czwartek, 1 lipca 2010

Podebatowe refleksje

Nie bądź tchórzem, idź na wybory! Wybory to nie ślub, nie musisz kochać kandydata, wystarczy, że będziesz go trochę lubił! Takimi sloganami zarzucają nas media i jeszcze do jutra będą. I dobrze, taki ich przywilej i takie tam jeszcze różne inne rzeczy.
Ja światły obywatel jestem i wiem, że na wybory pójść trzeba. I nawet nie mogę powiedzieć, że żadnego z obecnych pretendujących nie lubię! Co innego jednak moje prywatne sympatie, a co innego pięcioletnie sprawowanie funkcji głowy państwa. Dlatego też wzięłam się wczoraj w tak zwane "ryzy" i wysłuchałam całej prezydenckiej debaty, kolokwialnie mówiąc "od dechy do dechy". I co? I klękajcie narody! O ile miałam wczoraj przed dwudziestą miałam obiekcje, o tyle po 21.00 obiektywnie stwierdziłam, że nie powinnam na drugą turę wyborów pójść! Nie wskaże dzisiaj, który z kandydatów mnie totalnie rozczarował albo wkurzył, bo to niemożliwe! Nie było już rozczarowania ani nerwów! Raczej wstyd, że na nic innego ich nie stać, jak na przegadywanie się i rozciąganie perspektywy Eldorado! Każdy z nich, według samych siebie, będzie najlepszym prezydentem na globie (bo nie żeby w Polsce). Jeden będzie kontynuował dobrą politykę międzynarodową z Rosją (w sensie kontynuował politykę poprzednika) Jak świat światem nie pamiętam, aby wspomniany poprzednik, tak właśnie czynił! Wprost przeciwnie - bez przerwy wymagał przeprosin za Katyń i doprowadzał Rosjan do białej gorączki. Drugi będzie absolutnie niezależny od partii rządzącej i niczego z szefem rządu uzgadniał nie będzie! Każdy z nich będzie dbał o służbę zdrowia, nauczycieli i rolników! Kto w Polsce jest jeszcze w stanie uwierzyć w takie dyrdymały? Pamiętamy wszyscy IV Rzeczpospolitą i świeże całkiem obecne rządy! Ale skoro obaj są tacy "NAJ" to wybierzmy ich obu i dopiero będziemy mieli Sodomię i Gomorię! Ja na wybory nie idę! Nie mogę nigdzie postawić krzyżyka, wybierając albo mniejsze albo większe zło! Gdybym jeszcze mogła wybrać to pierwsze...

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

Nie ma opcji - na wybory iść trzeba.