środa, 2 czerwca 2010

Zuch Magda

Wpadłam w samozachwyt i tam sobie póki co pozostanę! A co! Pozwoliłam sobie i już!
Dlaczego znajduję się w owym bycie czy stanie? Z bardzo prostej przyczyny. Jeszcze tydzień temu byłam z moją pracą, w głębokiej i czarnej dupie dupie. Nie żebym broń Boże była rasistką, ale czarna dupa wydaje się być głębsza :) A napisanie, że byłam w głębokiej afroamerykańskiej dupie, jakoś nijak mi nie pasi.
Wracając do tego samouwielbienia Magdzinego, to faktem stało się, że cała praca jest zrobiona i nareszcie mogę mieć pierwszy w tym roku długi weekend. Oczywiście sama się nie zrobiła, odwaliłam ją JA!
Więc zachwycam się sobą, a przede wszystkim swoim intelektem i już. Wracając do tego co obiecałam wczoraj, wyjaśniam dlaczego jest tak, że pani Joanna Chmielewska z jednej strony jest moim guru, a z drugiej dołuje mnie tak głęboko, jak nie przymierzając już powyżej wspomniana część ciała.
Baba, nie dość, że wymyśla absolutnie niestworzone historie, które gmatwa tak, że w połowie książki już nawet nie wiadomo kto, po co i w jakim celu, to jeszcze kończy powieść tak, że wszystko nagle staje się jasne. Po drugie pisze to swoim własnym, aczkolwiek nienagannym językiem polskim! I tak te krótkie żołnierskie słowa winny wyjaśnić dlaczego jest moim guru.
Teraz odpowiedź na pytanie dlaczego dołuje. Jeszcze krócej - bo ja do uśmiechniętej śmierci nie nauczę się powyższego!!!
Swoją drogą, ciekawe jak wygląda uśmiechnięta Śmierć?

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

Jak to jak: jak Pan Śmierć trzymający Kotka:

http://www.therossman.com/rrr/other/images/dw9.jpg