wtorek, 20 kwietnia 2010

Finisz narodowego amoku

Skończyliśmy się umartwiać, uffff... Myślę, że ciążyło to już wszystkim, mnie na pewno. Nareszcie zobaczyłam inny kolor niż czarny. Nienawidzę żałoby!!
Za dwa miesiące będziemy wybierali nowego prezydenta. Wista wio, łatwo powiedzieć, wybierali prezydenta. O ile będzie z czego, to znaczy z kogo wybierać.
W mediach słyszymy,m że prawica nie ma alternatywy i powinien kandydować Jarosław, ale jeżeli zakandyduje i (nie daj Boże) wygra, to partia mu się rozleci, bo nie ma kto jej utrzymać. I tu pojawia się następujące pytanie: Dlaczego nie ma nikogo kto go zastąpi? Myślę, że odpowiedź jest absolutnie prosta i tylko jedna. Jarosław tak bardzo boi się utraty władzy, że nie pozwala sobie (i innym) nawet pomyśleć o tym, by ktoś kiedyś mógł stać się liderem "jego" partii. Ona jest jego i tylko jego. Ciekawi mnie teraz absolutnie co zrobi Jarosław!!! Spróbuje przejąć schedę po bracie? A może pozostanie w absolutnej opozycji? Wszystko to zależy od tego, gdzie będzie miał więcej władzy. Na pewno dobrze to sobie przemyśli, gdzie "ugra" więcej.
Z drugiej strony to naprawdę ciekawe, że w tak wydawałoby się katolickim kraju, w 38-milionowej społeczności, nie ma nikogo po prawej stronie kto mógłby chociażby pomyśleć o byciu prezydentem. Fakt ten na pewno o czymś świadczy :)

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

Heh, widzę że dziś znowu 'Na politycznie' - ostatnie wydarzenia widać sprzyjają