poniedziałek, 5 stycznia 2009

Nowy rok

Nadszedł 2009 rok. Dokoła słyszę, że to przemijanie jest tak bardzo nieodwoływalne, że znowu jesteśmy o rok starsi, itd... itp...
Czy tylko takie myśli i narzekania powinny towarzyszyć nam w nowym roku? Przecież dni mamy coraz dłuższe, teraz jest mróz, ale zawsze po zimie przychodzi najpiękniejsza pora roku. Czy to nie jest powód do jakiejś maleńkiej radości?
Poza tym dlaczego nie potraktować tego czasu jako początek czegoś nowego. Wielu z nas uskutecznia folklor, pod tytułem postanowienia noworoczne! Często kończą się one przed świętem Trzech Króli:-) Bez postanowień więc poczekajmy co przyniesie ten nowy 2009 rok. Oczywiście nie ma co czekać z założonymi rękoma. Samo nic się nie zrobi.
Wychodząc z takiego założenia, pierwszy raz w życiu to ja postawiłam sobie noworoczne wyzwania. Nie postanowienia właśnie, a wyzwania. Ponieważ bardzo dobrze znam siebie, nie będę dzisiaj zdradzać jakiego są one rodzaju. Dlaczego? Z prostej przyczyny, nie mogę przewidzieć na jak długo starczy mi ochoty się z nimi zmagać.
Żywię oczywiście jak zwykle nadzieję, że sprostam tym wyzwaniom i wtedy poinformuję o tym tak zwaną szerszą publiczność :-)

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

Dasz radę :)

Wierzę w Ciebie!