piątek, 7 listopada 2008

Ja wiedziałam, że tak będzie:-)

Ha, ha, ha... No po prostu nie mogę dać wiary! Każdy kto zna mojego Miśka, na pewno się ze mną zgodzi i także nie zechce uwierzyć!
Mąż mój rodzony przedsięwziął zostać "Wilkiem morskim":-)
Wczoraj, z kilkunastoma zagródkowiczami, udał się był pociągiem do pięknego, nadmorskiego miasta - Gdynia. Wszystkim wiadomo jest, że tam właśnie w porcie cumuje nasz słynny żaglowiec "Zawisza Czarny".
Misiek, przekonany, że udaje się na zasłużony odpoczynek, zabrał śpiwór i flaszeczkę i posiadając wspaniały humor pożegnał się ze mną!
Wieczorem, po zamustrowaniu, okazało się, że należy zrobić kolację, odrobić swoje na zmywaku, a później wyznaczyć wachty! Miśkowi przynależała się ta od 4.00 do 6.00 oczywiście nad ranem. Na wszelki wypadek, mąż mój się był zanietrzeźwił i został obudzony o 7.30 :-)
Odrobił znowu swoje na zmywaku (stwierdziwszy, że lepiej po śniadaniu niż po obiedzie - wiadomo - tam Misiek gdzie mało roboty) i około 11.00 poinformował mnie, że stawiają żagle i odpływają w piękny rejs:-)
Po obiedzie już żaden z nich nie miał zmiany w kuchni! Zostali nagrodzeni za bycie świetnym żeglarzem? Nic bardziej błędnego! Pochorowali się i już o 14.30 siedzieli w pociągu udającym się na dworzec Warszawa-Centralna:-)
Morska przygoda mojego Miśka (dla mnie spodziewanie) zakończyła się tak szybko jak była uprzejma się zacząć. Jeżeli ktoś kiedyś będzie miał wątpliwości, skąd scenarzyści czerpią pomysły na filmy, niech pomyśli ile filmów można by nakręcić opowiadając ciekawostki z mojego i moich bliskich życia:-)

2 komentarze:

Robo3 pisze...

No cóż, zapewne proces to dość trudny, a zarazem czasochłonny i za pomocą czystej teorii czerpanej wyłącznie z mądrych książek do opanowania niemożliwy - pozostaje więc intensywny praktyczny trening wspomagany tą że teorią i odwrotnie :-)
No, ale coś mi się zdaje, że wszystkie Trzy w Jednej, tak naprawdę nie chcą przejść tak radykalnej metamorfozy, za czym świadczy na ten przykład przygotowanie pysznego obiadu Mężowi tudzież wykonanie prania, o kocie nie wspomnę :-)
Mimo tego, iż postrzegane fakty jakby przeczą podjętym zamierzeniom, życzę wytrwałości :-)
Pozdrawiam
;-)

Robo3 pisze...

Komentarz z tą przygodą nie ma oczywiście nic wspólnego i dotyczy poprzedniego posta.

Źle mi się klikło chyba :-)