wtorek, 8 lipca 2008

Walka z wiatrakami:-)

Mężu, a co to jest urlop? Kiedy to coś nadchodzi? Czy wtedy można nie robić - nic i nie myśleć o niczym? Czy to jest stan błogiego lenistwa? Jeżeli odpowiedź na te pytania brzmi - tak, to ja biorę sobie ten urlop! Jeszcze nie w tym tygodniu oczywiście, ale w niedalekiej przyszłości.
Powalczyłam sobie dzisiaj znowu z
a) Urzędem Skarbowym
b) Sądem Rejonowym w Olkuszu
c) Allianzem
i wystarczy!
Chcąc normalnie funkcjonować w naszym państwie często czuję się jak Don Kichot, czy jak mu tam było (w każdym razie chodzi mi o tego błędnego rycerza). Jest jednak różnica! Na niego w końcu czekała piękna Dulcynea! A na mnie czeka zgryzota i zgrzytanie zębów! Ot co! Polska rzeczywistość! No to sobie ponarzekałam, dokładnie tak jak statystyczny Polak i idę robić swoje! Tak jak to kiedyś śpiewał Pan Wojciech Młynarski "róbmy swoje":-)

2 komentarze:

Michał Bartczak pisze...

O! Już wiem co trzeba było jeszcze dziś załatwić!

To chyba ten urząd skarbowy był! :)

... chyba

Skleroza nie boli...

Michal Szklanowski pisze...

Urlop to czas, kiedy mam zajmuję się dzieciakami o 8 godzin więcej niż gdy pracuję.

Wakacyjny urlop ma to do siebie, że po nim przychodzi prawdziwy urlop - kiedy pracuję - ale po pracy nikim się nie zajmuję.

Ten trwa 4 tygodnie i właśnie się zaczął.