czwartek, 17 czerwca 2010

Wyznanie

Nawiązując do wczorajszego posta oświadczam, że emancypantką nie byłam! Dlaczego użyłam czasu przeszłego? To bardzo proste - emancypantką jakoby musiałam się stać :) Moja szanowna druga połówka (którą kocham i to bez wcześniejszych wyrażeń) nie ma we zwyczaju zwracać uwagi na płeć. No chyba, że chodzi o pupcie i cycki - to tak, ale w jakimkolwiek innym wymiarze - nie. Oświadczam, że jako żywo nie dostałam od mojego mężczyzny nigdy kwiatów (wiązankę ślubną również sama sobie kupiłam), rzadko zdarza się, że pierwsza dokądś wchodzę lub ostatnia wychodzę, a siaty z zakupami zazwyczaj targamy po równo (tyle, że mnie zdarza się częściej) :) Zatem moje kochane panie jeżeli chcecie się absolutnie wyemancypować szukajcie chłopa takiego lub podobnego, jak mam ja:)
Co więcej, dzisiaj usłyszałam od dowódcy drużyny szturmowej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, że się mnie boi! Skandal! Ja do niego w te słowa: weź qrde przecież na wojne do Afganistanu się wybierasz, a mnie się boisz? Na co podpora bezpieczeństwa naszego kraju i narodu rzecze, że przy mnie Afganistan to nic! Zrozumiałam biedaczka, że jestem jakby to delikatnie rzec - wyemancypowanym Talibem. I teraz mam mieszane uczucia. Zastanawiam się czy powinna się teraz śmiać do rozpuku czy rozpłakać się nostalgicznie zastanawiając się nad swoim marnym losem :)

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

No cóż, skoro Dowódca Sił Zbrojnych uważa Cię za gorszą od Talibów, to może coś w tym jest :)