Ja za to wzięłam kilka kartofli i jedną cebulkę i wszystko wciepnęłam do termomiksa i drobno zmieliłam (wcześniej, kiedy jeszce ne dokonaliśmy zakupu owego zakupu, wszystko to odbywało się na tarce, kosztem paznokci, a niejednokrotnie skóry na kostkach palców):)
Później trochę odcisnęłam wody, dodałam jajo, trochę kartoflanej mąki, sól i pieprz i wsio wymyrdałam łyżką. Tą że samą łyżką kładłam placki na rozgrzany smalczyk na patelni. Na koniec pozostało posypać cukrem i zszamać:) Można było dodać na wierzch placków łychę gęstej, kwasnej śmietany, ale Magdzia zapomniała jej nabyć :)
7 komentarzy:
Placki!
Ziemniaczane!
Najlepsze!
Woohooo!!!
Ale mi dobrze, co? :)
Nie mnie oceniać :)
Ach!!! To jest pomysł na powrót do domu :)
Tylko, że ja do placków ziemniakowych dodaję przypraw a nie cukru.
Majeranku, czerwonej słodkiej papryki, i... w zasadzie nie wiem. Co mam :) A potem jak się smażą to na udaną stronę jeszcze kładę plajsterek zółtego serka.
Polecam ;)
Dorotko kochana, mało swojskie te Twoje placki, ale myślę, że warto spróbować:)
Jak tylko Misiek znowu będzie miał ochotę na kartofle inaczej, wypróbuję Twój pomysł:)
Przypomniało mi się dzieciństwo:))) Ty "Ruda" masz talent do takich rzeczy:)
Ano mało, ale świat idzie do przodu, co robić :)
Oczywiście placki zostały zrobione :)
Mam także inne talenta, ale chyba jeszcze baardzo głęboko ukryte:)
Dzisiaj schabowe z prawdziwego, wiejskiego wieprza:)
Prześlij komentarz