czwartek, 21 sierpnia 2008

Nadzieja

Nadzieja umiera ostatnia! Będę się trzymała kurczowo tego stwierdzenia. Będę i już! chociaż z drugiej strony - nadzieja jest matką głupich! No i co wybrać? Osiołkowi w żłoby dano! Niestety przeprowadzka się zbliża. Nie podoba mi się to, nie ukrywam. Posiadam teraz dylemat czy mieć nadzieję, że nie wyjedziemy?, czy ją porzucić i zacząć myśleć o nauce języka? No i sobie jeszcze troszkę pobędę z tym dylematem, dzięki czemu nie będę musiała na razie nic robić:-) Cwana bestia ze mnie:-) Naczelny bezrobotny Polski, czyli Ferdynand Kiepski krzyknąłby: Halinka to jest normalnie armagedon! Chciałam że mój mąż się rozwijał, chciałam żeby robił to co lubi, chciałam żeby był szczęśliwy no i doigrałam się! Teraz płacz i zgrzytanie zębów! E tam w strasznie tragiczny to uderzyłam. Dosyć użalania się nad sobą! Magda - masz być twarda i wziąć się w garść. No dobra. Póki co idę dzisiaj z siostrą na przedpremierowy pokaz jakiejś komedii romantycznej. Mam nadzieję się dobrze bawić. Jutro też zajęty dzień. W sobotę chyba wezmę się za dukanie po niemiecku. Na początek przypomnę sobie jak zapytać o drogę. Przecież muszę w tej Szwajcarii trafiać do sklepu, raczej powinniśmy coś jeść, tym bardziej, że nie pojedziemy tam na 3 dni. Qrde, jednym słowem mówiąc będę światową kobietą!

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

E, no jeszcze nic nie wiadomo!

Nie panikuj :)

A jedzenie kupuje się metodą pokazania palcem i popatrzenia na cyferki przy kasie :)