czwartek, 28 października 2010

Weźmisz czarno kure...

To akurat tytuł książki mojego ulubionego autora:)
Ja jednakowoż tak czy owak zakupiłam byłam kurczaczka (bez zbędnej wiedzy, czy miał czarne czy białe upierzenie). Już w domu dokładnie go wymyłam (i powyrywałam resztki piór) i pokroiłam byłam na osiem części (mało równe wyszły mi były, ale na temat ostrości moich noży kuchennych wypowiadała się nie będę). Te "równe" kawałki kury wciepnęłam do garnka na przesmażone 10 dkg boczku wędzonego z jedną cebulkę i schowałam pod pokrywką, na małym gazie. Podusiłam (matko, znowu dusiłam) kilka minut i zdejmując pokrywkę pozwoliłam by wyparowała cała woda. Aha, no oczywiście wcześniej posoliłam i popieprzyłam tą kurę!
Kiedy nie było już wody, zapodałam dwie łyżki przecieru pomidorowego i zalałam białym, wytrawnym Pinotem:). Nie takim z kartonika, tylko dobrym wytrawnym, białym winem, Pozwoliłam żeby sos się zredukował do takiej sobie konsystencji śmietany i już:)
Do tego mało wytwornie - zapodałam gotowany ryż i mizerię:)
Polecam - mięsko rozpływało się w ustach, a teraz trochę ciężko oddychać, ale warto było:)
Pewnie można taką kurę zjeść także z ziemniaczkami albo bułeczką:))))
Mmmm, rozmarzyłam się:)

7 komentarzy:

Michał Bartczak pisze...

A i Pinota można potem dopić...

mrrrrr

Ruda pisze...

Dla niewtajemniczonych - pinota dopija Misiek:)

Michał Bartczak pisze...

No ba!

*siorbie*

ozon pisze...

Cześć! Nareszcie jestem wolna. W sensie czasu:))) Mało Cię dziś "Ruda";)

adamcot pisze...

Witaj dziewczyno o miedzianych włosach:)
Niedługo zostanę sam w domu na kilka dni i spróbuję jakoś jedną ręką wykorzystać Twoje cudowne przepisy.W nich to jest świetne,że są proste no i podlewane tym co tygrysy lubią najbardziej:)))
A czarne kury znalazłem w necie tylko nie wiem jakie znaczenie ma upierzenie?:)

Ruda pisze...

Witaj Adasiu:)
Mam taką zasadę w gotowaniu: proste jest najlepsze (zresztą nie tylko w gotowaniu):)
A co do upierzenia kurwaków to ma ono znaczenie u Pilipiuka:)

adamcot pisze...

Szczerze mówiąc to nie znam Pilipiuka ale po tym co zobaczyłem myślę,że mógłbym polubić te klimaty:)
Wiele lat temu czytywłem dużo cięższy kaliber b.Lumleya ,,Nekroskop"-do dziś jest to w tej klasie moja ulubiona pozycja:)Wkurza mnie ten brak cholernego czasu i jak napisał Henryk doba powinna mieć kilka godzin więcej by mieć na wszystko czas a już na czytanie najbardziej mi go brakuje.