wtorek, 2 listopada 2010

Skoro wino i stół sprzyja TEMU...

Adaś zacytował wielkich tego świata, a zasadniczo ich wypowiedzi co do jedzenia i do TEGO:)
Co do afrodyzjaków - to nie wiem czy winogrona nimi są, ale pamiętam, że w starożytności każda kulinarna (i nie tylko) orgia, nie mogła się bez nich obyć:)
Ja wczoraj wzięłam byłam kilka piersi kurzęcych (mogą być indycze), przekroiłam każdą na połowę i zawinęłam w plastry boczku i powinnam była je związać gałązkami świeżego rozmarynu (ale była lipa, bo go nie posiadałam). Przypięłam za to ten boczek wykałaczkami, a rozmaryn wystąpił w wersji suszonej. Wcześniej te cycki muszą być posypane oczywiście solą i pieprzem. Kiedy pakunki już były gotowe podsmażyłam je na złoto, nie na czym innym jak na masełku. Wyjęłam i na to masełko zapodałam pokrojoną cebulkę i ją zrumieniłam, a później do niej dodałam po 20 dkg, przekrojonych na połówki, czarnych i białych winogron:)
Kiedy troszeczkę sobie podmiękły zalałam je bulionem drobiowym wymieszanym z dosyć dużą ilością 30% śmietanki. W to wszystko wciepnęłam wcześniej podsmażone pakunki i pozwoliłam się temu dusić do zredukowania sosiku:)
Jakie to dobre, niech świadczy fakt, że tego od razu nie było, za to TO było, a jakże:)))

16 komentarzy:

Michał Bartczak pisze...

To pewnie te winogrona...

Ruda pisze...

Zapewne, nie inaczej :0

adamcot pisze...

,,Bo zawżdy ci więcej jedzą,
co bliżej misy siedzą"-M.Rej
U mnie dzisiaj kapuśniak na golonce:)
A u Ciebie wyrafinowana prostota w gotowaniu,która mnie ,laika w kuchni,pociąga.Dojdzie niebawem do tego,że ,ku uciesze domowników,wyniosę się z pracowni do kuchni,żeby gotować w trakcie pracy:)))
Przez Ciebie dziewczyno:)

ewa* pisze...

Oj, ile tu dobrego jedzonka.:)
Sama nie mam czasu i zacięcia do gotowania. Dobrze, jak jajecznicy nie przypalę...:(
Z apetytem też u mnie nie za tęgo, najlepiej mi idzie... papieros po jedzeniu.:)
Na drugim miejscu śledzie, na trzecim szarlotka, a na końcu gorzka czekolada 70%. :)))
Podziwiam tych, co lubią i umieją.:)

Ruda pisze...

O Adasiu:) przeze mnie dzieje wiele rzeczy:) Mam nadzieję, że Twoi domownicy postawią mi pomnik:)

Ruda pisze...

Ewcia ja gotować lubię, ale ze słodyczy najbardziej lubię schabowe:)))

adamcot pisze...

Czekolada 80%,cierpka prawie le do tego likierek pomarańczowy:)
Mnie już Ozonka kiedyś pasztetem uraczyła i powiem,że spisałem się całkiem nieźle -tak mówią,mnie smakowało ale te cycki kurzęce mnie tak intrygują,że sobie przyrządzę.A co!:)

adamcot pisze...

Pomnik należy Ci się dziewczyno jak dobremu kucharzowi gwiazdka w przewodniku Michelina:)))

Ruda pisze...

Adasiu :) bo cycki są dobre na wszystko:)

adamcot pisze...

Rzekłaś:)

adamcot pisze...

W Teleekspresie:
W menu pewnej restauracji:
Dania z mięsa wołowego - Danmark on the beef:)))
Lingwista psia mać menu układał:)

Ruda pisze...

I do tego po mojemu z niemieckimi korzeniami Adasiu:) Jakby nie można było napisać, że to kawał wołowego mięsa:)

ozon pisze...

A ze słodyczy, najbardziej lubię śledzie:)))

Wojtas pisze...

Jestem tu po raz pierwszy, ale znam te smaczki... :) Gotowana cebula zjedzona po polskim obiedzie, zmniejsza sumaryczny cholesterol o 50% (surowa tylko o ok. 30%)... :) A wracając do ciekawszych efektów tego dania... trzeba je potwierdzić, chociaż najważniejsze w tych sprawach jest: TYLKO NIE PAL! Czerwone wino, koniak, miód, szparagi... działają tylko w przypadku zdrowych, nie zasmołowanych naczyń krwionośnych... Za to ręczę i pozdrawiam serdecznie... :)

Ruda pisze...

Witaj Wojtas:)
Co tam cholesterol i takie tam - kiedy żarełko smaczne:)
Można jeszcze poprawić wszystko szampanem z truskawkami w wannie pełnej pachnących olejków:)))

Tuptuś pisze...

Tak mnie TO zaintrygowało, że spróbuję tej "przystawki" do TEGO !!!