czwartek, 10 lutego 2011

Eksperyment:)

Żarło u Moniki i Pawła bardzo mi smakowało. Przednie były kopertki z ciasta francuskiego z różnorakim nadzieniem.
Ponieważ dzisiaj gotuję dla dwóch osób, nie robiłam różnorakiego nadzienia (bo zwyczajnie mi się nie kciało:)
Ciasta francuskiego także samotnie nie robiłam, bo musiałabym być ostatnią idiotką, aby za pięć zeta, nawalać wałkiem przez pół godziny.
Zakupiłam więc gotowe ciasto francuskie, rozmroziłam i lekko rozwałkowałam placuszki. Pokroiłam je na kwadraty i na każdy z nich położyłam dwa plasterki salami, odrobinę żółtego, tartego sera (bo miałam w lodówce) i na to jeszcze zapodałam odrobinę sosu z przecieru pomidorowego, chili, soli, odrobiny jogurtu naturalnego, majeranku i ziół prowansalskich i wszystko zawinęłam w pakuneczki.
Nastawiłam piekarnik na 200 stopni pana Celsjusza, na pół godziny czasu zachodnioeuropejskiego i zobaczymy co z tego wyjdzie:)))

11 komentarzy:

ewa* pisze...

Jak wyjdzie i przeżyjesz ten mix, to tutaj zajrzę. W przeciwnym wypadku napiszę Ci rymowane epitafium:)

Ruda pisze...

MaUpa:)
Jeszcze dzisiaj się przekonam, no chyba, że to trucizna z opóźnionym działaniem :)

ewa* pisze...

Ach, cóż za niewdzięczność;) To ja się wykazuję szczerą empatią wobec Ciebie, a TY, że @?
Za karę nie napiszę rymowanego, tylko białym wierszem.:))

ozon pisze...

Też jestem ciekawa. Na moje oko nic Ci nie będzie. Sadzę, że nawet bedziesz zadowolona:)))

Michał Bartczak pisze...

Uwaga - będę próbował.

Magda zjadła i twierdzi że dobre :)

Michał Bartczak pisze...

Spróbowałem i było bardzo pyszne, taka 'mikro pizza'.

Trzeba jeszcze będzie spróbować na słodko :)

ozon pisze...

Na słodko tez bedzie dobre:)))

Anonimowy pisze...

Coś tu cicho.Teatrzyk "xxx" przedstawia sztukę " Boczek korzenny"Lubię boczek i używam go na różne sposoby, eksperymentów nie unikając. Ostatnio kupiłam go spory kawałek (bez żeberek), konkretnie 1,68 kg i przyrządziłam jak niżej:

- przyprawy:

- 2 łyżki przyprawy do piernika
- 1 łyżkę cukru
- 1 łyżeczkę soli

wymieszałam w miseczce.

- skórę na boczku ponacinałam dokładnie co 1 cm (w paski) i przyprawami jw boczek natarłam z obu stron. Zostawiłam na dobę w misce (przewracałam) w lodówce.

Następnie:

- kilka ząbków czosnku pokroiłam w słupki
- i naszpikowałam nim górę boczku nie rzadziej niż co 2 cm.

Piekłam w piekarniku w temp.170′C w formie skórą do góry, aż się skóra zrumieniła.

Gotowego upieczonego boczku było 1100 g, więc miał on w 100 g Białka – 15,27 g.

60 g tłuszczu (tyle było w formie) spod pieczeni posłużyło mi do uduszenia kwaszonej kapusty z suszonymi grzybami oraz przecierem pomidorowym (wyrób własny) na jarzynę do boczku jw.

Świetny na zimno, a na gorąco przepyszny. Polecam. Nadmiar można podzielić na porcje i zamrozić. Będą jak znalazł w innym czasie.

Anonimowy pisze...

Scena 2:
Henio i Misiek mniamniają przy jedzeniu

Anonimowy pisze...

Scena 3:
Publika. PANOWIE prosimy nie mniamniać przy jedzeniu

Anonimowy pisze...

Kurtyna