zakupy i siostra od rana pyta co potrzebuję! Miło jest wiedzieć, że są ludzie, którzy są mi życzliwi i troszkę mnie lubią:-)
Poprawiłam dzisiaj przedostatnią pracę przed wakacjami! Teraz trochę odpocznę, aczkolwiek niechętnie! Lubię pisać, lubię się uczyć! Wariatka! No cóż nikt nigdy mi nie obiecywał, że będę normalna! Zresztą nie chcę być normalna - to chyba nudne jest:-)
Piszę chyba - nie wiem i mam nadzieję, że nigdy sie nie dowiem jak to jest się nudzić! Czasami się nudzę ale tylko na własne życzenie, a to akurat jest miłe:-)

czwartek, 17 lipca 2008

Północ i Zachód

Jacek, jeżeli zechcę pojechać nad morze, to jak mam wyjechać ze Stargardu? Zadałam, moim zdaniem proste pytanie i otrzymałam prostą odpowiedź: Na północ! Nie przyznam się, że byłam harcerzem ale nigdy nie wiedziałam gdzie jaka strona świata się znajduje:-) Cóż nie zobaczę naszego Bałtyku ale nic to w końcu nie po to przyjechałam na tę Północ:-) Qrde, troszkę mnie boli głowa, nie przyznam się dlaczego! Niech to spadnie na karb zmiany ciśnień! W W-wie na pewno dzisiaj nie miałabym kaca:-)

Fajnie jest móc pogadać z przyjaciółmi:-) Tym bardziej, że mam ich tak niewielu! Przyjaciel to słowo, którego staram się nie nadużywać. Mam super koleżanki, dobrych kumpli ale przyjaciół naprawdę niewielu i to takich, których ja sobie wybrałam. Z Iką dużo przeszłyśmy! Byłyśmy przy sobie wtedy kiedy byłyśmy skrajnie nieszczęśliwe i jesteśmy wtedy kiedy nasze szczęście uśmiecha się do nas! Potrafimy się przytulić i potrafimy pokłócić, kiedy nasze zdania są diametralnie różne! Jedna nie ma pretensji do drugiej, że tydzień nie dzwoniła, widać nie miała czasu lub ochoty:-) Wcześniej czy później jedna z nas się odezwie:-) Kocham ją. Potrafi być przyjacielem!

Ale się roztkliwiłam ale widocznie właśnie tego było mi trzeba. Ok idę napić się kawusi i pójdę zwiedzać tę północ:-)

wtorek, 15 lipca 2008

Plan

Mam pewien plan! Kiedyś i to w niedalekiej przyszłości usiądę i nauczę się wszystkiego co dotyczy fizjologicznych i antropometrycznych współczynników u zawodników drużyny rugby z podziałem na młyn i atak:-) Rzekłam! Kiedyś muszę wiedzieć co napisałam:-)
Czasami zastanawiam się czy wszyscy ci naukowcy, którzy piszą opracowania naukowe i książki tak naprawdę, do końca wiedzą o czym piszą? Założę się, że nie!
A może jednak wiedzą, to że ja nie wiem nie znaczy, że inni cierpią na podobny brak wiedzy. Końcem końców ja nie jestem naukowcem:-)
Teraz zabieram się do pakowania. Robię sobie następne trzy dni urlopu! Co prawda przede mną 530 km, ale co mi tam jutro będę u Iki, a może nawet nad morzem!
Uroczyście oświadczam, że przez następne trzy dni niczego nie napiszę! Mózg mi troszkę dymi! Znaczy ta moja jedna biedna szara komórka! Dam jej odpocząć:-)

poniedziałek, 14 lipca 2008

Byłam na urlopie!

Dwóch Michałów wie co to urlop. Ja też! Byłam w sobotę na działce! Miałam cały dzień tylko dla siebie. Wypoczęłam za wszystkie czasy i pora była wczoraj wziąć się do pracy:-) Taki dłuuugi wypoczynek pozwolił mi na zregenerowanie sił zarówno tych fizycznych jak i psychicznych. Ogólnie moje samopoczucie zaczyna się poprawiać. Może dlatego, że mam perspektywę, że 14 lipiec jest ostatnim dniem walki ze "świadkiem koronnym", czyżby Victoria? Ja to jednak jestem inteligentna! Dzisiaj jeszcze czekają mnie poprawki rugby! Prawda, że to bardzo pokrewne tematy? Nie bez kozery jeszcze w technikum polonistka mówiła: Ty możesz napisać doktorat na temat sznurka! Skądinąd ciekawy temat, może kiedyś napiszę na ten temat nie doktorat ale przynajmniej pracę licencjacką. Reklamę mam z głowy ale jeszcze nie wiem co z PR-em i gminami! Muszę popisać maile do panienek.
W tym tygodniu absolutnie odpuszczam sobie walki z urzędami i majątkami. Tak po prostu nie mam na to ochoty i mam do tego pełne prawo. Jeżeli go nie mam, to sobie takowe nadam. Co mi tam:-) Dużo mniej inteligentni panowie nadają sobie przeróżne prawa, to dlaczego ja nie miałabym tego zrobić? W końcu podobno mieszkam w demokratycznym państwie! A swoją drogą jak to jest, że pojęcie niby jedno - "demokracja" a tyle jego interpretacji? Ja też mam swoją:-)

wtorek, 8 lipca 2008

Walka z wiatrakami:-)

Mężu, a co to jest urlop? Kiedy to coś nadchodzi? Czy wtedy można nie robić - nic i nie myśleć o niczym? Czy to jest stan błogiego lenistwa? Jeżeli odpowiedź na te pytania brzmi - tak, to ja biorę sobie ten urlop! Jeszcze nie w tym tygodniu oczywiście, ale w niedalekiej przyszłości.
Powalczyłam sobie dzisiaj znowu z
a) Urzędem Skarbowym
b) Sądem Rejonowym w Olkuszu
c) Allianzem
i wystarczy!
Chcąc normalnie funkcjonować w naszym państwie często czuję się jak Don Kichot, czy jak mu tam było (w każdym razie chodzi mi o tego błędnego rycerza). Jest jednak różnica! Na niego w końcu czekała piękna Dulcynea! A na mnie czeka zgryzota i zgrzytanie zębów! Ot co! Polska rzeczywistość! No to sobie ponarzekałam, dokładnie tak jak statystyczny Polak i idę robić swoje! Tak jak to kiedyś śpiewał Pan Wojciech Młynarski "róbmy swoje":-)

poniedziałek, 7 lipca 2008

Praca fizyczna

Ustaliłam rzeczoznawcę w Olkuszu (ależ to są zdziercy!!!) Proszę Pani to wszystko zależy od kosztów! Przejazd 15 km i 2 godziny pracy - 1000 zł! Ja chcę być rzeczoznawcą!
Qrde trzeba było się Magdzia uczyć!
Dzisiaj mam zamiar się odmóżdżyć! Nie będę pisała, nie będę czytała! Będę pracowała fizycznie!
Na początek zrobię to czego nienawidzę od momentu jak sięgam pamięcią - czyli wyprasuję wszystko co mi się pod rękę nawinie! Później "przelecę" kurze i zmyję podłogi! A wieczorem odpocznę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku:-)
Może jutro, a może pojutrze pojadę do rodzinnej wsi. Nie żeby odpocząć ale żeby znowu pozałatwiać urzędowe sprawy!
Mam takie małe marzenie:-) Chciałbym obudzić się któregoś dnia i nie mieć nic do załatwienia! Ciekawe czy to się da zrobić? Hmm, Bardzo ciekawe.... Może by tak spróbować?
Zrobię wszystko, żeby mieć parę dni tych wakacji bez tak zwanych "spraw".
Jeżeli to nie przejdzie, to sobie poudaje, że tak jest:-)
Idę prasować, później jeszcze tutaj zaglądnę:-)

piątek, 4 lipca 2008

Zobaczymy

Zobaczymy co dzisiaj przyniesie dzień! Na dzień dobry oczywiście nie ma wody! Jest milion stopni, nie da się żyć. Chciałam zrobić wpis ale zapomniałam hasła!
Teraz wybieramy się do urzędu skarbowego, na pocztę, do sklepu!
Yesuu! Dam radę?
Jedną pracę mam nie poprawioną, ponieważ wczoraj zamuliła mnie inna i już wieczorem nie było mowy o myśleniu! Tak wiem, myślenie to nie jest moja mocna strona ale czasami mi się zdarza:-)
Przy temperaturze panującej na zewnątrz zdarza się to tylko bardzo czasami!
Zmusić się nie potrafię! Inni podobno tak umieją. No cóż pozostało mi tylko im pozazdrościć! Takich umiejętności jednak, moim zdaniem, się nie zdobywa, dostaje się je w prezencie! A co ja dostałam?
Bardzo niewiele! No chyba kilogramów trochę za dużo, ale mam dość wiecznego pilnowania się co mogę a czego nie!
Będę sobie gruba, co mi tam! Może zamiast o jedzeniu czasami pomyślę o czymś innym:-)
Dobra, jadę "załatwiać" urzędowe sprawy! Jak ja tego nienawidzę!

środa, 2 lipca 2008

Głodna

Umówiłam się z mężem i przyjaciółką na obiad! Mieliśmy pójść do dobrej amerykańskiej knajpy na soczystego, dużego steka. Mieliśmy - jest tutaj słowem kluczowym. To znaczy Michał z Agnieszką niech sobie idą, a ja biedaczka będę umierać śmiercią głodową!
No może tak źle nie będzie, bo lodówka nie jest pusta, ale wyjść z domu nie mogę!
Dlaczego? No jak to dlaczego, przecież znowu panowie zakręcili wodę. Nic, nawet małej kropelki:-(
Zostanę tu sobie, popracuję, co mi tam, jeszcze mój smrodek w pracy mi nie przeszkadza!
A może poproszę Miśka żeby przyniósł mi obiad? E, nie, to nie to samo!
Za to powzięłam pewien chytry plan! Jutro wstanę o piątej rano żeby się wykąpać! Będę hałasować, śpiewać w łazience, pobudzę sąsiadów, może i oni skorzystają z rarytasu jakim w centrum Warszawy okazuje się być woda!!!

wtorek, 1 lipca 2008

Kot śpi!

Jakie grzeczne stworzenie:-) Dzisiaj nie pyskuje, bo po co, skoro pani wstała już o 8-mej?
Za to panowie znowu wyłączyli mi wodę i znowu bez ostrzeżenia, i to przed ósmą rano!
Może to i dobrze, jest powód żeby nie wychodzić z domu (nie mam możliwości zdesmrodyfikowania) i porządnie wziąć się za robotę!
Mam dzisiaj dwa tematy, bardzo mało pokrewne!
Przestępczość zorganizowana i samorządy terenowe. Ale mieszanka, aż mi po plecach przeszły ciarki! Dam radę, użyję "szmocy" i udowodnię sobie i innym, że umiem pisać:-)
Później, tak na odstresowanie, zadzwonię do panienki do Sądu w Olkuszu, żeby wyegzekwować to co mi się od pół roku należy, a jej podnieść ciśnienie:-)

poniedziałek, 30 czerwca 2008

Jajka na twardo!

Zaczęłam następny pracowity tydzień. Na początek żeby nie było mi za dobrze, obudził mnie nasz KOT!
Tak pyskował, że nie ma wody i jedzenia w misce, że nawet używając "mocy" nie było już mowy o spaniu! No i dobrze, należy popracować!!!
Wykonałam milion telefonów, dla Pani z BOK-u w Cyfrze byłam miła, dla Pani z banku również, chociaż zablokowali mi pieniążki nie z mojej winy, ale już na Panią w Sądzie Rejonowym w Olkuszu - po prostu ryknęłam! Jak długo mogę słuchać, że one muszą sprawdzić w archiwum, a archiwista pracuje trzy dni w tygodniu? Co Kowalskiego to obchodzi?
Postanowiłam, że już teraz popracuję za pieniążki! Wstawiłam sobie do gotowania jaja i siadłam do pracy.
Robota szła całkiem nieźle dopóki nie usłyszałam jajek na gazie!!!! Wybuchły!!!! Zapomniałam!!!
Czyżby się za długo gotowały? (:-))

niedziela, 29 czerwca 2008

Zakręcona:-)

Ależ ja mam dzisiaj mętlik w głowie!
Wczoraj odpoczywaliśmy na działce, rodzice w końcu przykumali, że nasz interes nie wypalił!
No cóż, pewnie nie każdy musi. Zaczęły sie dyskusje, na początek dlaczego?, przez kogo? jak to się stało? gdzie leży problem? itd., itp. (ja na przekór wszystkiemu stwierdziłam, że i tak będę wypoczywała).
Później zaczęły się sypać pomysły na nowe biznesy, mniejsze i większe!
Który z nich ma szansę powodzenia? Kto to może wiedzieć?
Kiedyś, przy okazji pisania jakiejś pracy, dowiedziałam się, że informacja jest w tej chwili najdroższym towarem na rynku! Może przydałby mi się dobry menadżer PR?
Na dobrego mnie nie stać, a przeciętnego nie chcę! No chyba, że moja siostra zechce współpracować? Spróbuję ją namówić:-)
A, właśnie siostra, dzisiaj znowu cały dzień pisałyśmy! I teraz więcej nie będę pisała, ponieważ czuję jak pozbywam się mózgu! Może i on nie należy do tych ponadprzeciętnych, ale myślę, że może mi byc jeszcze kiedyś przydatny!!!

czwartek, 26 czerwca 2008

Cisza:-)

Jest cicho! Cisza spotęgowana jest tym, że nawet woda nie kapie z kranu!
Bez ostrzeżenia zakręcili wodę, tę zarówno ciepłą jak i zimną!
Jest trzydzieści parę stopni, więc od wczoraj się zaśmiardłam. Do tego stopnia, że nawet kot uciekł do drugiego pokoju!
Pożaliłam się już mężowi, ale w akcie desperacji zadzwoniłam też do siostry.
Błogosławieństwo! Nie poszła dzisiaj do pracy!
Dlaczego się tak cieszę?
To proste, mieszka dwie przecznice ode mnie, więc założę ciemne okulary żeby mnie ludzie nie widzieli i pojadę się wykąpać!
O rezultatach poinformuję wieczorem!
Victoria!!!!!

środa, 25 czerwca 2008

Błaganie!

Błagam o szansę!!!! Jedną jedyną w swoim rodzaju!!!!
Proszę o jeden dzień ciszy:-( Chce pracować! Siadam do komputera, odpalam Onet, żeby przeczytać aktualności, sprawdzam pocztę i kiedy otwieram plik z tekstem do napisania, panowie z "zieleni miejskiej" odpalają kosiarki!!!!
Oszaleję! Nie słyszę własnych myśli!!!!
Pójdę kopać doły, to chyba nie wymaga większego skupienia myśli?
Aha będę te doły kopała w jakimś betonie czy asfalcie i najpierw będę musiała wywalić go młotem pneumatycznym!
Rzekłam

wtorek, 24 czerwca 2008

Globalny świat!!!

Dzisiaj mogę narazić się antyglobalistom!!! A ja tam się cieszę, że świat dzisiaj stał się globalną wioską:-)
Wiadomo, że mąż mój osobisty jest w Szwajcarii, nie wiadomo jeszcze, że zatracił telefon ze wszystkimi moim kontaktami, ale to nie jest ważne, ważne, że możemy porozmawiać!!!
Dzięki rozwojowi cywilizacji, nie tylko Panu Bellowi, bo rozmowy ze Schwitzem są bardzo drogie, mogę kontaktować się z moim Mi:-)
Pogadałam z nim dzisiaj na skype, ponieważ Mi miał dużo "pracy" to też posiadał czas na gadu, gadu:-)
Walczyłam też z pracą licencjacką:-) Temat interesujący, ale problemy i hipotezy mało wymierne. Dam sobie radę ! Jak zwykle!
Aha, jeżeli Ruda nie poradzi to ma do dyspozycji Madzię i Magdalenę. Tutaj raczej poproszę o pomoc Magdalenę:-)
Teraz bez hałasów i zawirowań idę zrobić kolację:-)
Kochanie pamiętaj, że Policja w całej Europie to nasi psyjaciele:-)

poniedziałek, 23 czerwca 2008

Nie do wiary!

Nie wierzę!!! Nikt i nic się dzisiaj nie tłukło!!!!
Panowie odpuścili walenie klatki, bo podobno zarządca budynku jest niewypłacalny, ha!
Zastanawiające więc gdzie są nasze pieniądze, które co miesiąc rzetelnie płacimy na cele funduszu remontowego? O! Pytań: gdzie są nasze pieniądze można zadawać bez liku! Gdzie są te płacone na ubezpieczenie społeczne, ZUS, PZU i przede wszystkim ubezpieczenie zdrowotne!
To, że dzisiaj nikt nie hałasował, to wcale nie znaczy, że miałam spokój! Najpierw zapukał listonosz (dwa razy jak na listonosza przystało), później dzielnicowy, dalej dzwonił menager karaoke, baba z Panoramy Firm, Radzio, aha i jeszcze mój mąż, który był uprzejmy sobie polecieć na tydzień do Szwajcarii.
A właśnie mąż! Ponieważ jest programistą (niezłym podobno) nie potrzebuje literek na klawiaturze, ja troszkę inaczej. Od samego południa siedzę i piszę, dopóki miałam w zagródce jasno, było ok. Kiedy zaszło słoneczko zapaliłam światło, żeby widzieć tekst, za to nie widziałam literek na klawiaturze:-) Jakże byłoby smutno i nieciekawie bez Mi...
Tęsknię - wiesz:-)

niedziela, 22 czerwca 2008

Wypoczynek!

Jak przystało na mieszczuchów w sobotę udaliśmy się na działkę:-)
Będę wypoczywała w ciszy i spokoju, rozkoszując się śpiewem ptaków i słoneczkiem! - moje postanowienie.
Znowu rzeczywistość wszystko zweryfikowała! Słoneczko niekoniecznie chciało świecić! Nie to jednak było najgorsze!
Ptaków nie słyszałam!!!! Dlaczego??? Sąsiad był uprzejmy robić porządki na swojej działce! Przyjechał mesiem, z żoną i dwójką hałaśliwych nastolatków!
Na ful muza i kosiarka!!!!!!!!!!!!!!!!!
Do tego moje towarzystwo raczyło się zimnym piwkiem, a ja biedny kierowca!!!
Kończąc kot mi się wściekł, poczuł zew natury i wieczorem wyjechaliśmy bez niego!!!!
Żeby nie było, że sobota nieudana, a nie - żarcie i współgrilowicze ok!!!!
Wracając zakupiliśmy piwko i winko i mąż odpłynął:-)
Rano syn zameldował, że kot w nocy wrócił skruszony i teraz nas szuka, i dobrze, wczoraj ja szukałam:-)

Wypoczynek!

piątek, 20 czerwca 2008

I znowu!

Ha,ha,ha mogłabym marzyć, że dzisiaj się wyśpię:-) Ktoś kiedyś powiedział: Jeżeli chcesz rozśmieszyć Pana Boga opowiedz mu o swoich planach! Znowu przerabiam "Dzień świra" - kosiarki, mielarki do gałęzi i srające psy pod oknem! Rzeczywistość!
Jak sobie jednak postanowiłam nie poddałam się i dokończyłam pracę licencjacką z PR! Ciekawy temat, ale nie do ogarnięcia i nie do opisania. Trudno w PR doszukać się choćby odrobiny prawdy:-)
Dobra, teraz zaczynam bezrobotny weekend:-)

czwartek, 19 czerwca 2008

Dzień świra

Pamiętam "Dzień świra", oglądałam ten film i bawiło mnie zachowanie głównego bohatera! Od kilku dni przestało być zabawne. Rano chcę się wyspać! No nie! Panowie burzą klatkę schodową, wstaje, chcę zacząć pracować, nie ma mowy nie słyszę własnych myśli! Dzień drugi - zieleń miejska robi przecinkę drzew! Już się wyspałam i popracowałam! Trzeci dzień z kolei, należy na osiedlu skosić trawę! Odpuściłam! Zrobiłam sobie kawę i bezmyślnie oglądałam telewizję.
Dzisiaj jest dzień czwarty - nie wiem kto i w jakim celu, ale wiercenie świdruje mi w mózgu!
Dzisiaj nie odpuszczę, zabieram się do pracy:-)

wtorek, 17 czerwca 2008

Przyjaciółki

Nie pamiętam! Czego nie pamiętam? Ano tego, kiedy zdałam sobie sprawę z posiadania dwóch przyjaciółek. Czy na pewno są to przyjaciółki? Czasami wydaje mi się, że to jednak wrogowie. Zawsze przeciwko temu co myślę, zawsze na przekór przeze mnie podejmowanym decyzjom.

Jedna do bólu akuratna. Wszystko w domu musi mieć swoje miejsce i oczywiście je zajmować. Każda praca jakiej się podejmie musi być wykonana przynajmniej dobrze i na czas i do końca. Wszystkie rachunki powinny być popłacone. Znajomi obdzwonieni i wysłuchani. Mogłabym tak jeszcze przez kilkanaście stron ale z tych kilku słów już wiadomo o co chodzi.

Ta druga, to dopiero jest ancymonek. Szalona do bólu, zabawa, znajomi, piwko, melanż… to jej żywioł. Kiedy ja chcę odpocząć, zająć się naprawdę pożyteczną rzeczą, ona już się buntuje. Dlaczego tak trzeba robić? Bo takie są normy społeczne? A co mnie obchodzą jakieś normy? Dawno przestałam się przejmować tym co mówią ludzie. Mam ich w nosie, będę żyła dokładnie tak jak sama zechcę! Nie będę codziennie chodziła do pracy, nie będę się denerwowała, że spóźnię się 10 minut! Nie chcę tak!