Szczęśliwie przez ostatnie dwa dni wszystkie te pytania nie zaprzątały mi głowy:)
Ja, w odróżnieniu od wszechpolaków postanowiłam świętować! Zapodałam rodzince "koncertowy obiadek", czyli Strogonowa (lepszy niż ostatnio), polędwiczki w żubróweczce, kluchy śląskie (mniam), marchewkę z jabłuszkiem, fasolkę szparagową z masełkiem i bułeczką i na koniec siostrzane buraczki:)
Wieczór spędziliśmy na grze planszowej (byliśmy na pustyni i rozgrywaliśmy przygody i rzucaliśmy kośćmi opowieści) i na malowaniu goblinów, które nie wiadomo do czego się przydadzą, ale wymalować trzeba:)
Wszystkie powyższe poczynania zapijaliśmy żubrówką, która nie została użyta do polędwiczek, a trochę jej było:)
3 komentarze:
No było fajnie...
... ale trzeba teraz dietę bo żołądek fochnął :)
Się nie dziwię się:) Kto Tobie Misiek kazał zjadać takie ilości??? :)
Nie wiem... łakomstwo?
Prześlij komentarz