czwartek, 4 listopada 2010

Tuptusiowe naleśniki:)

Tylko ja je nazywam Tuptusiowymi:) Tuptuś i Yeti mówią na nie: haftowane naleśniki, a moja druga połówka twierdzi, że to naleśniki po chłopsku:) Faktycznie porcje, które potrafi zjeść On i jego znajomi, wskazują na ilości chłopa, który cały dzień zapieprzał na roli:)
Przygotowanie tychże rzeczonych naleśników zaczynam od ugotowania rosołku na całym kurzęciu:) Może być na częściach indora (jakich kto lubi, wszak powszechnie wiadomym jest, że ów indor posiada siedem różnych smaków). Jak należy gotować rosół, wszyscy są świadomi.
Równolegle biorę około pół kilograma kiszonej kapusty, podlewam ją w garnku rosołkiem, dodaje sól i pieprz oraz utarte na grubych "oczkach" warzywa - też jakie ktoś lubi. Wyjmuję ugotowane mięsko, rwę na kawałeczki i obsmażam na patelni razem z cebulką (pokrojoną jak kto chce, ja kroję w półplasterki). Zrumienione mięsko dodaję do ugotowanej kapusty, wymieszowuję wszystko, chwilkę jeszcze podduszam i przyprawiam do smaku, dodając cóś zielonego (powinno to wszystko być dosyć ostre). Odstawiam na boczek i już.
Do naleśników niezbędna jest mocno zgazowana woda mineralna, jaja, mąka pszenna i odrobina soli, a i jeszcze gałązki zielonej pietruszki:)
Do roztrzepanych dwóch lub trzech jaj się wlewa wodę i dodaje mąkę do wiadomo jakiej (czyli naleśnikowej konsystencji). Na patelnię odrobinę tłuszczu i smażą się naleśniki (nie muszą być jak bibułka, mogą być grubsze, wszak to chłopskie naleśniki):). Kiedy wylejemy ciasto na patelnię, na wierzch nakładamy całą gałązkę pietruchy ( po upieczeniu wygląda jakbyśmy go wyhaftowali). W gotowe naleśniki zawijamy kapustę z mięsem (też tak jak kto chce), a do szklaneczki nalewamy zimne pifffko:)
Ależ dzisiaj dowolność w mojej kuchni:)))

12 komentarzy:

adamcot pisze...

.....zemdlałem.........:)))

Ruda pisze...

Wstawaj cholero i bierz się za gotowanie:) Buziaki:)

Michał Bartczak pisze...

Ja daję radę... jednemu

Ale znam takich Michałów co trzy wciągają :)

Ruda pisze...

Bo Michały to generalnie lubiące zajadać, chłopaki:)
A ja lubię dla Michałów gotować:)

adamcot pisze...

Toż ja dzisiaj cycki mam robić i już poczyniłem przygotowania a Ty mi takiego mniamusia zapodajesz dopiero dzisiaj?:)))
Z jedna ręką cycki dam radę ale naleśniczki - niestety:( Jednak sobie zapamiętam i jak tylko się uwolnię z tej gipsowej niewoli z kuchni nie wyjdę:)

ewa* pisze...

Łoj, ledwie się rusom...po ćwiarteczce...:)))
Teraz to już nie do pracy, tylko do łóżeczka... ale skąd go wziąć, jak tylko stół i krzesło mam do dyspozycji?
A krople żołądkowe masz? ;-)

Ruda pisze...

Adasiu - te naleśniczki są dobre na zimowe, długie wieczory, a wtedy przecież będziesz miał już dwie wolne ręce:)
Ewuś, a do czego Ci potrzebne krople żołądkowe? Setunia czystej z pieprzem i po kłopotach :)

adamcot pisze...

Madziu,piersiątka pierwsza klasa!:)
Dziękuję:)

Ruda pisze...

A nie mówiłam, że cycki są dobre na wszystko, na pogodę dżdżystą również:) Cieszę się, że i smakowały Adaśku:)

Michał Bartczak pisze...

Ja dziś dojadłem te piersi co Magda zrobiła.

Wciąż były zajeniamne!

Po prostu poezja

ozon pisze...

Za późno tu przyszłam. Ale przepis fajny. Zrobię:)))

Tuptuś pisze...

"Haftowane" naleśniki po chłopsku można popić: spirytusową przypalanką, dowolną nalewką, Łącką śliwowicą, a nawet herbatą z pigwą!!!
Zawsze smakuje!!
Tego nie idzie zepsuć!!!