czwartek, 13 stycznia 2011

Ku uciesze Dorotki Połówki:)

Rodzony mąż Dorotki zaczął narzekać, że u mnie za dużo polityki, za mało jedzenia! No choćbyś się wściekł cholera - nie dogodzisz:) Suma sumarum jednak, co mi zaszkodzi spróbować?
Trzeba wziąć ładny kawałek karczku (może być schabik, jeżeli ktoś tłuścinek nie lubi), tak mniej więcej z półtora kilograma (no, skrajnie może być tylko kilo):)
Do rondla się wrzuca ze dwie słuszne łychy masełka i karczek w całości mocno się obsmaża, tak do baaardzo dobrego zrumienienia.
Kiedy się to już uczyni, zalewa się owo mięsko najlepiej bulionem i dorzuca: garść suszonych śliwek, garść rodzynek i ze trzy cztery figi i się to wszystko dusi! Tak na oko z półtorej godziny. Przyprawy do smaku, co kto woli, bardziej słodkie, to mniej soli i pieprzu, jeżeli mniej słodkie - to odwrotnie. Jak się bulionik zredukuje, albo robimy typową sosową zasmażkę albo zalewamy gęstą i tłustą śmietaną:)
Podajemy mięsko pokrojone w grube plastry z ziemniaczkami, z makaronem czy na ten przykład z ryżem! Jak ktoś lubi może zeżreć samo :)

4 komentarze:

Michał Bartczak pisze...

Akurat to był rodzony mąż Moniki, ale co tam :)

Anonimowy pisze...

Niestety całe zamieszanie z powodu mojego komentarza.
Żona (Monika) szepnęła, że żona Michała fajny blog kulinarny prowadzi. Nie myśląc wiele wieczorkiem wchodzę i czytam ostatnie wpisy. Jak już mnie świąteczne menu nieco znudziło pomyślałem ' zerknę co w lato ciekawego się działo'. Calutki lipiec i sierpień cierpliwie przestudiowałem. Niestety był tylko bigos polityczny (I to całe Wakacje !!).
Przepraszam Michała, że za mnie mu żona głowę wysuszyła. Jakoś to naprawię.
Może kuchnia indonezyjska? tajska?

Paweł

Michał Bartczak pisze...

To najlepiej zmajstrować jakieś małe spotkanie kulinarne i wymienić przepisy w praktyce :) W kuchni :)

ozon pisze...

O to, to:))) Też tak myślę:))) Ale przepisy "Rudej", palce lizać:) Tylko jak ja z nich skorzystam, to nie będzie komu:( (lizanie paluchów mam na myśli).
Pa:)))