niedziela, 1 listopada 2009

Magda, Magdalena, Małysia

Muszę niestety wrócić do początku. Do tego, że do jasnej cholery nie radzę sobie z tą nieokiełznaną trójcą. Kiedy Magdalena mówi: daj spokój, bądź wyrozumiała, nie nadymaj się, nie płacz, nie krzycz i tak dalej... Wtedy Małysia idzie do kącika i buczy jak nie przymierzając dwa roje wściekłych szerszeni!!! Nie idzie jej uspokoić, wytłumaczyć. Jak jest nieszczęśliwa, to absolutnie skrajnie, jak ma powód do szczęścia, jest jak lawina, też jej nie powstrzymasz. Dobrze jest, jeżeli gdzieś w pobliżu jest Magda. Tylko ona jedna potrafi coś lekko wypośrodkować.
Później dziwi ją fakt, że wielu ludzi nie potrafi z nią wytrzymać!!! No bo dlaczego? Przecież wszystko jest w porządku. Przecież jest chodzącym ideałem!!!
Tak, aniołem nawet rzekłabym tyle, że z czarną dupą!!!
Wszystko to nic. Co jednak ma powiedzieć ktoś kto skazany jest na życie z nimi wszystkimi?
Zazwyczaj bidoczek nie wypowiada się w tej kwestii:) Na pytania pod tytułem: Misiek, ale powiedz, jestem przecież normalną kobietą, prawda? - pada odpowiedź: Kiciu kocham Cię i nigdy się z Tobą nie nudzę:) Trafił mi się dyplomata:)

2 komentarze:

Michał Bartczak pisze...

No, staram się jak mogę...

Michał Bartczak pisze...

... nawet jeśli muszę dyplomatycznie...