czwartek, 2 grudnia 2010

Kurczak dla Dorotki:)))

Nie niuchaj mi tu w Miśka talerzu, tylko zbierz się i sama usmaż:)))
Musisz mieć dwie pierwsi kurczakowe albo indykowe - jak wolisz (tyle, że indykowa jedna wystarczy):)
Zanim jednak weźmiesz się za mięsko, trzeba narychtować ciasto na tempurę (bo dobrze jest, jeżeli ono sobie w lodówce jakąś godzinkę przed smażeniem posiedzi). Siem bierze dwanaście łyżek mąki pszennej i cztery łyżki mąki ziemniaczanej (nie możesz zapomnieć, że na każdą łyżkę mąki kartoflanej, przypadają cztery łyżki mąki zwykłej). Wciepujesz je do miksera, dodajesz sól i pieprz, dwie łyżki mielonego curry, dwa jaja i około jednej szklanki zimnej, przegotowanej wody. Zamykasz mikser i pozwalasz, żeby dokładnie wszystko wymieszał i do lodówki:)
Później, wcześniej wspomniane pierwsi drobiowe, kroisz w takie paski, gdzieś około na dwa centymetry szerokie i posypujesz solą i pieprzem i pozwalasz im pół godzinki przejść tymi przyprawami.
Na koniec w garze albo rondlu, albo frytownicy (jeżeli takową posiadasz), rozgrzewasz dużą ilość oleju, tak nawet do 200 stopni, kawałki kurczaka dokładnie obmaczowujesz we wcześniej zrobionym cieście i wciepujesz je do gara:)
Piecze się tak długo, aż ciasto się mocno zrumieni:)
Takie kurczaczki można zajadać samotne. Misiek jadł je wczoraj z warzywami z patelni a ja z surówką z kiszonej kapusty:) Smacznego:)

23 komentarze:

Michał Bartczak pisze...

Tak to jest, jak Miś się przyzna że mu ktoś zaglądał w miskę :)

*merda do Doroty*

Ten kurczak najlepszy jest świeżo wyjęty z oleju, taki chrupiący i w ogóle...

ozon pisze...

Eh "Ruda", same przepisy "nie dla mnie". Ale wyobraźnię mam i wszystko o czym piszesz w myślach zjadam :))) A pamięć do smaków i zapachów mam :)

Ruda pisze...

Miś się przyznał, a Dorocie się dostało:)

Ruda pisze...

A jakie byłyby dla Ciebie Ozonie? W sensie, w czym gustujesz kulinarnie?:)

ozon pisze...

Gust mam świetny, tylko jeść tego mi nie wolno. Te różne moje przepisy stosuję, ale jadam rzadko:((( Takie życie :) Czasem, jeśli można , stosuje zamienniki. Ale wiesz jak to jest, nie zawsze wtedy wychodzi to co powinno, a badziewia jeść nie będę. Czasami jednak skaczę do głebokiej wody z zamkniętymi oczami.

ozon pisze...

A gustuję w dobrej kuchni, najlepiej polskiej:)))

ozon pisze...

Staropolskiej najlepiej:)))

Ruda pisze...

To coś pomyślę w weekend, tak żeby było po Polsku (nie wiem czy się uda po staropolsku), ale lekko i z takich składników, które możesz zjeść :)

ozon pisze...

No to czekam :))) Ale wiesz, dobrej, polskiej kuchni, nie da się zrobić dietetycznie;(((

Ruda pisze...

Cóś pokombinujemy :) Może się uda, trzeba eksperymentować :)

ozon pisze...

No bo czym zastąpić dobry żółty ser, albo śmietanę? Tam gdzie można, zastepuję. w wielu przypadkach jednak się nie da(

Ruda pisze...

Śmietanę można zastąpić dobrym, naturalnym jogurtem (bardzo niewiele zmienia smak potrawy. Czym zastąpić dobry żółty ser - nie mam niestety nawet fiołkowego pojęcia...

Michał Bartczak pisze...

Na pewno nie kiepskim żółtym serem.

Ser musi być DOBRY...

... w Polsce ciężko taki dorwać, ale w Szwajcarii czy Francji... mmm...

*myśli o serach*

orhen pisze...

zgłaszam o powołanie komisji. Zginął mój dziękczynny i jak zwykle genialny - wpis. PiS będzie miał radochę.

Tuptuś pisze...

Tyle tych smakowitości, że dobrze byłoby dołączyć jeszcze przepis na Nowy Rok:
Wziąć dwanaście miesięcy
Obmyć je dobrze do czysta
Z goryczy, chciwości, złośliwości i lęku
I podzielić każdy miesiąc na 30 lub 31 części
Tak, żeby zapasu starczyło akuratnie na rok,
Każdy dzionek przyrządza się oddzielnie,
Biorąc po jednej części pracy,
I dwie części wesołości i humoru.
Dodać do tego dwie kopiaste łyżki optymizmu,
Łyżeczkę tolerancji,
Ziarnko ironii,
I szczyptę taktu.
Następnie masę polewa się obficie miłością.
Gotowe danie ozdobić bukiecikami małych uprzejmości,
I podawać je codziennie z pogodą ducha,
I porządną filiżanką ożywczej herbaty......

Ruda pisze...

Heniu, a ta komisja ma być sejmowa specjalna, czy może jakowaś inna? he?:)

Dorota pisze...

Jak tu nie zaglądać do talerza jak komuś tak z michy pachnie? :D

Dziękuję bardzo za przepis. Mam ja ci nawet jakieś cycki w lodówce... Jeno mi się matematyka nie zgadza:
"Pisze", że 12 łyżek mąki pszennej i 4 ziemniaczanej. A potem, że stosunek ma być 4:1. No to mi jak wół wychodzi, że tej pszennej ma być 16.
Czy coś źle liczę?

Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam gorąco!

Ruda pisze...

E tam, oczywiście, że dobrze liczysz:) To ja popieprzyłam:) Łyżek ma być cuzamen do kupy 16:) Czyli 12 mąki pszennej i 4 ziemniaczanej!
Sorry bardzo, ale z matematyką nigdy, że tak powiem nie byłam "za pan brat":)))

Michał Bartczak pisze...

Czyli 3:1 a nie 4:1?

Dorota pisze...

A co Michał? Też zabierasz się za przyrządzanie? ;)

Dziękuję bardzo za wyjaśnienie. Myślę, że już niedługo mój monsz spróbuje kurczaka a la tempura de maison de Ruda ;)

Michał Bartczak pisze...

Rude górą :)

I żadnego gotowania - dziś moja Magda zapewne pokaże jaki to wykwintny obiad zamówiłem w weekend ;)

Ruda pisze...

Pokażę i narobię Ci wstydu:) Więcej, narobię go sobie, bo połowę Twojej porcji jeszcze zeżarłam :)
A że Rude górą - pfff, też mi nowina :)))

Michał Bartczak pisze...

No, pokaż pokaż :)