środa, 19 stycznia 2011

Jakby już ktoś upolował!!!

Jeżeli na polowaniu uda się ustrzelić zająca - można nieźle podjeść:)
Jestem drapieżnikiem i co za tym idzie mięsożercą, ale futerkowe jadam rzadko:) Wczoraj jednak był królik w śmietanie (upolowany na podwórku przez tatę koleżanki) i wszystkie głodomory orzekły - wyśmienity!!!
Dzisiaj jednak trochę mniej krwawo:)
Wczoraj upolowałam pierwsi kurzęce (dwie, duże), dwie puszki pomidorów bez skórki (świeżych teraz nie stosuję, ponieważ są ble). Następnie dwie puszki czerwonej fasoli i około 30 dkg boczniaków (w oryginalnym przepisie są pieczarki, więc jak kto woli).
Troszkę oleju, sól, pieprz i jedną cebulę posiadałam w lodówce czy tam w innej jakiejś szafce.
Cebulkę pokrojoną w półplasterki lekko podsmażyłam na dwóch łyżkach oleju, później na to zapodałam pokrojone pierwsi i lekko je zrumieniałam. Na te zrumienione kawałeczki mięska dorzuciłam pokrojone w plasterki boczniaki. Kiedy wszystko było uduszone wciepnęłam pomidory z puszki i fasolę, razem z sosem własnym w tychże puszkach występującym. Doprawiłam do smaku i w dwadzieścia minut kocioł dla żarłoków gotowy. Najlepsze gorące i z kawałkiem dobrego pieczywa:)

8 komentarzy:

ewa* pisze...

Chwała Bogu, że to tylko dwadzieścia minut. Grunt, to "pierwsi" - do duszenia i do konsumpcji.;)
Mogę już sobie wyobrazić te męskie komentarze...

ozon pisze...

Przepis prosty i oczywisty(jakby). Ale mój chłopina każe mi się umartwiać i ciagle żąda jakichś czasochłonnych potraw. Co za los:(((

Michał Bartczak pisze...

A najfajniejsze że odgrzewane smakuje lepiej!

Ruda pisze...

Ewuniu, ten przepis jest jak znalazł dla Ciebie, kobiety wolącej tworzyć poezję, niż grzebać się w garach:)

Ruda pisze...

Ozonie kochany, zróbże w dwadzieścia minut, a rodzonemu mężowi powiedz, żeś pół dnia przy garach siedziała:)

Ruda pisze...

Miślu, wiem dlaczego chwalisz, bo jutro jeszcze do pracy zabierasz i odgrzewasz:)

orhen pisze...

Wpadłem powiedzieć miłego dnia, bo może mnie trochę nie być.

ozon pisze...

To mi się podoba:)))