poniedziałek, 15 września 2008

Zdziwienie!

Raczej jego brak. Po kilkudziesięciu latach w naszym kraju już mnie nic nie dziwi. Jakie to przykre. Postanowiłam do rana zacząć wyjaśniać kilka spraw, w których mówiąc policyjnym żargonem, jestem poszkodowana.
Dzwonię do jednej instytucji (niepaństwowej - zaznaczam) i słyszę informację: Pani Magdaleno, trzeba żeby była Pani wyposażona w dokumenty (tutaj dokładna ich lista) i zapraszam do mnie codziennie od 8.00 do 17.00. Dzwonię do następnej (państwowej) z pytaniem czy mogę otrzymać kserokopię dokumentów moje sprawy i słyszę, że tak jeżeli prokurator wyrazi zgodę. Nadmieniam, że jako poszkodowany mam to zagwarantowane! Nie szkodzi, w Polsce obywatel nie ma praw, ma obowiązki. Jest jednak jeszcze jeden knif! Aby zdobyć dokumenty w prokuraturze muszę wiedzieć czy zostały one tam wysłane przez naszą dzielną policję! Tutaj zaczyna być fajnie:-) Oficer dyżurny mówi, że nie mogę otrzymać takich informacji! Pani w sekretariacie dochodzeniówki podaje mi numer sprawy i telefon do Pani kierowniczki. Pani kierowniczka podaje mi nazwisko prowdzącego sprawę i jego numer telefonu (ponieważ ona nie wie o co chodzi, gdyż wpis w książce ma skreślony, nie wiedzieć co to znaczy) i zarazem podaje informacje, że raczej z tym Panem dzisiaj nie porozmawiam, ponieważ ma dyżur i jest w terenie. Wiem co znaczy: "jest w terenie" - tyle samo co nie będzie odbierał telefonów bo ma kaca! Jestem uparty i dzwonię! Odbiera Pani policjant, która uprzejmie mówi, że jeżeli coś ustali to do mnie oddzwoni! Oczywiście nie ustaliła! Czy jeszcze kogoś dziwi, że złodzieje i inni przestępcy smieją się w nos naszym organom ścigania? Mnie - nie. Przecież jest fajnie - jedni są niezorientowani, inni w terenie! Gratuluję!
Jakem Magda przysięgłam sobie, że zdobędę interesujące mnie informacje! Z gardła im je wyciągnę!
Idę cos zrobić, inaczej nerwy mnie rozniosą i będę żałowała później tego co mogę zrobić teraz!

Brak komentarzy: