niedziela, 7 listopada 2010

Zioła i ziółka;)

Jak się komuś uśmiechnął pyszczek i pomyślał o skręcie z maryhy, to sorry bardzo, ale ja dzisiaj nie o tym:)
Wczoraj zapadła decyzja, że dzisiaj będziemy zajadać świnię, a przynajmniej jakiś jej kawałek:) Wybrany został jeden z najlepszych, a zasadniczo dwa kawałki, czyli dwie polędwiczki wieprzowe (nie ukrywam, że były raczej z dużego wieprza). Po przywiezieniu ich do domu, ze sklepu oczywiście, nie z chlewika, pokroiłam je na ukośne plastry (takie mniej więcej półtora centymetra).
Wróciłam do ziółek! Do miski wlałam trochę oliwy z oliwek (jakieś trzy, cztery łyżki) i do tej oliwy zapodałam: łyżeczkę vegety (może być jakiś inny kucharek), łyżeczkę ziół prowansalskich, garść drobno pokrojonego, świeżego tymianku, trochę soli i trochę pieprzu, a no i łyżeczkę białej całej gorczycy: Zamieszałam tę mieszankę, a później zamieszałam w niej pokrojonymi polędwiczkami. I tak to wszystko do dzisiaj przeleżało sobie w lodówce:)
Dzisiaj na patelni rozgrzałam dwie porządne łychy masełka i także porządnie zrumieniłam na niej polędwiczki z przyprawami. Przełożyłam je do garnka, mogą zostać na patelni (tylko patelnia musi być trochę głębsza), lekko jeszcze popieprzyłam (hmm, pieprzyć to ja lubię:)), posypałam delikatnie cukrem i zalałam porządną setką żubróweczki:). Pokrywka na garnek i pozwoliłam się mięsku jeszcze kilka minut dusić.
Do tego absolutnie delikatnego mięska zapodałam "tłuczone" ziemniaczki i zasmażane (także na masełku) buraki. Myślę, że tak samo dobrze będzie smakować z każdą inną surówką, a miast ziemniaków może być ryż lub gumiklejze:) Smacznego:)

1 komentarz:

Michał Bartczak pisze...

No polędwiczki delikatne, aromatyczne i sugerujące imprezkę (żubrówka) w Nicei (zioła prowansalskie)

Zresztą z tamtąd ziółka :)