piątek, 1 października 2010

Walczymy!!!

Walczymy z dopalaczami, policja musi mieć do dyspozycji instrumenty prawne - tak rzekł był "doktór" Sokołowski!
Próby wyeliminowania dopalaczy ze sprzedaży, to nie jest nowy temat! I wcale nie uważam, jak niektórzy mądrzy tego świata, że państwo nic w tej sprawie nie robi! Oczywiście, że robi. Dopisuje coraz to nowe substancje do tych zakazanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii! Moim zdaniem jednak, taka walka nie jest efektywna! I nigdy nie będzie! W najgorszym razie jeden z drugim kupi trzy syropy "Pini" w aptece i też będzie na haju! (fakt, że to akurat średnio mu zaszkodzi).
A może by tak pokusić się o edukację rodziców i nauczycieli w tej kwestii? I to dosyć poważnie, przynajmniej na tyle, aby wiedzieli na temat tych substancji ciut więcej niż dzieci!
Z dziećmi trzeba rozmawiać - a nie tylko zakazywać! Dlaczego nie mielibyśmy z tymi nieszczęsnymi dopalaczami walczyć prewencją? Może by tak ktoś zaczął pokazywać młodym ludziom, co mogą robić, miast palić czy wąchać?
Dlaczego w naszym kraju przeważająca większość ważnych rzeczy odbywa się od tak zwanej "dupy strony"? Czy nikt w tym kraju nie wie, że nie ma podaży bez popytu i nie ma popytu bez podaży?

12 komentarzy:

ozon pisze...

Nie wiem co powiedzieć. Sama turlałam sie po mieście z hippisami, byłam jednak na tyle mądra, że niczego nie brałam. Czas młodości nie wszystkich ciężko doświadcza. Nie wszyscy to durnie. Ale tych jest jednak zatrzęsienie.

Ruda pisze...

Ozonie!
Ja też różnie, lata temu, że tak powiem eksperymentowałam! Ale jakoś dziwnie zawsze chciałam posiadać panowanie nad swoim rozumem i ciałem! Tak mi do dzisiaj zostało:)

ewa* pisze...

Ja też się turlałam, ale nikt nawet nie pomyślał, że by coś brać, Ozon! :)
Kompletnie nie znam się na tych sprawach, ale to co napisała Ruda, jest rozsądne, tylko nie wiem, czy nie pozostanie w sferze pobożnych życzeń.
Ewa Kopacz powiedziała dziennikarzom, że do projektu ustawy został wprowadzony zapis umożliwiający wycofanie z obrotu na 18 miesięcy substancji, co do której istnieją podejrzenia, że może być szkodliwa dla zdrowia. W tym czasie ma być ona poddawana analizie. Od wyników analizy będzie zależało, czy substancja zostanie wpisana na listę, która uniemożliwi sprzedawanie "dopalaczy", które ją zawierają.
Problem istnieje i jest dość poważny. Gdyby tak jeszcze znaleźć skuteczny sposób ograniczenia handlu narkotykami, który rośnie w okolicach szkół i dyskotek.

Ruda pisze...

Ewuś! Nie wiem jak u Ciebie w Lublinie, ale w W-wie policja, straż miejska i dyrektorzy szkół robią co mogą, żeby przepędzić dealerów sprzed szkół! Ale oni są jak Twoje "grzyby po deszczu" Tu zbierzesz, a za plecami Ci rosną, niestety...

ewa* pisze...

Szczerze mówiąc nie wiem, jak jest w Lublinie, ale z tego, co piszą w gazetach, to podobnie.
Tylko rzeczywiście, trzeba dzieciakom pokazać, jak można inaczej, ciekawiej spędzać czas, skoro rodzice nie są w stanie im tego zapewnić, a w dodatku nie widzą problemu. Może popyt na dopalacze będzie mniejszy, chociaż... pewności bym nie miała.

Ruda pisze...

W takich sytuacjach nigdy nie ma pewności, co nie znaczy, że nie należy próbować robić wszystko co możliwe...

Michał Bartczak pisze...

Zapobiegać a nie leczyć...

... a ja się prywatnie zastanawiam czy legalizacja popularnego 'skręta' nie tylko nie przyniosłaby wpływu do budżetu, ale przy okazji zlikwidowała cały biznes dopalaczy.

No bo owoc nie zakazany nie smakuje już tak bardzo :)

A zakazany jak widać da się kupić wszędzie. Więc po co udawać że jest inaczej.

ozon pisze...

No a ta zgoda na "dopalacze"? Ktoś ją przecież wydał. Po co w ogóle ją wydano?

Ruda pisze...

W sumie można by rzec - prawa dla "marychy":)

ozon pisze...

Komuś zależało?

Ruda pisze...

Mogło i tak być Ozonie! Jak to mówi wieszcz Ferdek - są na świecie rzeczy, które się fizjologom nie śniły...

ozon pisze...

"Weź mnie nie rozśmieszaj" ;))