niedziela, 28 listopada 2010

Sztufada

Zapytacie: Co to jest? Sama się zdziwiłam kiedy usłyszałam to określenie! Szczerze, w ogóle nie skojarzyłam go z pichceniem. I dobrze, bo okazuje się, że żeby ją przyrządzić, tą oną sztufadę, należy porządnie się przygotować, a później zając się, że tak powiem: sztuką gotowania:)
Zanim się pomyśli o "wielkim żarciu" należy zaopatrzyć się w duży kawał wołowiny, czyli minimum jakiś kilogram, a najlepiej półtora:) Zatem, od razu należy zaprosić znajomych, no chyba, że ma się rodzinkę głodomorów.
Mięsko umyte i opłukane maczamy w zalewie, którą przygotowujemy ze szklanki octu winnego (może być ten najzwyklejszy też), ze szklanki przegotowanej wody, kilku goździków, kilku liści laurowych i kilku ziarenek ziela angielskiego. I kiedy już zaproszonym gościom lub wygłodniałym domownikom cieknie ślina, języki zwisają do podłogi, oczy zachodzą mgłą na myśl o wyśmienitym żarciu, przykrywamy owe mięsko w wyżej wymienionej zalewie i wkładamy je do lodówki:) Na pytanie współbiesiadników: A kiedy będziesz to dalej przyrządzać? Odpowiadamy: Za trzy dni:)))

9 komentarzy:

Michał Bartczak pisze...

I teraz przez trzy dni będę się ślinił...

No normalnie domina jakaś :)

Ruda pisze...

Spoko, dzisiaj będziesz miał swojskiego "big mac'a":)
Oczywiście smażonego na osobistyczne zamówienie:)

Michał Bartczak pisze...

A to dlatego że w weekend praktykuję "Poszukiwania wewnętrznego dziecka".

Brakuje tylko zabawki z zestawu dla dzieci :D

ozon pisze...

Ty mi tu "Ruda" nie rób smaku. Napisałaś tylko początek. A co dalej???

ozon pisze...

Tylko nie mów , że jutro ;(((

ozon pisze...

Ja już to robię, przez cały czas i doczekać się nie mogę na resztę przepisu. Tyle mnie przetrzymałaś, że no...

Ruda pisze...

Oczywiście, że reszta będzie jutro:) Zasadniczo powinna być w środę, ale dla Ciebie Ozonie zrobię wyjątek:)

ozon pisze...

:)))

ozon pisze...

Madziu, błagam!!!! No nie wytrzymam!!!