Mam, w świetle powyższego zatem, jedno pytanie !!! Jak się do polityki prorodzinnej ma wyznaczanie spotkań służbowych na 21.00???
No dobrze, zakładamy, że partner pracujący we wspomnianej korporacji wraca do domu o 17.00 i teoretycznie ma czas dla drugiego partnera przynajmniej do 20.30. Założenie nie najgorsze w sumie, ale co wtedy jeżeli ten drugi kończy pracę o 20.00???
Teoretycznie pół godziny może wystarczyć, na "rodzinne" zajęcia. Niektórym pewnie i w praktyce więcej one nie zajmują :)
Dla tych jednak chwalebnych wyjątków, którzy chcieliby mieć więcej czasu, mam propozycję. Spróbujcie wyżej wspomniane zajęcia prowadzić na przykład nad ranem :) Po pierwsze pobudka tak nie boli (budzik zwyczajnie nie dzwoni), po drugie nie trzeba się zrywać z łóżka (nawet więcej raczej należy w nim zostać), po trzecie jakoś dziwnie później dzień wydaje się ładniejszy :) Gorąco polecam :)
1 komentarz:
Czy to propozycja jutrzejszego porannego wstawania?
Jestem za :)
Prześlij komentarz