poniedziałek, 7 lutego 2011

Jedli i jedli i jedli

Sobota była dniem gotowania i jedzenia:) Niedziela - dogorywaniem po sobocie:)
Na dzień dobry goście w sobotę dostali zupę. Nie była to jednak taka sobie zupa - tylko zupa z pomysłem, z charakterem czy z czym tam jeszcze chcecie.
Na początek do garnka wrzuciłam woreczek mrożonej włoszczyzny (marchewka, pietruszka i por), zalałam całość wodą, wsypałam sól i pieprz do smaku i kilka ziaren ziela angielskiego i dwa listki liścia laurowego i ugotowałam warzywny bulion. Na patelnię, na rozgrzane masełko, wrzuciłam pokrojona w drobne paski szynkę i mocno ją podsmażyłam (tak jak bekon). Wyjęłam ją na miseczkę, a na to samo masełko wciepnęłam pokrojonego w kostkę surowego ziemniaka i paczkę mrożonego kalafiora. Kartofla z kalafiorem podsmażyłam, a później zalałam wcześniej zrobionym bulionem (razem z całą włoszczyzną) i pozwoliłam się temu trochę pogotować. Kończąc dzieło zmiksowałam wszystko z jednym dużym serkiem topionym i dodałam dużo śmietany:)
Kiedy goście zgłodnieli dostali po misce kremu (znaczy tej zupy), który był posypany wcześniej zrumienioną szyneczką, a obok w miseczce znajdowały się grzanki zrobione z kilku kromek bułki:)

6 komentarzy:

Michał Bartczak pisze...

A ja osobiście szamałem tę zupkę dnia następnego i była naprawdę genialna.

Zamiast szynki oczywiście można podsmażyć bekonik :)

A konsystencja zupy nie pozwala grzankom utonąć, dzięki czemu cały czas są chrupiące. Niam!

Ruda pisze...

No lepszej recenzji kulinarnej nie mogłam sobie wymarzyć:)
Mądry mąż - dobrą żonę chwali:)

Michał Bartczak pisze...

Dobre to chwalę :)

ozon pisze...

Szczęśliwi , odporni na cholesterol ludzie:))) Dobre to, bo wyobraźnię smakową posiadam, ale jeść nie mogę;((( W ostatnich latach musiałam zrezygnować z wielu smakowitości;/ Jak czytam Twoje przepisy Ruda, to tak mi żal...

Ruda pisze...

Cóż, możesz je przecież trochę po swojemu zmodyfikować, pewnie będą równie niezłe:)

ozon pisze...

Pewnie, że mogę, dużo mogę, ale to już nie to:(