niedziela, 25 kwietnia 2010

Nic się nie wydarzyło

Skoro nic się nie wydarzyło, żadnych wzniosłych zdarzeń w narodzie, żadnych zawirowań w wielkiej polityce, następny wulkan na Islandii jeszcze nie wybuchł, to może w końcu przyszła pora na rozważania o seksie?
Temat w sumie nie wywołujący specjalnych emocji w społeczeństwie. Chociaż... Dopóki jest wszystko "jak się należy" albo jak inni mówią "po Bożemu" dopóty jest ok. Można się kochać ze swoim ślubnym małżonkiem, pod warunkiem, że:
a) celem powyższego jest prokreacja;
b) dzieje się "to" pod kołdrą i przy zgaszonym świetle;
c) jedno drugiemu w żadnym razie nie mówi czego oczekuje.
Hmmm, sama się zastanawiam czy nie przesadziłam? No niestety nie!!! Kiedy gadam z kimś, okazuje się, że jest on/ona bardzo otwarta i tolerancyjna! Póki nie zdarzy się coś co miałoby tę otwartość i tolerancję potwierdzić. Mężczyźni lubią flirtować, ale bez wiedzy żony. Natomiast gdyby żony chciałyby poflirtować - to raczej lepiej NIE!!! Męskie szowinistyczne świnie? Otóż nie!!! W drugą stronę działa to tak samo!!! Baba myśli tak: przecież ja tylko troszkę romansuję!!! Kiedy facet robi to samo - zwyczajnie, bezczelnie ją zdradza. Ehhhh.... Jutro rozważań ciąg dalszy :)

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

No wypraszam sobie, nie wszyscy tak mówią! Wrr!