Na dzień dobry, w pociągu, małżeństwo, które wracała z Bangkoku i przez trzy godziny opowiadali jak to żyją inni ludzie, jak to jest w cywilizowanym świecie i jaki to nasz kraj jest generalnie do dupy.
Wsiadamy na dworcu do taksówki i zwiedzamy miasto zza okien samochodu! Dlaczego? Ano z prostej, banalnej przyczyny! Przez miasto paradowała parada równości, a kibole odgrażali się, że zrobią z nimi porządek, więc miasto zamknięte:) Docieramy do wynajętego apartamentu! Pan w recepcji bardzo miły, maszeruje z nami do celu, który uwaga jest na trzecim (wysokim) piętrze bez windy:)
Wszelkie trudy wynagrodził nam widok tego co ujrzeliśmy za drzwiami. 70 metrów kwadratowych tylko do naszej dyspozycji:)
Rozpakowałam walizkę i dawaj na miasto! Mój rodzony mąż zarządził: rajd po pubach:) Na całą upojną noc:) O 20.00, przy trzecim piwie wymiękliśmy i postanowiliśmy podreptać z powrotem:)
Niedzielę rozpoczęły bodące się poznańskie koziołki, później wycieczka do centrum pani Kulczykowej (bez komentarzy), a później spotkanie z koleżanką:) Zakończone o trzeciej nad ranem ginem z tonikiem:) Matko Boska Częstochowska - ależ wczoraj miałam kaca!!!
Nieważne to jednak - generalnie warto było:))) A teraz zabieram się za królika, przepis na niego, będzie jutro:)
10 komentarzy:
No to już wiem dlaczego Ciebie nie było;))) Ale czasem człowiek musi, no coś musi:)))
Gdyby apartament miał 73,5 m2 pewnie kac byłby mniejszy.:)
Byliśmy byliśmy... tylko gdzie indziej :)
Ale imprezka była naprawdę przednia!
Musi, inaczej się udusi:)
Ewuś, ten kac byłby o te trzy metry większy :)
To prawie dwa razy tyle, no półtora, co moje mieszkanie:(((
Ale za to może w Twoim domku kac bywa mniejszy :)))
Nie wiem, może. Na pewno łatwiejszy do zniesienia. Tak sądzę:)))
No, szczególnie kiedy nie czeka Cię jeszcze cały dzień i podróż wieczorem do domu:)
To już byłby koszmar:(((
Prześlij komentarz