czwartek, 13 maja 2010

Polityka prorodzinna

Dzisiaj znowu o polityce, ale trochę innej niż zazwyczaj. Jak twierdzą znawcy tematu, w dobie komunizmu w Polsce (chociaż szczerze, to jeszcze żaden z nich nie udowodnił, że ten komunizm u nas był), nic nie było takie jak trzeba. Za to teraz jest !!! Tak, tak. Mało mamy rodzimych firm na rynku, a te międzynarodowe korporacje, które panoszą się już wszędzie, podobno względem swoich pracowników uprawiają prorodzinną politykę. I rzeczywiście. Wspólne ubezpieczenie zdrowotne dla rodzin, dłuższe urlopy wychowawcze i takie tam różne jeszcze, nie czas i miejsce na ich wyliczanie :)
Mam, w świetle powyższego zatem, jedno pytanie !!! Jak się do polityki prorodzinnej ma wyznaczanie spotkań służbowych na 21.00???
No dobrze, zakładamy, że partner pracujący we wspomnianej korporacji wraca do domu o 17.00 i teoretycznie ma czas dla drugiego partnera przynajmniej do 20.30. Założenie nie najgorsze w sumie, ale co wtedy jeżeli ten drugi kończy pracę o 20.00???
Teoretycznie pół godziny może wystarczyć, na "rodzinne" zajęcia. Niektórym pewnie i w praktyce więcej one nie zajmują :)
Dla tych jednak chwalebnych wyjątków, którzy chcieliby mieć więcej czasu, mam propozycję. Spróbujcie wyżej wspomniane zajęcia prowadzić na przykład nad ranem :) Po pierwsze pobudka tak nie boli (budzik zwyczajnie nie dzwoni), po drugie nie trzeba się zrywać z łóżka (nawet więcej raczej należy w nim zostać), po trzecie jakoś dziwnie później dzień wydaje się ładniejszy :) Gorąco polecam :)

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

Czy to propozycja jutrzejszego porannego wstawania?

Jestem za :)