wtorek, 11 stycznia 2011

Smażą, pieką, lulki palą:)

Dziewczyny wzięły się za smażenie, pieczenie i takie tam jeszcze różne! Dorotka białka "upija" miast ubijać, ciekawe co miała w szklaneczce dla zgaszenia pragnienia? Hmm...
Uznałam zatem, że Panowie zostali usatysfakcjonowani, ja wczoraj także aż trzech nakarmiłam, zupą kalafiorową, schabowym i mizerią (bardzo oryginalnie - prawda):)
W związku ze wszystkim powyższym, ja dzisiaj zajęłam się zgłębianiem tak zwanego Gender. Czułam nieodpartą potrzebę przypomnienia sobie definicji płci kulturowo-społecznej (widocznie socjolodzy od czasu do czasu tak mają)
Rothenbuhler powiedział kiedyś tak: Skoro oczekuje się od nas – przynajmniej we współczesnych kulturach Zachodu – że będziemy tacy, jak wskazuje na to nasze zachowanie, odgrywana rola nakłada na nas taki obowiązek. Jeżeli zatem nauczyciel niezmiennie oferuje dziewczętom rolę tych, które nie umieją lub nie lubią matematyki, ale są ładne, czarujące i grzeczne, chłopcom natomiast – rolę nieokrzesanych, głośnych i niegrzecznych, lecz wykazujących się bystrością – to prawdopodobnie tacy właśnie będą.
Zastanowiłam się nad tymi słowami dosyć mocno i mogłam wysnuć jeden, jedynie słuszny wniosek - moi nauczyciele, rodzice i całe otoczenie nie zauważyli w odpowiednim czasie, że jestem dziewczynką:)

11 komentarzy:

ozon pisze...

To zupełnie tak, jak było ze mną:))) Witaj "Ruda":)))

Ruda pisze...

Witam w klubie i niziutko się kłaniam, miło mieć takie towarzystwo:)

ozon pisze...

Na szczęście moi nauczyciele i rodzice, nie byli durniami:))) Ale i tak w zasadzie, wszystko zależało ode mnie:)

Ruda pisze...

To inaczej nazywa się: wolną wolą, którą podobno odróżniamy się od ssaków:)

ozon pisze...

I to jest temat do dyskusji:)))

ewa* pisze...

Moi rodzice, nauczyciele i otoczenie dostrzegali zawsze, że byłam dziewczynką, ale na szczęście nie czytali Rothenbuhlera. Widocznie w tamtych czasach nie był jeszcze modny.:)
A matematyki i nie lubię, i nie umiem. Wcale tego nie ukrywam.:)

ozon pisze...

Nie powiem, żebym nie lubiła matematyki, ale to nie jest to, co Tygrysy lubią najbardziej.

Michał Bartczak pisze...

... czy to znaczy że lubisz matematykę???

... chociaż patrząc na Twoje ostatnie 'romanse' z księgowością to może jednak lubisz...

Anonimowy pisze...


Pokój Tobie!

Zastanów się do czego dążysz ponieważ pożądanie może spowodować, że stracisz ostrożność i możliwość zaspokojenia jego w pożyteczny dla Ciebie sposób.

Radości z życia!

Ruda pisze...

Ja matematyki również nie lubię, ale nikt mi nie mówił, że jestem piękną mimozą nie nadającą się do niczego innego, jak do leżenia i pachnienia:)

Ruda pisze...

Witaj Mikołaju!
Dziękuję za życzenia, ale nie będę ograniczała się w swoich dążeniach, nie ma takiej opcji! :)